Patryk Jaki pozywa Facebooka. Za "rabladora"
Patryk Jaki poinformował na Twitterze, że pozwał Facebooka. Polityk zarzuca, że portal nie reagował na fotomontaże z jego wizerunkiem. Konkretnie wytknął wpis ze zdjęciem, na którym dodano psa oraz podpis "Ja i mój rablador".
29.11.2019 | aktual.: 29.11.2019 15:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Patryk Jaki, były wiceminister sprawiedliwości a obecny eurodeputowany, napisał na Twitterze, że pozwał Facebooka. Polityk Prawa i Sprawiedliwości zarzuca portalowi, że nie reagował na to, iż istnieją podszywające się pod niego fałszywe, prześmiewcze konta.
To właśnie tam publikowane były fotomontaże zdjęć Patryka Jakiego i złośliwe komentarze. Do jednego ze zdjęć doklejono psa i umieszczono obok komentarz: "Ja i mój rablador" - celowo zawierający literówkę.
"Regularnie podawano zmontowane 'moje' wpisy z błędami(aby pokazać jaki głupi).Do dziś pod każdym moim wpisem wypomina się mi "rabladora" - ktoś dokleił mi do prywatnego zdjęcia psa i fałszywy podpis" - napisał Patryk Jaki uzasadniając swoją decyzję o pozwaniu Facebooka.
Europoseł twierdzi, że fałszywe konta, które go ośmieszały, były płatnie promowane. Polityk dodał też, że gdy był ministrem, to nie było go stać na prywatne pozwy wobec ośmieszających go internautów. Najwyraźniej sytuacja zmieniła się, gdy trafił jako poseł do europarlamentu.
Niełatwa walka
Czy polityk odniesie sukces w walce z portalem Marka Zuckerberga? Do tej pory żaden obywatel Polski nie wygrał jeszcze z Facebookiem przed sądem, ale też niewielu próbowało. W ostatnim czasie portal społecznościowy został pozwany przez Krzysztofa Czabańskiego, polityka PiS i przewodniczącego Rady Mediów Narodowych. Oskarża portal o łamanie konstytucyjnej zasady wolności słowa.
Facebooka pozwał też organizator strony "Społeczna Inicjatywa Narkopolityki". Portal odrzucił wezwanie, bo "nie zna języka polskiego".
Zobacz także
Jednak dbający o swoje dobre imię Patryk Jaki może uruchomić przeciwko sobie tzw. efekt Streisand. Polega na tym, że próba usunięcia z internetu konkretnych treści powoduje wzrost zainteresowania nimi. W praktyce próba pogrzebania problemu ma odwrotny skutek.
Zjawisko wzięło swoją nazwę od piosenkarki Barbry Streisand. Zażądała usunięcia zdjęcia swojego domu oraz 50 mln dolarów zadośćuczynienia od fotografa, który uwieczniał postęp erozji budowli na wybrzeżu Kalifornii. Przed żądaniem Streisand zdjęcie zostało pobrane ledwie 6 razy - w tym 2 razy przez jej prawników. Po nagłośnieniu sprawy stronę ze zdjęciem odwiedziło 420 tys. osób.