Ołeksij Jeremenko: z "tetetką" rzucił się na Niemców. Sekundę później już nie żył
Jedno z najbardziej ikonicznych zdjęć drugiej wojny światowej zawiera ciekawy detal. Widoczny na nim żołnierz, Ołeksij Jeremenko, trzyma w dłoni pistolet, który stał się jednym z symboli Armii Czerwonej.
Czołg T-34, pistolet maszynowy "Pepesza", wyrzutnia rakiet Katiusza i Tulski Tokariewa. Te cztery bronie przeszły do historii jako symbole walczącej z Niemcami Armii Czerwonej.
Czołg czy wyrzutnia rakiet przemawiają swoją potęga do wyobraźni, a popularny pistolet maszynowy wrył się w zbiorową świadomość za sprawą charakterystycznego wyglądu, utrwalonego na niezliczonych zdjęciach.
Tetetka - symbol Armii Czerwonej
Czemu swoją popularność zawdzięcza Tulski Tokariewa, niepozorny pistolet znany także jako TT, czyli "tetetka"? Etatowa broń krótka Armii Czerwonej została wyprodukowana w milionach egzemplarzy, trafiając do rak nie tylko radzieckich, ale – dzięki powojennej produkcji licencyjnej – także m.in. do polskich żołnierzy.
Broń ta była daleka od doskonałości. Do "tetetki" przylgnęła opinia pistoletu niezbyt celnego, a brak nastawnego bezpiecznika zwiększał ryzyko przypadkowego wystrzału.
Do tego silna amunicja 7,62 × 25 mm zapewniała dużą przebijalność, ale - ponieważ przelatywała przez człowieka na wylot - stosunkowo małą moc obalającą. Z drugiej strony uproszczona konstrukcja pozwalała na tanią i masową produkcję, co w warunkach wojennych było nie do przecenienia.
Pistolet TT został uwieczniony na jednej z najbardziej znanych fotografii z czasów II wojny światowej, znanej pod potoczną nazwą "Dowódca batalionu" (ros. Komandir bataliona). Słynny rosyjski fotograf wojenny, Max Alpert, wykonał ją leżąc na pierwszej linii w okopie, obok młodszego politruka (oficera politycznego), Ołeksija Jeremenki.
Ikoniczne zdjęcie "dowódcy batalionu"
Ten, podczas niemieckiego ataku, wstał aby poprowadzić oddział Armii Czerwonej do walki. Fotograf uwiecznił go na sekundę przed śmiercią – tuż po zrobieniu zdjęcia Ołeksij Jeremenko zginął od niemieckich pocisków.
Niewiele brakowało, a efektowna fotografia kosztowałaby życie także Maksa Alperta – odłamek eksplodującego obok pocisku moździerzowego trafił bowiem w aparat fotograficzny. Choć sprzęt został zniszczony wraz z kliszą, jeden z kadrów ocalał, pozwalając wywołać ikoniczne zdjęcie.
Po wojnie tożsamość żołnierza, trzymającego w dłoni "tetetkę", była przedmiotem długich sporów. Ostatecznie udało się dużym prawdopodobieństwem potwierdzić wersję, że "komandir bataliona" to pochodzący z Ukrainy Ołeksij Jeremenko.