Oburzające fragmenty streamu z YouTube'a. Sprawą zainteresowała się policja
Krążące po sieci kompilacje nagrań jednego z youtuberów oburzą każdego już po 10 sekundach. Do steków przekleństw internet, niestety, zdążył nas przyzwyczaić. Ale życzenie komuś bycia zgwałconym i namawianie do rozebrania się nieletnich osób to wykroczenia, na które może znaleźć się paragraf.
Sprawa może być pierwszą z wielu, które są wycelowane w tzw. patostreamerów. Tak internauci ochrzcili tych, którzy transmitują wulgarne obrazki ze swojego życia. WP Tech pisało już o nich w artykule "Do takich filmów dostęp ma każde dziecko".
W przypadku jednego z youtuberów, o którym głośno w ostatnich tygodniach, sprawa okazała się poważniejsza. Na krążących w sieci nagraniach streamer namawia przypadkowo napotkane w internecie młode dziewczyny do rozbierania się przed kamerą i opowiada o swoich obrzydliwych fantazjach. Niektóre z tych dziewczyn mogły być niepełnoletnie.
"Zabawa" w sieci
- No dawaj, lecimy... Obróć się, muszę dupcie zobaczyć
- Nie wiem, czy masz live'a [tranmisja udostępniana innym]
- Nie mam live'a teraz. Tak se siedzę prywatnie, wiesz? Dupcie pokażesz to się napalę
- IIe masz lat?
- 13
- Puszczasz się?
- Nie
- Nie? Ci k.... dam zara "nie" [wyjmuje pieniądze przed kamerę i przelicza]. Dwa, za dwa tysiące?
- Zamknij p.... jak król do ciebie przemawia. (...) Życzę ci, że jeżeli kiedyś będziesz szła po ulicy, to żeby ktoś się chwycił, jakiś psychopata i żeby cię zgwałcił i poderżnął ci gardło
To tylko część tekstów, jakimi zostali obrażeni widzowie na streamie. Nagrań w podobnym tonie jest więcej, ale redakcja WP zdecydowała, aby nie zamieszczać żadnego z nich w tym artykule.
Policja już działa
- Sprawą zajęliśmy się po tym, jak otrzymaliśmy zgłoszenie – mówi w rozmowie z WP Tech podkom. Maciej Święcichowski z poznańskiej policji. Czyli prawdopodobnie w piątek 23 marca. - Nie jesteśmy w stanie stale monitorować interetu w poszukiwaniu takich treści. Jest to po prostu niemożliwe. Dlatego tak ważne są dla nas sygnały, które dostajemy z zewnątrz - podkreśla. Jednocześnie służby mają pretensje, że media rozdmuchały temat, przysparzając streamerowi niepotrzebnej sławy.
Policja na razie nie komentuje przebiegu postępowania w sprawie "patostreamera". Nie udało nam się potwierdzić, że takie postępowanie prowadzi prokuratura, choć wiemy, że także dostała zgłoszenie w tej sprawie. Ale prawnik Marcin Kondracki, z kancelarii prawniczej Kondracki-Celej, nie ma wątpliwości, co powinno nastąpić dalej:
- Jeśli przestępstwa są ścigane z oskarżenia publicznego, obowiązkiem Prokuratury jest wszczęcie i prowadzenie postępowania mającego na celu ukaranie sprawcy za opisane zachowania - mówi Kondracki.
Co może grozić?
Wysłaliśmy prawnikowi jeden z linków z kompilacją rozmów streamera z dziewczynami - większość wyglądała na nieletnie. Jeśli nie zostało ono w żaden sposób zmanipulowane, tylko przedstawia faktyczne fragmenty transmisji, oto, co mogłoby nastąpić.
- W stosunku do dziewczynek, które zostały doprowadzone do rozebrania się, zachowanie kwalifikowałbym jako przestępstwo z art. 200 par. 1 kodeksu karnego polegające na doprowadzeniu małoletniego poniżej 15 roku życia do wykonania innej czynności seksualnej – kontynuuje Kondracki. - Co do dziewczynek, które nie przyjęły kierowanych do nich propozycji, zachowanie powinno być kwalifikowane jako usiłowanie popełnienia czynu z art. 200 par. 1 kodeksu karnego w zw. z art. 200a par 2 kodeksu karnego - dodaje.
Natomiast jeśli okaże się, że faktycznie prowadzona była w tym czasie publiczna relacja na żywo, podlega to już "prezentowaniu treści pornograficznych z udziałem małoletniego". Łącznie za wszystkie trzy przewinienia, zgodnie zobowiązującymi przepisami, może grozić nawet 12 lat więzienia. Na podstawie krótkiego klipu prawnik zidentyfikował także propagowanie zachowań o charakterze pedofilskim, za co grozi kara do lat 2 pozbawienia wolności. To nie wszystko.
- Na marginesie, znieważając swoich widzów, sprawca wypełnił znamiona czynu zniewagi określonego w art. 216 par. 2 k.k., który jest zagrożony karą do jednego roku pozbawienia wolności oraz ścigany jest z oskarżenia prywatnego - kończy wypowiedź Kondracki.
Czemu tak późno?
Po nagłośnieniu sprawy przez użytkownika Wykopu "snierzyna", popularnego youtubera SA Wardęgę, a także redakcję WP Tech, stremerem zainteresowały się nie tylko służby, ale w końcu i sam YouTube. To w końcu na tej platformie odbywały się wszystkie jego wyczyny.
Ale jego kanał na YouTubie został zablokowany dopiero w niedzielę w nocy. Biorąc pod uwagę, że youtuber stał się popularny już kilka miesięcy temu, a o jego wyczynach w sieci mówi się od tygodni, minęło sporo czasu. Można się zastanawiać, dlaczego serwis zareagował tak późno. W końcu YouTube nie ma problemu z natychmiastowym blokowaniem wideo i kanałów, które są sprzeczne z regulaminem lub są uważane przez serwis za treści niepożądane.
Ostatnio dzieje się tak np. z kanałami poświęconymi broni palnej, zarówno tymi instruktażowymi i historycznymi. Trudno powiedzieć, żeby ich działalność była bardziej szkodliwa od pełnych wulgaryzmów i obsceniczności transmisji, nad którymi - najwyraźniej - nikt nie ma kontroli. Polscy streamerzy cieszą się niezwykłą popularnością wśród bardzo młodych osób. Mają ich zaufanie i łatwo mogą na nich wpływać - i właśnie przez to ich działalność powinna być tym bardziej monitorowania.
Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z przedstawicielami YouTube'a, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy oficjalnej odpowiedzi. Kontaktowaliśmy się również z samym streamerem i również czekamy na potwierdzenie lub zaprzeczenie autentyczności krążących po sieci nagrań. W międzyczasie youtuber zdążył zabrać głos - nie tylko nie bierze na siebie winy, ale kolejnymi wypowiedziami daje wszystkim znać, że nie jest nawet świadom tego, co zrobił nie tak.