Nobel dla twórcy WikiLeaks?

Nobel dla twórcy WikiLeaks?

Nobel dla twórcy WikiLeaks?
Źródło zdjęć: © heise-online.pl
09.12.2010 14:49, aktualizacja: 09.12.2010 15:15

Najpierw działacze ruchu Anonymous zorganizowali ataki DDoS przeciwko witrynom MasterCard i szwajcarskiego banku pocztowego, teraz na celowniku znalazła się Visa.

Ten operator kart płatniczych, podobnie jak MasterCard, zablokował możliwość przesyłania pieniędzy na rzecz WikiLeaks. PostFinance zablokował zaś konto platformy whistleblowerów. DataCell, spółka obsługująca transakcje, która realizuje płatności na rzecz portalu, zapowiedziała już, że w związku z blokadami wystąpi na drogę sądową przeciwko Visie i MasterCardowi.

Obraz
© (fot. heise-online.pl)

W informacjach umieszczanych na Twitterze oprócz doniesień o blokadach kont działacze wskazują także, że WikiLeaks opublikowała kolejne tajne depesze amerykańskiej dyplomacji. Z jednego z dokumentów wynika, że na początku ubiegłego roku ambasada Stanów Zjednoczonych w Moskwie zaangażowała się w sprawy wspomnianych operatorów kart płatniczych, kiedy w wyniku nowelizacji prawa w Rosji amerykańskim firmom groziła ekonomiczna dyskryminacja. W piśmie gabinet Baracka Obamy został wezwany do wywarcia wpływu na rosyjskich partnerów, aby "zmienili treść projektu ustawy w celu zagwarantowania, że amerykańskie firmy finansowe nie poniosą strat".

W nocy ze środy na czwartek (8–9 grudnia) twitterowe konto prowadzonej przez grupę Anonymous operacji Payback zostało zablokowane. Na razie platforma mikroblogowa nie podała uzasadnienia tego kroku. Jak donosi BBC, w ostatniej wiadomości grupy Anonymous przed zablokowaniem jej konta znajdował się odsyłacz do pliku zawierającego informacje o klientach mających karty kredytowe. Niemieckie konto działające pod nazwą AnonGermany wciąż jednak jest aktywne.

Wiele osób, które najwyraźniej z własnej woli uczestniczyły w tych działaniach, uważa ataki na podmioty, które występują przeciwko WikiLeaks, za nowoczesną formę protestu online – zwłaszcza że z prawnego punktu widzenia instytucje te stąpają po cienkim lodzie. Do tej pory bowiem żaden sędzia nie skazał WikiLeaks za naruszenie prawa i nie wydano żadnego dokumentu skierowanego przeciwko portalowi, który nakazywałby usunięcie opublikowanych dokumentów z Sieci. Podczas gdy niektórzy komentatorzy porównują ataki DDoS do blokad okupacyjnych (sit-in), inni internetowi aktywiści są do nich ustosunkowani bardziej krytycznie. Na przykład John Perry Barlow, współzałożyciel Electronic Frontier Foundation, autor legendarnej Deklaracji niepodległości cyberprzestrzeni, a także protagonista WikiLeaks, ogłosił na Twitterze: "Sorry,
but I don't support DDoSing Mastercard.com. You can't defend The Right to Know by shutting someone up". Obecnie w Stanach Zjednoczonych toczą się dyskusje o ewentualnych ostrzejszych działaniach przeciwko WikiLeaks. Mike Huckabee, były kandydat w amerykańskich wyborach prezydenckich, zażądał już kary śmierci dla informatorów WikiLeaks, co przez media i działaczy platformy whistleblowerów zostało zinterpretowane jako żądanie kary śmierci także dla współzałożyciela witryny Juliana Assange'a. W rzeczywistości jednak eksperci w Waszyngtonie są bezradni. Pierwszoplanowi amerykańscy politycy zwarli szyki przeciwko WikiLeaks, a pracownicy Departamentu Sprawiedliwości USA już od dawna nie ustają w poszukiwaniu kruczków prawnych, które pozwoliłby na postawienie rzecznika WikiLeaks przez amerykańskim sądem. Czy tak się stanie –. bardzo wątpliwe.

Wprawdzie sekretarz stanu Hillary Clinton grzmiała, że publikacje zagrażają życiu ludzi i szkodzą bezpieczeństwa USA, ale problem polega na czym innym. Prawnicy obawiają się bowiem, że przygotowanie pozwu na podstawie prawa antyszpiegowskiego może się okazać wyjątkowo skomplikowane i żmudne, jeśli w ogóle jest to możliwe do zrealizowania. Według potwierdzonych informacji Assange i jego współpracownicy osobiście nie wynosili amerykańskich tajnych dokumentów. Na razie podejrzany jest o to raczej były starszy kapral Bradley Manning. Dwudziestotrzyletni analityk służb wywiadowczych, który prawdopodobnie podczas służby w Iraku miał dostęp do tysięcy tajnych dokumentów, znajduje się w areszcie w stanie Wirginia. Oficjalnie przedstawiono mu jedynie zarzut przekazania materiału wideo, na którym zarejestrowano brutalną akcję załogi śmigłowca.

W obliczu tych trudności minister sprawiedliwości Eric Holder ujawnił, że amerykańska administracja nie będzie się koncentrowała wyłącznie na zarzutach o szpiegostwo. Holder waży słowa, nie mówi zbyt wiele i raczej enigmatycznie: "Szpiegostwo odgrywa wprawdzie poważną rolę, ale mamy do dyspozycji także inne narzędzia". To, jak bardzo zawikłana jest sprawa przecieków, uświadamia czytelnikom "The New York Times": "jeszcze nigdy nie skazano za szpiegostwo kogoś, kto jedynie otrzymał i przekazał dalej tajne dokumenty" i "jeszcze nigdy Departament Sprawiedliwości nie oskarżył o szpiegostwo dziennikarza".

Co z kolei prowadzi nas do kolejnego problemu: First Amendment, pierwsza poprawka do konstytucji USA, która nadaje szczególne znaczenie prawu do swobodnej wypowiedzi. Chyba w żadnym innym kraju na świecie wolność prasy nie ma takiego znaczenia jak w Stanach Zjednoczonych –. przynajmniej teoretycznie. Przecież "The New York Times" też wziął udział w publikacji materiałów WikiLeaks, a w USA gazeta ta ma wręcz status instytucji. Znaczący jest fakt, że nawet wojowniczy senator Joseph Liebermann jest bardzo ostrożny w zarzutach prawnych kierowanych pod adresem popularnego dziennika. Zarzuca on bowiem redakcji "zły uczynek obywatelski", co brzmi dość miałko.

Szczególnie trudne mogą być próby sprowadzenia Assange'a na teren Stanów Zjednoczonych, gdy znajdzie się on w Szwecji – obawiają się eksperci. Kraj ten ma bogate tradycje udzielania azylu politycznego – zauważa "The Washington Post". Poza tym szwedzko-amerykańska umowa o ekstradycji nie przewiduje wydawania osób na podstawie oskarżeń o przestępstwa o charakterze politycznym lub wojskowym, co może dodatkowo utrudnić starania administracji amerykańskiej. Uważa się, że w najbliższej przyszłości pozew przeciwko Assange'owi albo wniosek Waszyngtonu o jego wydanie jest mało realny.

Amerykańskich polityków z pewnością nie uraduje także zaskakująca propozycja, którą złożył Julianowi Assange'owi prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Doradca głowy Federacji Rosyjskiej zasugerował, że Assange może kandydować do Pokojowej Nagrody Nobla. "Powinniśmy pomyśleć, jak możemy mu pomóc (po zatrzymaniu)" – stwierdził niewymieniony z nazwiska pracownik kancelarii, którego cytują rosyjskie agencje prasowe. "Wprawdzie amerykańskie depesze dyplomatyczne ujawnione przez WikiLeaks stawiają rosyjskie elity polityczne w niezbyt korzystnym świetle, ale mimo to internetowa platforma cieszy się sympatią, ponieważ wpędziła Stany Zjednoczone w wizerunkowy kryzys" – kontynuuje rosyjski polityk.

wydanie internetowe www.heise-online.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)