Nikogo nie interesuje polityka w Internecie
Polscy internauci nie interesują się polityką ani politykami - to główny wniosek z opublikowanych właśnie wyników badań D-Link Technology Trend. Polacy nie komentują artykułów o polityce, nie odwiedzają stron internetowych rodzimych partii, a z aktywną działalnością w Internecie kojarzą jedynie posła Palikota
05.11.2009 11:11
Polityki mamy dosyć
W ciągu ostatnich 6 miesięcy ledwie 1. internautów był na stronie prezydenta Polski, 2% - na stronie premiera, 3% szukało informacji na stronie dowolnego ministerstwa, tyle samo odwiedziło stronę partii politycznej, a także polskiego parlamentu. W porównaniu do ponad 80% internautów korzystających z portalu Nasza-Klasa, zainteresowanie polityką wypada fatalnie.
Jedynym przejawem aktywności pozostaje czytanie artykułów dotyczących polityki na portalach informacyjnych, do czego przyznaje się co czwarty internauta. Biorąc jednak pod uwagę, że artykuły o polityce znajdują się zwykle na pierwszych miejscach portali, trudno to uznać za sukces. Zwłaszcza, że do ich komentowania chętnych jest ledwie 4. internautów. Są to najczęściej bezrobotni, emeryci i renciści oraz osoby uczące się.
W Internecie tylko Palikot
Również aktywność społeczno-polityczna internautów jest bardzo ograniczona. W ciągu minionego półrocza jedyne 2. użytkowników Internetu napisało e-maila do polityka lub do jego biura. Podobny odsetek podpisał w internecie petycję lub pozew dotyczący spraw publicznych.
Osobą najlepiej wykorzystującą Internet w działalności politycznej jest Janusz Palikot. Tak ocenia 8. polskiego społeczeństwa. Jeszcze więcej pozytywnych ocen Janusz Palikot zbiera wśród samych internautów - tu jego działalność pozytywnie ocenia co siódmy ankietowany (14%). Aktywność w sieci pozostałych polityków, w tym Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego i Waldemara Pawlaka jest przez Polaków niemal niezauważana.
Wybory w lokalu i w sieci
Elementem zachęcającym do większego zaangażowania w działalność polityczną mogłoby być wprowadzenie e-votingu. Oddawać głosy w wyborach przez Internet chce już bowiem 17. społeczeństwa (35% Internautów), czyli ponad 5 milionów Polaków. To 2/3 wszystkich głosujących w tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których wzięło udział 7,5 miliona osób.
Oczywiście tradycyjną metodę uczestnictwa w wyborach wciąż preferuje większość (63. całego społeczeństwa, 50% internautów), jednak szybko rosnące zainteresowanie e-votingiem nie powinno ujść uwadze polityków walczących o głosy wyborców.
Klasyczna urna oraz e-voting to w zasadzie jedyne sposoby oddawania głosów w wyborach powszechnych akceptowane przez Polaków. Jedynie 3. społeczeństwa chciałaby móc głosować listownie, a 2% za pomocą specjalnych elektronicznych maszyn znajdujących się w lokalach wyborczych.
Badanie D-Link Technology Trend zostało zrealizowane przez Instytut MillwardBrown SMG/KRC na zlecenie firmy D-Link Polska w ostatnim tygodniu września 200. roku na próbie 960 osób reprezentatywnej dla dorosłej (15-75 lat) populacji Polaków.
Komentarze
Mariusz Piaseczny, D-Link
_ Internet za politykami nie tęskni. Znane z marketingu zjawisko przełączania kanału w trakcie bloku reklamowego dopadło także polityków w Internecie. Użytkownicy sieci okazują się nieczuli na ich podchody. Nie pomagają skandalizujące blogi, profile w serwisach społecznościowych, atrakcyjne tapety i wygaszacze na stronach partii. Polscy internauci mają swoje sprawy i własne problemy. Nie chcą być nawet biernymi konsumentami politycznego dyskursu. Związane jest to z niewielką wiarą w naszą moc sprawczą, zmęczeniem polityką i wreszcie nikłym zaufaniem do samych polityków. Internet pozwala więc na ucieczkę przed polityką, której aż nadto w mediach tradycyjnych. Politykom nie wolno jednak o internautach zapomnieć. Nie można pomijać grupy, która coraz głośniej domaga się możliwości uczestnictwa w wyborach za pośrednictwem Internetu. Ponad 5 milionów wyborców gotowych już dziś oddawać głosy w sieci, może zadecydować o wygranej ugrupowania, które odpowie na ich potrzeby. _
Kuba Antoszewski, Millward Brown SMG/KRC
_ W przypadku absencji wyborczej można mówić o dwóch jej przyczynach. Jest tzw. absencja zawiniona, czyli wynikająca ze świadomego, mniej lub bardziej politycznie uzasadnionego zaniechania udziału w wyborach i absencja niezawiniona, spowodowana wszelkiego rodzaju barierami, uniemożliwiającymi udział w głosowaniu osób, które chcą głosować. Większość kampanii pro frekwencyjnych skupia się na zachęcaniu do udziału w głosowaniu osób, które nie chcą głosować. Sfera zaś absencji niezawinionej jest przecież równie o ile nawet nie bardziej ważna, dotyka bowiem konstytucyjnego prawa obywateli do działu w wyborach. Głosowanie przez Internet umożliwiałoby głosowanie nie tylko osobom z problemami motorycznymi, ale również tym, których mobilność, np. związana ze specyfiką zawodową częstość zmiany miejsca pobytu, ciągłe i trudne do przewidzenia podróże, w obecnych warunkach prawnych znacząco utrudnia udział w wyborach. Wydaje się jednocześnie, że przy obecnym tempie rozwoju technologicznego, problemy związane z techniką
głosowania przez Internet oraz z obecnym zasięgiem Internetu w Polsce mogą zostać już w najbliższej przyszłości rozwiązane. _
O badaniu D-Link Technology Trend
D-Link Technology Trend to cykliczne badanie nastawienia Polaków do nowych technologii. Realizowane jest na zlecenie firmy D-Link przez Instytut MillwardBrown SMG/KRC. Badanie prowadzone jest w oparciu o bezpośrednie wywiady ankieterskie w domach respondentów na ogólnopolskiej próbie ok. 1000 osób, reprezentatywnej dla populacji Polaków w wieku 15+.