Nieznane obiekty wykryte w obrębie Układu Słonecznego. Jeden z nich może być nową Ziemią!
Pierwsze dane, zebrane przez niemal ukończone obserwatorium ALMA, pozwalają domniemywać, że w obrębie Układu Słonecznego znajdują się jeszcze nieznane nam obiekty. Hipoteza taka pojawiła się w dwóch pracach naukowych, analizujące testowe obserwacje radioteleskopu.
11.12.2015 | aktual.: 11.12.2015 15:17
By przetestować funkcjonowanie budowanego w Chile obserwatorium, naukowcy zdecydowali się na zbadanie za jego pomocą znanych nam już fragmentów kosmosu. Jak sami podkreślają, jest to standardowa procedura w tego typu przypadkach. Ale nikt chyba nie przypuszczał, że znajdzie w Układzie Słonecznym nieznaną wcześniej planetę.
A na właśnie taką ewentualność zwracają uwagę naukowcy ze szwedzkiego Uniwersytetu Technologicznego Chalmers. W dwóch opublikowanych przez nich pracach, pojawia się analiza sygnałów zebranych przez obserwatorium. Każda z nich, może teoretycznie wskazywać na jeden nieznany nam dotychczas obiekt w obrębie Układu Słonecznego.
Pierwszy, określany przez naukowców mianem Gna, miałby się znajdować w odległości od 10 do 25 jednostek astronomicznych od środka naszego układu (jednostka astronomiczna, AU, to odległość Ziemi od Słońca). W takim wypadku, mogłaby to być planetoida o średnicy od 200 do 800 kilometrów, przemieszczająca się w przestrzeni w okolicach orbity Neptuna. Alternatywnie obiekt ten, w oparciu o te same dane, mógłby być bardzo dużą planetą lub nawet brązowym karłem znajdującym się w odległości od 2,5 tysiąca do 4 tysięcy jednostek astronomicznych.
Naukowcy tłumaczą, że w przypadku tych pomiarów nie są niczym dziwnym bardzo duże niedokładności w określeniu odległości i rozmiaru obiektów. Jest tak dlatego, że informacje uzyskane zostały w trzech seriach pomiarów, odległych od siebie o kilka miesięcy. W tym czasie opisywany obiekt przemieścił się na niebie o odległość, która jest spójna z teorią o jego obecności w obrębie Układu Słonecznego.
Podobnie, w przypadku drugiego z obiektów opisanego w kolejnej pracy. Ten z kolei wykryto z 10-miesięcznym odstępem w obserwacjach. Jego ruch w tym czasie wskazuje na to, że może być częścią układu gwiezdnego Alpha Centauri. Gdyby jednak tak było, musiałby być tak duży, że byłby widzialny z Ziemi i powinien był być już dawno wykryty. Jest jednak alternatywne wyjaśnienie.
Ten drugi obiekt mógłby więc być albo brązowym karłem znajdującym się w odległości ok. 20 tysięcy jednostek astronomicznych albo – co najbardziej ekscytujące – superziemią, czyli planetą skalistą o masie większej od Ziemi, znajdującą się ok. 300 AU od Słońca. Znajdowałby się w takim wypadku na obrzeżach Układu Słonecznego, daleko za Neptunem.
Naukowcy zaznaczają, że odkrycie nowego obiektu tych rozmiarów w obrębie Układu Słonecznego dałoby im nowe informacje na temat jego powstania i ewolucji. Z drugiej jednak strony zwracają uwagę na dodatkową niepewność – gdyby taka planeta istniała, jej orbita byłaby nachylona o ok. 42 stopnie do płaszczyzny Układu Słonecznego. Nie wiadomo, czy w ogóle jest to możliwe.
Obserwatorium ALMA to umieszczony na wysokości 5 tysięcy metrów nad poziomem morza zespół anten, które połączone w całość składają się na niezwykle czuły radioteleskop. Pozwala on na studiowanie fal elektromagnetycznych pochodzących z obszarów kosmosu niemożliwych do zbadania w inny sposób. Miejsc niezwykle ciemnych, zimnych i skrywających niejedną tajemnicę. Jak się okazuje, niektóre z nich mogą być bliżej niż myślimy.
_ Dominik Gąska _