Nie tylko Xbox One i pecety. EA Access w końcu na PlayStation 4

Nie tylko Xbox One i pecety. EA Access w końcu na PlayStation 4

Nie tylko Xbox One i pecety. EA Access w końcu na PlayStation 4
Źródło zdjęć: © flickr.com | Farley Santos
Adam Bednarek
07.05.2019 21:42

EA Access to usługa abonamentowa dająca dostęp do gier EA. Jak do tej pory można było z niej korzystać wyłącznie na PC i Xbox One. Ale Sony wreszcie wywalczyło pojawienie się jej na PlayStation 4.

Czym jest EA Access? To abonamentowa usługa, w ramach której otrzymujemy bezpłatny dostęp do gier EA. Wprawdzie nie na zawsze, ale dopóki płacimy, możemy grać ile chcemy. EA Access pozwala także przed premierą zagrać w najnowsze gry EA oraz kupować cyfrowe wersje taniej - z rabatem 10 proc.

Wcześniej EA Access dostępne było na Xboksie One oraz na PC - jako Origin Access. Już w lipcu usługa trafi na PlayStation 4.

Cena EA Access na PlayStation 4

Nie znamy jeszcze pełnej oferty EA Access na PlayStation 4. Tajemnicą jest też cena na konsoli Sony. Przypomnijmy, że grający na PC i Xboksie One płacą 14,99 zł miesięcznie.

To naprawdę niewygórowana kwota za bardzo ciekawą usługę. Wystarczy 15 zł miesięcznie, by mieć dostęp do takich serii jak "FIFA", "Mass Effect" czy "Battlefield". Do tego baza stale się powiększa.

Pozostaje nam czekać na potwierdzenie wszystkich szczegółów. Mowa tu nie tylko o cenie, ale też dokładnej dacie startu.

EA Access. Abonament na granie

Usługi abonamentowe to szansa na naprawdę tanie granie. Mając PlayStation Plus i EA Access za nieduże pieniądze mamy dostęp do wielu ciekawych gier. Haczyk? Nie na zawsze. Coś za coś. "Coraz częściej zamiast posiadać coś na własność, płacimy za prawo do korzystania" - pisał o nowym trendzie Łukasz Michalik na łamach Gadżetomanii.

Jesteśmy chyba pierwszym pokoleniem, które na własne życzenie rezygnuje z własności. To dziwne, zważywszy na fakt, że do niedawna podobne hasła kojarzyły się z jakąś utopijną wizją świata i ideologicznym zaangażowaniem. Rezygnacja z posiadania dóbr doczesnych była politycznym manifestem lub deklaracją religijną.
Łukasz Michalik

Dawniej wielkie kolekcje uginały się na półkach. Dziś ulotne usługi, które kosztują niewiele, ale na pewno nie są trwałe - w końcu w każdej chwili oferta może się skończyć. Albo my sami stwierdzimy, że nie chcemy dłużej płacić abonamentu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)