Naziemna telewizja cyfrowa nie będzie za darmo?
Cyfryzacja telewizji naziemnej w Polsce w pełni. Resort odpowiedzialny za jej wdrażanie wydał już 2 mln złotych na kampanię informującą o zmianach. Jednak wprowadziła ona spore zamieszanie.
Przecież większość z nas ma już w domu telewizję, w dodatku cyfrową. Telewizja satelitarna od lat nadaje sygnał cyfrowy. Kablówki również nadrabiają zaległości i coraz częściej oferują usługi na podobnym poziomie. Więc o co tak naprawdę chodzi? Czy jeden z najważniejszych projektów w sferze publicznej dotyczy nas wszystkich? I tak, i nie.
Analogowa telewizja w Polsce
Pamiętacie czasy, w których do telewizora podłączało się zwykłą antenę zainstalowaną na dachu, skierowaną Bóg wie gdzie? Mogliśmy w ten sposób odbierać jedynie kilka podstawowych kanałów –. TVP1, TVP2, telewizję regionalną, Polsat, TVN i w niektórych częściach inne, jak TV Trwam. Analogowy sygnał był często zbyt słaby i podatny na zakłócenia, przez co obraz na ekranie telewizora odbiegał od ideału. Wyobraźcie sobie, że około 30 proc. społeczeństwa nadal odbiera telewizję w swoich domach właśnie w ten sposób. W głównej mierze to ich dotyczy zmiana, którą serwuje nam Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Abonenci platform cyfrowych i kablówek, w przeciwieństwie do operatorów telewizji, mogą spać spokojnie, ich zmiana bezpośrednio nie dotyczy, ale o tym później.
Cyfrowe przełączenie
Zastąpienie tradycyjnej techniki nadawania analogowego nowoczesną techniką cyfrową postępuje od wielu miesięcy. Zasięg naziemnej telewizji cyfrowej DVB-T stale się powiększa i obejmuje już większość kraju. Sygnał analogowy ma być całkowicie zastąpiony przez cyfrowy, co oznacza wyłączenie nadajników analogowych nie później niż 3. lipca 2013 roku. Do tego czasu, odbiorcy telewizji analogowej muszą „przełączyć się” na odbiór cyfrowy. Wystarczy telewizor z cyfrowym tunerem DVB-T (MPEG-4) - praktycznie wszystkie nowoczesne odbiorniki są w niego wyposażone. A co jeśli mamy stary, kineskopowy telewizor? Czy trzeba go wymieniać?
Nie, wystarczy zakupić odpowiedni dekoder - jego koszt waha się w granicach od około 10. do 300 zł. Korzyści ze zmiany jest sporo - większa liczba programów telewizyjnych, lepsza jakości obrazu i dźwięku, kanały HD, kilka ścieżek dźwiękowych, dźwięk przestrzenny, a także usługi dodatkowe, jak elektroniczny przewodnik po programach. W dodatku często, aby „przestawić się” na cyfrowy odbiór nie trzeba nic zmieniać, oprócz ustawień w telewizorze. Stara antena powinna działać – przeważnie nie ma potrzeby jej wymieniać.
Wszystko wygląda pięknie, prawda? Telewizja w cyfrowej jakości dla wszystkich Polaków, w dodatku za darmo! Brzmi jak sen, z którego próbują nas obudzić operatorzy sieci kablowych i platform cyfrowych. Protestują oni przeciw emisji rządowych spotów zapowiadających nadejście ery cyfrowej telewizji naziemnej. Ich zdaniem dezorientują one widzów.
Operatorzy sieci kablowych i platform cyfrowych protestują
Główny zarzut, to skierowanie przekazu do ogółu odbiorców. Niektórzy abonenci kablówek i platform cyfrowych zastanawiają się, czy będą musieli cokolwiek zmieniać, a przecież zmiana ich bezpośrednio nie dotyczy. Drugi zarzut to reklamowanie naziemnej telewizji cyfrowej jako darmowej, przez co część abonentów może rezygnować z płatnych usług operatorów. W tle sporu pomiędzy Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji a Polską Izbą Komunikacji Elektronicznej pojawiają się ogromne pieniądze. Operatorzy platform cyfrowych i kablówek obawiają się, że rządowa kampania odbierze im klientów.
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, dziś do sieci kablowych podłączonych jest 4,6 mln gospodarstw domowych. - Razem z płatnymi platformami cyfrowymi obejmują one około 7. proc. widzów. Problem przechodzenia na nadawanie cyfrowe dotyczy zatem tylko 30 proc. społeczeństwa i to do nich powinna być skierowana kampania - uważa Andrzej Zarębski z Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji.
Spoty straszą i dezinformują?
Owszem, można mieć zastrzeżenia co do prowadzonej kampanii informującej o procesie cyfryzacji. Spoty często straszą odłączeniem sygnału, w dodatku używa się w nich pojęć technicznych, które mogą być obce dla przeciętnego Kowalskiego. Przecież nikt nie musi wiedzieć co to jest "dekoder STB z MPEG-4". Z badań zamówionych przez resort cyfryzacji wynika, iż 8. proc. Polaków wie o wyłączeniu naziemnej telewizji analogowej i zastąpieniu jej cyfrową. Jednak wiedza o sprzęcie potrzebnym do jej odbioru jest znikoma.
Uwaga na oszustów
Blisko 8. proc. Polaków nie wie, co zrobić, aby móc odbierać sygnał cyfrowy. To świetna okazja do nadużyć. Nieuczciwi sprzedawcy mogą zalecać zupełnie niepotrzebną wymianę instalacji antenowych. Ponadto, nieuczciwi akwizytorzy, powołując się na nieprawdziwe informacje, namawiają do kupna odbiorników satelitarnych i podpisywania umów abonamentowych, wmawiając, że są one niezbędne do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej.
Naziemna telewizja cyfrowa - na pewno za darmo?
Operatorzy kablówek i platform cyfrowych wystosowali list do ministrów Michała Boniego i Bogdana Zdrojewskiego oraz przewodniczącego KRRiT Jana Dworaka. Napisali w nim, że „godzi to w wolną konkurencję oraz słuszne interesy operatorów sieci kablowych, jak również innych podmiotów rozprowadzających programy telewizyjne”. Mają zastrzeżenia głównie co do stwierdzenia „bezpłatna telewizja cyfrowa”. Dlaczego oburzają się na to hasło? Głównie dlatego, iż przecież odbiór sygnału wiąże się z obowiązkiem opłacania abonamentu RTV, a kampania prowadzona w takim tonie może oznaczać straty finansowe platform cyfrowych i kablówek.
Czy oburzenie operatorów jest uzasadnione? Na pewno, przecież próbują zadbać o własne interesy. Niestety chyba zapominają, że korzystając z ich usług także mamy obowiązek opłacania abonamentu RTV. Dlatego kwestie tego abonamentu i opłat za korzystanie z ofert operatorów sieci kablowych i platform cyfrowych należy rozgraniczyć. Mówienie o naziemnej telewizji cyfrowej jako darmowej jest więc zasadne. Jacek Silski, prezes Polskiej Izby Radiodyfuzji Cyfrowej zdaje sobie sprawę, że oburzenie nadawców kablowych jest trochę podszyte hipokryzją - sami nie są zobowiązani do zastępowania sygnału analogowego cyfrowym, więc ich klienci jeszcze latami mogą dostawać telewizję gorszej jakości.
Nie dziwi nas to, że ludzie decydują się na rezygnację z płatnej telewizji na rzecz darmowej DVB-T. Wielu z nich nie ma czasu na przesiadywanie przed ekranem - telewizję ogląda tylko sporadycznie. Po co więc płacić za coś, z czego i tak się nie korzysta? Z pewnością dla wielu Polaków oferta darmowej DVB-T okaże się atrakcyjna i zrezygnują oni z płatnych usług. Tu jednak operatorzy mają spore pole do popisu. Zamiast się żalić, powinni skierować swoje wysiłki na stworzenie jeszcze lepszych ofert i usług niedostępnych dla odbiorców DVB-T. Niektórzy operatorzy już teraz uzupełniają swoją ofertę o darmową telewizję, oferując specjalne urządzenia do jej odbioru. Oferta programowa to nie wszystko, a czas ucieka. Nowa infrastruktura DVB-T zapewni również dostęp do płatnych kanałów, co będzie stanowiło poważną konkurencję dla platform cyfrowych i kablówek. Chyba nie trudno się domyślić, kto na tym straci najwięcej? Najważniejsze jednak, że skorzystają na tym odbiorcy.
źródło: Dziennik Gazeta Prawna / WP.PL
SW/GB/SW