Największy wulkan Islandii się budzi. Trujący pył dotrze nad Polskę
Setki trzęsień ziemi poruszyło islandzkim wulkanem - Oraefajökul, który już wkrótce może wybuchnąć. Potencjalna erupcja doprowadzi do międzynarodowych konsekwencji. Nie ominą również Polski.
Kaldera Askja, znajdująca się na odległych wyżynach Islandii, była odpowiedzialna za potężną erupcją w 1875 roku. Powstała w jej wyniku chmura pyłu dotarła aż do Skandynawii. Od tego czasu, wulkan, który ma 1516 metrów wysokości, pozostawał aktywny, ale erupcje nie były tak spektakularne. Ostatnia z nich miała miejsce w 1961 roku.
Ponowna erupcja
Naukowcy ostrzegają, że wulkan może wkrótce ponownie wybuchnąć. Wskazują na to liczne trzęsienia ziemi, odnotowane w jego pobliżu.
- W ciągu ostatnich 5 dni zarejestrowano ponad 550 małych trzęsień, ale jak dotąd większość z nich była niewielka. Największymi z nich były te o mocy 3,2 i 3,4 w Skali Richtera, odczuwane przez lokalnych mieszkańców - czytamy na stronie monitorującej pracę wulkanów Volcano Discovery.
Zdaniem badaczy, wzmożona aktywność wulkanu może być wynikać z wdzierania się magmy do podziemnej szczeliny (grobli), co może, ale niekoniecznie musi doprowadzić do erupcji.
Niebezpieczne wybuchy
Erupcja wulkanu Eyjafjallajökull w 2010 roku wywołała wiele zamieszania. Unoszący się pył uniemożliwił loty blisko 10 mln pasażerów na całym świecie i kosztował europejską gospodarkę około 200 mld zł.
Samoloty były uziemione przez kilka dni, a chmura unoszącego się pyłu była tak duża, że spowodowała najwięcej zakłóceń w przestrzeni lotniczej od czasu drugiej wojny światowej. W przypadku wybuchu Oraefajökul możemy spodziewać się podobnych konsekwencji.