Ludzie najbardziej boją się tego, czego nie widzą. W szczególności tego, co w dodatku szkodzi. Promieniowanie jonizujące jest z nami na co dzień - jednak w dawkach, które nie powodują żadnych negatywnych skutków. Inaczej jest, gdy jesteśmy narażeni na dużo większe, niż zwykle, rozciągnięte w czasie działanie tego czynnika.
Ludzie najbardziej boją się tego, czego nie widzą. W szczególności tego, co w dodatku szkodzi. Promieniowanie jonizujące jest z nami na co dzień - jednak w dawkach, które nie powodują żadnych negatywnych skutków. Inaczej jest, gdy jesteśmy narażeni na dużo większe, niż zwykle, rozciągnięte w czasie działanie tego czynnika.
Straty biologiczne wywołane przez promieniowanie mogą być opłakane, co potwierdziły głośne w historii wypadki z udziałem technologii jądrowej. Nic zatem dziwnego, że ta metoda pozyskiwania energii w reaktorach jest przedmiotem bardzo burzliwych debat.
Najgłośniejsza katastrofa w dziejach - Czarnobyl
Jest to bodaj najgłośniejsza katastrofa nuklearna w historii świata. Tego wypadku można było uniknąć, jednak w tym przypadku znacząco zawiódł czynnik ludzki. Z premedytacją wyłączono systemy bezpieczeństwa, które w normalnym trybie pracy z pewnością by zadziałały i uchroniły blisko 50-tysięczne miasto oraz ogromny obszar na granicy Ukrainy z Białorusią od skażenia i ostatecznie wyludnienia.
Z powodu ogromnego pośpiechu przy budowie elektrowni, nie udało się przeprowadzić wszystkich potrzebnych testów. Feralny eksperyment miał wykazać, jak długo można było sterować reaktorem w sytuacji, gdy turbiny przestają być napędzane parą. Miało to kluczowe znaczenie dla późniejszego uruchomienia systemu awaryjnego zasilania sterowania przez generator napędzany silnikiem spalinowym.
Specyfika użytych w Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej reaktorów zakładała jednak dodatnią reaktywność pary - gdy tej było dużo w rdzeniu, a moc spadała, układ stawał się wysoce niestabilny. Tym samym przy tzw. "zatruciu ksenonowym" dochodziło do niekontrolowanego wzrostu mocy, a co za tym idzie generowania większych ilości pary.
Jako, że załoga była niedostatecznie poinformowana o możliwych skutkach przeprowadzenia tak ryzykownego eksperymentu bez udziału systemów bezpieczeństwa, ostatecznie doszło do eksplozji czwartego reaktora. Personel nie był w posiadaniu wystarczającej wiedzy o tych wadach reaktora i ich skutkach. Wskutek ogromnej ilości wyciekającego paliwa jądrowego do kanału z wodą nastąpiła eksplozja pary, która zniszczyła osłonę biologiczną. Jeszcze gorsza w skutkach była druga eksplozja, która spowodowała zniszczenie budynku reaktora numer 4 oraz emisję izotopów do atmosfery. Katastrofa ta wyludniła znajdującą się niedaleko od Czarnobyla Prypeć, a także okoliczne miejscowości. Tereny te do dziś są niezamieszkane i obecnie stanowią atrakcję turystyczną dla osób zainteresowanych opuszczonymi miejscami. Katastrofa Czarnobylska znalazła swoje miejsce również w kulturze masowej - na podstawie wydarzeń z 1986 roku oparto między innymi serię gier S.T.A.L.K.E.R oraz nisko oceniany horror "Czarnobyl - reaktor strachu".
Tsunami w Fukushimie
Wypadek jądrowy w Fukushimie zapewne pamiętany jest najlepiej ze wszystkich incydentów nuklearnych - głównie dlatego, że doszło do niego zaledwie 4 lata temu. W tym przypadku wszystkie systemy zadziałały prawidłowo, zachowane zostały procedury, jednak instalacja oparła się sile niszczycielskiego żywiołu. Przed zaistnieniem tej katastrofy Japonię nawiedziło potężne tsunami wywołane przez trzęsienie ziemi na Honsiu.
Na skutek działania ogromnych fal wywołanych przez wstrząsy sejsmiczne, zostały zniszczone pomieszczenia w obiekcie, a także urządzenia potrzebne do utrzymania pracy reaktora. W jednym przypadku doszło nawet do emisji substancji promieniotwórczych do środowiska połączonej z wyciekiem skażonej wody morskiej, która była stosowana jako chłodziwo. Komisja Bezpieczeństwa Nuklearnego z siedzibą w Japonii stwierdziła po tym, że ilość uwolnionego materiału szacuje się na 10 proc. tego, co zostało uwolnione podczas katastrofy w Czarnobylu w 1986 roku.
Jednym z poważniejszych, politycznych skutków tej awarii była międzynarodowa debata na temat bezpieczeństw technologii jądrowej. Osiem starszych reaktorów w Niemczech zostało zamkniętych wkrótce po tej katastrofie, a wiele krajów rozpoczęło weryfikację swoich projektów pozyskiwania energii tą metodą.
Katastrofa Kysztymska długo była tajemnicą
To druga awaria z terenów byłego Związku Radzieckiego. Z powstaniem w Czelabińsku Kombinatu Chemicznego Majak i późniejszą jego produkcją pocisków wiąże się pewien nuklearny incydent. Doszło tam do tragicznej w skutkach katastrofy, w której ucierpiało prawie 500 000 osób, w tym 200 zmarło bezpośrednio z powodu choroby popromiennej. Skażenie promieniotwórcze objęło obszar o wielkości 23 000 kilometrów kwadratowych. Ludzie zaczęli uciekać z tego miejsca z powodu głębokich poparzeń skóry, które nie chciały się goić. Nikt nie znał przyczyn choroby dotykającej mieszkańców okolic Kysztymu - spekulowano, że miało miejsce przypadkowe zdetonowanie bomby wodorowej.
Dopiero w roku 1979 ujawniono wiarygodne informacje o przyczynach tej katastrofy. Informacje te światu przekazał Żores Medwiediew, który po ucieczce ze Związku Radzieckiego wyjaśnił przyczyny zdarzenia. Okazało się, że zbiornik wodny, który służył do gromadzenia odpadów radioaktywnych został zalany wodą deszczową i ostatecznie wylał - zanieczyszczenia dostały się do okolicznej rzeki i z dna wyschniętego jeziora wiatr przeniósł na skupiska ludzkie radioaktywny pył.
Wypadek w Three Mile Island
Ten incydent wydarzył się na terenie Stanów Zjednoczonych na wyspie Three Mile Island. Co więcej, po tym zdarzeniu w USA stracono zaufanie do tej metody pozyskiwania energii, w wyniku czego od roku 1979 nie wybudowano żadnej nowej elektrowni atomowej na terytorium Stanów Zjednoczonych.
Owe zdarzenie jest wynikiem wielu nieszczęśliwych zbiegów okoliczności i wad działania systemów zabezpieczających reaktor. Przede wszystkim zawiniły czujniki, które nie wykryły awarii zaworu bezpieczeństwa, który nie zamknął się po procedurze jego otwarcia celem obniżenia ciśnienia. Jako, że obniżenie ciśnienia powoduje bardziej intensywne wrzenie wody w reaktorze, w nim nagromadziło się również zbyt wiele pary wodnej, która spowodowała bardzo silną reakcję cyrkonu z parą. Po stopieniu reaktora zaczął wydzielać się tlen i wodór, które uległy samozapłonowi i spowodowały ogromny pożar.
Mimo, że stopieniu uległa 1/3 rdzenia reaktora, jego obudowa nie uległa degradacji, przez co paliwo pozostało wewnątrz reaktora i nie spowodowało to większych strat w środowisku naturalnym. Owszem, pewna ilość radioaktywnych cząstek przedostała się do atmosfery, jednak były to wartości tak niewielkie, że uznano je za mało istotne.
Incydent w Goianii
Po likwidacji w tym mieście kliniki radioterapii wewnątrz budynku pozostawiono pojemnik z cezem-137. Obiekt z czasem stał się miejscem, które było odwiedzane przez bezdomnych oraz włamywaczy. Ostatecznie, radioaktywny materiał stał się łupem dwóch osób, które zdołały rozebrać urządzenia wykorzystywane do zabiegów i wyniosły poza teren szpitala pojemnik z radioźródłem.
Mimo, że włamywaczom nie udało się otworzyć pojemnika z materiałem, doznali oni poważnego napromieniowania podczas demontażu urządzeń zabiegowych. Udało im się także uszkodzić zbiornik i przez szczelinę w jego obudowie wydostał się strumień promieniowania jonizującego. Mężczyźni z powodu działania ogromnych dawek zaczęli wymiotować wkrótce po udanej kradzieży pojemnika.
Przed tym jednak udało im się sprzedać radioźródło na złomowisku, którego właściciel dojrzał wydobywającą się niebieską poświatę z pojemnika. Wpadł on na pomysł zrobienia pierścionka z tego materiału, nie podejrzewając iż w pojemniku znajduje się śmiertelnie niebezpieczny radioizotop.
W wyniku dalszych niefortunnych wydarzeń napromieniowanych zostało około 30 osób, a wiele z nich zmarło (m. in. żona właściciela złomowiska).