Richard Lenski od prawie 30 lat bada, co dzieje się z E.coli przechowywanymi w dogodnych warunkach. Eksperyment z bakteriami dowodzi, że nawet w najprostszym i najbardziej stabilnym środowisku będzie dochodzić do ulepszeń.
Eksperyment zaczął się 24 lutego 1988 roku, kiedy Richard Lenski umieścił w 12 kolbach bakterie E.coli. Kolby trafiły do wstrząsarki i zostały pozostawione na noc, przebywając w temperaturze 37 stopni Celsjusza i mając wystarczającą do rana ilość pożywki.
"Każdego ranka Lenski lub ktoś z jego laboratorium, pobierał 100 mikrolitrów z każdej kolby, umieszczał roztwór w nowej kolbie, dodawał pożywkę wystarczającą do rana i umieszczał całość we wstrząsarce. Co 75 dni, czyli co mniej więcej 500 generacji, część roztworów z bakteriami wędrowała do zamrażarki" - opisuje eksperyment portal kopalniawiedzy.pl.
Bakterie trafiały do zamrażarki, gdzie były przechowywane w temperaturze -80 stopni Celsjusza. Dzięki temu można je było w każdej chwili przywrócić do życia i porównać z tymi, które zostały w stabilnych, laboratoryjnych warunkach.
No właśnie - bo jedynym “problemem” niezamrażanych bakterii jest zmniejszające się zasoby pożywienia. Mimo to bakterie ciągle ulegają drobnym zmianom na lepsze. Np. po około 20 000 pokoleń jedna z 12 kultur wyewoluowała zdolność żywienia się kwasem cytrynowym.
"Zdolności konkurencyjne we wszystkich 12 kulturach zwiększyły się w czasie eksperymentu. Komórki bakterii są większe, bardziej efektywnie wykorzystują glukozę i rosną szybciej" - pisze Marcin Błoński na łamach portalu kopalniawiedzy.pl - "Okazało się, że każda z populacji w sobie właściwy sposób osiąga te same cele. Zdaniem Lenskiego nawet teraz, po ponad 68 000 pokoleń wciąż jest miejsce na udoskonalenie" - podsumowuje.
I ciągle będzie. Zdaniem twórcy eksperymentu ewolucja nigdy nie osiąga punktu szczytowego, w którym postęp ulega zatrzymaniu – nawet w najprostszym i najbardziej stabilnym środowisku.
Eksperyment Lenskiego to jak dotąd najdłużej trwający eksperyment dotyczący ewolucji.