Microsoft zatopił 27 petabajtów danych w szkockim morzu
Microsoft słynie z topienia niektórych swoich produktów. Tym razem zrobił to specjalnie. To eksperyment, który ma ocenić, czy jest to realistyczny sposób na chłodzenie serwerowni, które podczas pracy generują duże ilości ciepła.
864 serwerów o łącznej pojemności 27 petabajtów spoczęło na dnie morza szkockiego. Oczywiście nie luzem. Zamknięte są w specjalnym kontenerze, podłączone do internetu podmorskimi kablami i zasilają je odnawialne źródła energii na wyspie Orkney. W ten sposób Microsoft chce znaleźć nowe, tańsze sposoby na chłodzenie centrów danych. Podczas pracy serwerownie produkują bardzo dużo ciepła, a obniżanie ich temperatury przez klimatyzacje przekładają się na wysokie koszty energii elektrycznej.
Serwery zamknięte są w kontenerze o wymiarach 14,3 m na 12,7 m, i zużywają mniejszą ilość energii elektrycznej niż te naziemne. Microsoft chwali się też, że podwodne serwery nie pobierają wody do chłodzenia serwerów. W założeniu firmy podmorskie serwerownie mogą działać bez nadzoru i ingerencji człowieka przez 5 lat. Za sprawną pracę odpowiada pokładowa sztuczna inteligencja. To nie pierwszy takie eksperyment. Wcześniej podobna konstrukcja spoczęła w wodach Kalifornii. W przyszłości Microsoft chce dostarczać podwodne serwerownie do klientów na całym świecie w ciągu 90 dni od zamówienia.