Microsoft chce nas chronić przed Chrome i władzą Google
12.05.2009 16:01, aktual.: 12.05.2009 16:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przeglądarka Google Chrome ma około 1,4% udziału w rynku (wg Net Applications). Mimo to, Microsoft traktuje rywala bardzo poważnie i zapowiada, że złoży do Komisji Europejskiej pozew o charakterze antymonopolowym przeciwko ustawie antymonopolowej, która miałaby umożliwić preinstalowanie Chrome w Windows. Trzeba przyznać, że sądowa batalia pomiędzy gigantami robi się coraz ciekawsza.
Komisja Europejska rozważa, czy nie podjąć decyzji, aby Microsoft i producenci komputerów umożliwiali klientom wybór konkretnej przeglądarki w momencie zakupu lub konfiguracji nowego peceta. Takie rozwiązanie wymagałoby umieszczania różnych aplikacji w nowych komputerach z Windows. Opera sugeruje również, że dogodnym rozwiązaniem byłoby oferowanie w usłudze Windows Update innych przeglądarek. Pomysł jest reakcją na zarzuty antymonopolowe, jakie Komisja Europejska postawiła firmie Microsoft na początku tego roku.
Według Microsoftu, taki akt prawny potencjalnie dałby Google narzędzia by całkowicie zmonopolizować Internet - zarówno od strony wyszukiwania, jak i narzędzi do przeglądania jego zasobów.
Choć w perspektywie aktualnej popularności Chrome wśród internautów sprawa wydaje się śmieszna, to po dłuższym zastanowieniu można dojść do wniosku, że w postępowaniu Giganta z Redmond jest pewna logika.
Wszyscy, którzy przez dłuższy czas używali Chrome, na pewno zauważyli, że aplikacja cechuje się niesamowicie szybkim działaniem. Google zdaje sobie sprawę, że prędkość uzależnia. Marissa Mayer, znana programistka z Google, powiedziała, że niewiele dodatkowych milisekund, potrzebnych by wyświetlić więcej wyników na stronie wyszukiwania, obniżyło niegdyś liczbę zapytań od użytkowników aż o 20%. Głównym założeniem związanym z Chrome jest więc efektywne "przyspieszenie Internetu" dla użytkowników. Kwestię bezpieczeństwa mają z kolei rozwiązać obecne przeglądarce automatyczne aktualizacje, które pojawiają się co kila dni.
Argument Microsoftu w sprawie może wydawać się komiczny, ale na pewno jest w nim ziarnko prawdy. Jeśli Google skończy z najpopularniejszą przeglądarką i silnikiem wyszukiwania na rynku to z pewnością uzyska zbyt wielki wpływ na użytkowników sieci.