Ma 21 lat, a osiągnęła tyle co niektórzy doktorzy. Oto Joanna Jurek
Jeżeli jest coś, czego Joanna Jurek się boi, to wieży z kości słoniowej – zamknięcia w chłodnych, laboratoryjnych salach, które opuszcza się tylko po to, by spotkać się z resztą kadry akademickiej na kolejnym sympozjum. Dziwne to strachy, ale kiedy spojrzy się na to, że jej pierwsze duże osiągnięcie naukowe nastąpiło, kiedy miała 17 lat, nagle stają się bardziej zrozumiałe.
15.09.2017 | aktual.: 19.09.2017 15:08
Od pasji do pierwszych projektów
- Zasadniczo nie wiem jak to się stało. Od małego interesowałam się weterynarią i chciałam leczyć zwierzęta. Pasję do przyrody zaszczepili mi rodzice, ale w gimnazjum zaczęłam jednak coraz bardziej interesować ludzką anatomią i coraz częściej rozważałam, by zostać lekarzem. To stawało się moim marzeniem – tłumaczy mi w naszej rozmowie swoim ciepłym, niekryjącym entuzjazmu głosem.
Pasje i plany Jurek zaczęły się powoli klarować. Nie udaje, że wyróżniała się czymś szczególnym od rówieśników. Lubiła te wszystkie rzeczy, którymi interesują się nastolatki, jak seriale, muzyka czy pierwsze próby makijażu. Po prostu dodała do tego biologię i chemię. Z czasem jednak zrozumiała, że szpitalne kitle nie są tym, co mogłoby ją zainteresować.
- Proszę nie myśleć, że się brzydzę, nic z tych rzeczy. Jednak w liceum uświadomiłam sobie pewną rzecz: jako lekarz owszem, będę ratować ludziom życie i im pomagać. Ale jako biomedyk mogę stworzyć rozwiązanie, które zmieni życie milionów. To kwestia skali. Tworzenie rozwiązania to zupełnie inny zasięg niż jego wykorzystanie w leczeniu – tłumaczy cierpliwie, przechadzając się po ulicach Coleraine, gdzie obecnie studiuje na jednym z wydziałów Uniwersytetu Ulster.
Na ten pomysł wpadła w czasie, kiedy głównym zmartwieniem jest natrętny trądzik, kartkówka z matematyki lub brak chętnych na grę w piłkę. Pod koniec gimnazjum rozpoczęła działanie w szkolnych kołach naukowych swojego rodzinnego Piotrkowa Trybunalskiego. Później nauczycielka chemii poleciła jej, by jeździła na cykliczne wykłady na Uniwersytet Łódzki. Tam pogłębiała swoją wiedzę. Wtedy trafiła pod skrzydła Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci, którego głównym zadaniem jest pomoc młodym i zdolnym w osiągnięciu sukcesu.
Decyzja była strzałem w dziesiątkę. Już w wieku 17 lat Jurek osiągnęła pierwszy spory sukces – zajęła podium na Międzynarodowym Konkursie Naukowym E(x)plory w Gdyni. Jej projektem była innowacyjna, by nie rzec rewolucyjna, metoda dostarczania leków nowotworowych o potencjalnym zastosowaniu w leczeniu nowotworów trzustki.Jurek wykorzystała polimerowe nanowłókna (o bardzo małych średnicach, wynoszących około 50- 500nm), na które nałożyła lek, zmodyfikowany nanocząstkami złota. Projekt zachwycił zebranych.
Kolejną cegiełką w karierze było czwarte miejsce na konkursie Intel ISEF w Los Angeles. Jak wspomina młoda badaczka, wyjazd był intensywny, lecz owocny, bo pozwolił zaprezentować swoje rozwiązania szerokiemu gronu ekspertów i mentorów. Sama jednak podkreśla, że nie byłoby to możliwe bez pomocy badaczy z Politechniki Łódzkiej oraz Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego.
Obecnie jest na etapie patentowania swojego wynalazku. Samo określenie "lek na raka" doprowadza ją do białej gorączki. Tłumaczy, że to zbyt duży skrót myślowy, do tego groźny, bo wprowadzający w błąd.
Nowe wyzwania
Nadszedł jednak czas, by zająć się czymś nowym. Jurek razem ze swoją rówieśniczką, Dominiką Bakalarz, zaczęły tworzyć Origami BioBandage. Pierwsza przekazała swoją wiedzę z zakresu biologii i chemii, druga – z matematyki. Istna "dwugłowa bestia" nauk ścisłych. Razem dziewczyny opracowały narzędzie matematyczne, które potencjalnie optymalizuje proces leczenia złamań kostnych. I to wszystko przed maturą.
W końcu jednak trzeba było iść dalej. Bakalarz studiuje obecnie na Oxfordzie. Jurek zaś wyjechała do Ulsteru. Jest tutaj już od roku. Opracowuje wraz z Dr Priyank Shukla z Uniwersytetu Ulster komputerowe narzędzie predyktywne na bazie miRNA (rodzaj małego RNA które może regulować ekspresję genów). Połączone z uczeniem maszynowym (samoistne rozwijanie się systemów przez wprowadzanie do nowych danych, które muszą analizować przez zmianę wewnętrznych parametrów - przyp. red.), może przyczynić się do analizy postępowania choroby nowotworowej w organizmie.
Czy jednak możliwości, jakie oferuje zagranica, nie skuszą młodej Polki do wiecznej emigracji?
- Póki mam możliwość, będę przebywać za granicą. Ale nie biorę pod rozwagę możliwości, że całe życie spędzę poza Polską. To jest mój kraj, tutaj chcę się rozwijać w późniejszym okresie i żyć. Bo po prostu w Polsce jestem u siebie. W Irlandii Północnej mam świetne szanse, ale to nie jest moja ojczyzna – tłumaczy.
Czemu zatem zawdzięcza swój sukces? Pracy? Wytrwałości? Ambicji?
- Nic z tych rzeczy. Uważam się za szczęściarę. W moim życiu trafiłam na właściwych ludzi, którzy odpowiednio mnie pokierowali i służyli radą. Stwierdzenie, że do wszystkiego doszłam sama, byłoby hipokryzją. To, że jestem tu gdzie jestem jest zasługą sztabu mentorów, nauczycieli i przyjaciół. Nie tylko moim – konkluduje.
Upór i skromność na pewno zaprowadzą ją daleko. Teraz docenił ją również Google, który razem z Fundacją Res Publica, Financial Times i Funduszem Wyszehradzkim tworzą listę New Europe 100, honorującą młodych innowatorów z Europy Środkowej. Jurek została najmłodszą z osób, która trafiła do tego prestiżowego zestawienia. Kolejny kamyczek do ogródka nagród. Dzięki temu ma okazję uczestniczyć w drugiej edycji Leadership Academy for Poland, znowu jako najmłodsza osoba z wybranych.