"Leszke" - człowiek z Wykopu. Jak Lech Wałęsa porusza się po internecie z gracją tarana

"Leszke" - człowiek z Wykopu. Jak Lech Wałęsa porusza się po internecie z gracją tarana
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Grzegorz Burtan

21.07.2017 08:51, aktual.: 21.07.2017 13:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Każdy widział choć jeden mem z Aleksandrem Kwaśniewskim, gdzie wyśmiewano jego słabość do alkoholu. Albo przerobione zdjęcia Andrzeja Dudy, który często raczy fotografów charakterystycznym uśmiechem, niemalże mówiącym, że polityka to jedno wielkie show i żart. Jest jednak jeszcze jedna postać – legenda "Solidarności", noblista, człowiek, którego powinno się traktować z najwyższym szacunkiem. To oczywiście Lech Wałęsa. Jak na kogoś z rocznika 1943, jest on wyjątkowo aktywny na scenie internetowej.

I nie chodzi wcale o posty na Twitterze, na podstawie których preparuje się newsy, dotyczące "masakrowania" i "miażdżenia" przeciwników w 140 znakach. Wałęsa jest nieświadomym pionierem cyfryzacji w Polsce. Jego aktywność w sieci sięga jeszcze początku tego wieku, kiedy triumfy święciła nieodżałowana aplikacja ze słoneczkiem w logo.

Gadu-Gadu
"Od dawna interesuję się Internetem, mam kilka komputerów, laptopa zabieram ze sobą w dalekie podróże i uznałem, że w końcu warto skorzystać z komunikatora, porozmawiać z ludźmi, a ponieważ z GG korzysta ponad 5 milionów osób to chyba to był dobry pomysł" – cytował byłego prezydenta serwis Dobre Programy. Wałęsa konto na Gadu-Gadu założył w 2006. Pierwszy numer (5606334) przyznano mu proceduralnie.

Tutaj trzymają zdjęcia Wałęsy

– To, co mnie fascynuje w Wałęsie, to jego zainteresowanie siecią. Nawet Danuta Wałęsa narzekała w "Gazecie Wyborczej", że jej mąż jest tak pochłonięty internetem, że prawie nie ma z nim kontaktu – zupełnie jak za czasów "Solidarności" - mówi dr Magdalena Kamińska, kulturoznawca i autorka książki "Niecne memy. Dwanaście wykładów o kulturze internetu". – Może nie wiemy wszystkiego o byłym prezydencie i wieczorami grasuje w jakichś ciemnych zakamarkach internetu – spekuluje.

Wałęsa o tym, jak zamienił żonę na Gadu-Gadu

Twórcy zwęszyli okazję do nakręcenia pozytywnego marketingu wokół platformy i postanowili sprezentować legendzie "Solidarności" unikalny numer. Ten zdecydował się na symboliczne 1980. Choć początkowo były prezydent starał się odpowiadać na pytania internautów, później jego obowiązki przejął (przynajmniej częściowo) bot. Dlatego na pytania do prezydenta można było uzyskać odpowiedź pokroju "Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus". To było jednak w erze "przedmemetycznej" – w sieci zachowało się dosłownie kilka screenów z rozmów z byłym prezydentem.

Blip
Później jednak Lech Wałęsa postanowił przejść na nową platformę – założonego w 2007 roku Blipa, platformę mikroblogową o właściwościach zbliżonych do Twittera. Ten zresztą stał się jej gwoździem do trumny – w 2013 roku serwis zamknięto. Wcześniej jednak zachęcano użytkowników do migracji na mikrobloga serwisu Wykop, zwanego potocznie "mirko". Laureat Pokojowej Nagrody Nobla również posłuchał komunikatu. I wtedy de facto zaczęła się jego druga kariera – internetowego celebryty.

Mikroblog bowiem uwydatnił pewne, niezbyt pozytywnie postrzegane przywary Wałęsy – potrzebę brylowania i stawania się na piedestale, które można było dostrzec już w latach 90. (słynne "panu to ja mogę co najwyżej nogę podać" kosztowało go prawdopodobnie drugą kadencję), jak również zerową znajomość netykiety i zasad postowania. Do historii internetu przeszły nie tylko jego zdjęcia (kultowe w selfie w toalecie w hotelu) – jego podpisy, z "ddd" na czele, to dzisiaj są bohaterami memów z nim w roli głównej.

Obraz
© Wykop/zrzut ekranu

Wykop
Wałęsa na Wykopie zasłynął właśnie jako "shitposter" – zalewał "mirko" pozbawionymi kontekstu opisami, fotografiami ze swoich wyjazdów, kwiecistymi i pozbawionymi czasem sensu komentarzami lub po prostu urągającymi randze byłej głowy państwa zdjęciami z remontu, na których pojawiał się bez koszuli. Dlaczego? Bo mógł, przynajmniej tak uważa Kamińska.

- Lech Wałęsa jest zaskakująco chętny do nawiązywania kontaktów przez internet, ale nie do końca umie. On po prostu przenosi swoją ekspresję z życia politycznego do sieci – tłumaczy. – Jego działania będą problematyczne dla przyszłych historyków. Z jednej strony był politykiem, który uczestniczył w ważnych przemianach, z drugiej sam nakręca karuzelę śmiechu wokół siebie. Ciekawe jest to, że on robi to sam, a nie za pośrednictwem agencji czy przedstawicieli, posty typu "dddd" są dla niego naturalne. Inna sprawa, że wywołuje to pewien dysonans poznawczy – z jednej strony to postać pomnikowa, z drugiej ktoś, kto robi sobie zdjęcia tabletem w łazience hotelu w Dubaju. Motywacje, jakie za tym stoją, zna tylko on sam. Może ma zmysł szafiarki i liczy na dodatkowe zasięgi – mówi pół żartem, pół serio.

Obraz
© wykop

Facebook
Immunitet legendy opozycji nie pomógł jednak Wałęsie na Wykopie. Użytkownicy apelowali do administracji, aby w końcu zablokowali jego konto, zmęczeni losowymi zdjęciami i komentarzami bez sensu. W końcu "Leszke" (jak brzmi jego pseudonim nadany przez internautów), przeniósł się na Facebooka. Od 2010 roku posiadał konto na platformie społecznościowej, jednak było kierowane przez jego biuro. Na początku 2016 roku postanowił przejąć stery swojego konta. I nadał mu własnego charakteru.

Obraz
© wykop

Wałęsa dalej chętnie dzieli się zdjęciami ze swojego życia prywatnego – pobytu w szpitalu, wizyt gości czy kulis wywiadów, których jest bohaterem. Często w kamizelce wędkarskiej typu bomber, z charakterystycznym wąsem, krzyżem i portretem Jana Pawła II w tle. W pewnym sensie wzbudza sympatie – jeśli zapomni się, że to noblista, ikona opozycji i były prezydent, widzimy sympatycznego starszego pana, który nie boi się dzielić swoim życiem z internautami.

Tylko jakim go ostatecznie zapamiętamy – jako jednego z najwybitniejszych Polaków, czy jako "Leszke"? I kogo widzą nastolatkowie, kiedy patrzą w podręczniki najnowszej historii Polski?