"Kosmos jest bliżej, niż myśleliśmy". Tak twierdzi słynny astrofizyk

Za granicę kosmosu umownie uznaje się linię karmana. Niewidzialna granica jest położona pomiędzy ziemską atmosferą a kosmosem na wysokości 100 km nad ziemią. Jeden z astrofizyków twierdzi, że należy to zmienić.

"Kosmos jest bliżej, niż myśleliśmy". Tak twierdzi słynny astrofizyk
Źródło zdjęć: © NASA Johnson
Arkadiusz Stando

28.07.2018 | aktual.: 28.07.2018 14:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Astrofizyk Jonathan C. McDowell z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics opisał w artykule naukowym swoje wątpliwości wobec linii karmana. Jak twierdzi na podstawie różnych badań, granica kosmosu powinna znajdować się 20 km niżej, czyli na wysokości 80 km n.p.m. Opiera teorię na podstawie trajektorii lotów orbitalnych i suborbitalnych satelitów.

Kiedy statek kosmiczny leci wysoko przez atmosferę w kierunku stratosfery, gazy otaczające go stopniowo stają się coraz cieńsze, dając mniejszą siłę nośną. Aby się nie zatrzymać, maszyna musi przyśpieszyć. W pewnym momencie osiąga punkt, w którym prędkość potrzebna do utrzymania statku w kosmosie, jest równa tej potrzebnej do orbitowania Ziemi.

Poniżej tej granicy, można powiedzieć, że przestrzeń powietrzna należy do kraju znajdującego się pod nią. Wszystko co powyżej, jest wolną przestrzenią. I teoretycznie z tego względu satelity wszystkich krajów mogą swobodnie nad nimi przelatywać.

McDowell twierdzi, że zaproponowana granica powinna znajdować się na wysokości 80 km n.p.m. A to z powodu satelitów. Przeanalizował ponad 90 milionów punktów orbitalnych, zebranych z danych z 43 tysięcy satelitów, od 1957 roku.

Większość satelitów przelatuje powyżej ustalonej linii (100km), ale niektóre z nich orbitują Ziemię od czasu do czasu na wysokości nawet około 80 km. Czyli teoretycznie, po przestrzeniach lotniczych państw, nad którymi się znajdują. McDowell zadał pytanie - "czy zamierzasz powiedzieć, że te satelity są w kosmosie, czy co 2 godziny w kosmosie?".

Następnie astrofizyk wziął pod uwagę punkt, z którego satelity bezpowrotnie spadają na Ziemię. Stwierdził, że granica upadku na Ziemię znajdowała się mniej więcej na wysokości 66 km.

Portal Science zapytał innych naukowców o zdanie, przedstawiając im argumenty McDowella. Wszyscy byli zdecydowanie zgodni z jego teorią i jak twierdzą "są to przekonujące argumenty". Jednak jeden z zarządzających Virgin Galactic, stwierdził, że jest to "ciężka sprawa do rozstrzygnięcia".

Już ponad 25 lat temu, w 1994 roku McDowell po raz pierwszy zaproponował granicę kosmosu na linii 80 kilometra nad Ziemią. Być może, tym razem teoria zostanie wzięta na poważnie pod uwagę, a może nie, czas pokaże. Jednak przychylne opinie naukowców dają nadzieję.

Źródło: ScienceDirect

kosmosgranica kosmosusatelity
Komentarze (97)