Jeden z amerykańskich banków twierdzi, że żyjemy w komputerowej symulacji

Bank of America Meryll Lynch (BAML) w notce wysłanej do klientów napisał, że istnieje od 20% do 50% szans, że żyjemy w matrixie. Oznaczałoby to, że świat w którym żyjemy jest tylko symulacją.

Jeden z amerykańskich banków twierdzi, że żyjemy w komputerowej symulacji
Źródło zdjęć: © East News

Twórcy tej tezy powołują się na twierdzenia znanych naukowców m.in. Elona Muska, Neila deGrasse Tysona i Nicka Bostroma. Podkreślają, że już teraz stworzenie takiej symulacji wydaje się możliwe. Moc obliczeniowa komputerów wzrasta, pozwalając na tworzenie realistycznych symulacji, w których mogą partycypować jednocześnie miliony ludzi, a trójwymiarowa grafika staje się coraz bardziej fotorealistyczna. Niedługo może doprowadzić to do sytuacji, w której odróżnienie rzeczywistości od symulacji może być niemożliwe. Nie można więc wykluczyć, że przy wykorzystaniu odpowiednio rozwiniętej sztucznej inteligencji, wirtualnej rzeczywistości i mocy obliczeniowej komputerów, ludzka cywilizacja z przyszłości postanowiła stworzyć symulację życia swoich przodków - czyli nas wszystkich.

Elon Musk już w czerwcu wypowiedział bardzo mocne słowa. "Isnieje szansa jedna na miliard, że nie żyjemy w komputerowej symulacji" –. stwierdził. „Nasze życie prawie na pewno prowadzimy w sztucznym świecie wspieranym przez sztuczną inteligencję i bardzo mocne komputery. Trochę jak w Matrixie.” Co więcej Musk ma nadzieję, że jego przewidywania są prawdziwe, ponieważ w przeciwnym wypadku będzie to oznaczać, że świat się skończy. Jego zdaniem za tą tezą najsilniej przemawia fakt, że zaledwie 40 lat temu szczytem osiągnięć w kreowaniu światów była gra Pong, na którą składały się dwa prostokąty i kropka. „Obecnie mamy fotorealistyczną grafikę, symulacje 3D z milionami ludzi grających jednocześnie i z każdym rokiem są one coraz lepsze. A niedługo będziemy mieli wirtualną i rozszerzoną rzeczywistość. Gry staną się zupełnie nierozróżnialne od rzeczywistości. Po prostu nie do rozpoznania.” – powiedział.

Z zagadnieniem istnienia od setek lat próbują zmierzyć się naukowcy i filozofowie, ale do tej pory ich próby rozwiązania tego problemu nie są przekonujące. Spróbujmy sprawdzić, czy jesteśmy w stanie udowodnić istnienie jakiegoś przedmiotu. Prześledźmy bardzo częsty tok rozumowania. Skąd wiemy, że jakiś przedmiot – np. długopis - istnieje.

Ludzie zazwyczaj odpowiadają, że wiedzą o tym ponieważ go widzą i mogą go dotknąć.

Musimy się jednak zastanowić, czy na pewno wiemy, że go widzimy i czy na pewno możemy go dotknąć? Skąd wiemy, że widzimy ten długopis i skąd wiemy, że go dotykamy? Nie mamy żadnego narzędzia, które umożliwiłoby widzenie naszego widzenia lub czucie naszego dotykania, żeby potwierdzić, że nie jest to złudzenie, a jakiś obiektywny stan. Mamy jedynie dostęp do naszych wrażeń na temat długopisu, a te mogą być w całości mylne.

Ciężko będzie nam odrzucić koncepcję, że wszystko jest jakimś rodzajem wizji, snu czy symulacji, w której bierzemy udział.

Myśliciele próbują argumentować, że rzeczywistość nie może być snem lub wizją, bo przecież w świecie istnieje logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. Na takie stwierdzenie natychmiast pojawia się odpowiedź, że także ciąg przyczynowo-skutkowy może być czymś, co sami tworzymy i nie istnieje on naprawdę. Nie można też wykluczyć, że wizja, w której się znajdujemy, tym różni się od innych, że w niej akurat ciąg przyczynowo-skutkowy występuje. Szczególnie jeśli miałaby to być symulacja przygotowana dla nas przez naszych potomków. Ciężko będzie nam także odrzucić tezę, że istnieje jakiś zwodzący nas demon, który wmówił nam istnienie świata zewnętrznego i roztoczył dookoła nas jego iluzję.

Do ciekawych wniosków doszedł biskup George Berkeley, który stwierdził, że istnieć oznacza być postrzeganym. Założył on, że istnieje tylko to, co jest postrzegane i tylko wtedy, gdy jest postrzegane. Dla tego myśliciela wspomniany wcześniej długopis istnieje wtedy, gdy na niego patrzymy. Berkeley wprowadził też pojęcie obiektywnego obserwatora –. Boga, który cały czas patrzy na świat i dzięki temu cały świat istnieje.

A może już żyjemy w symulacji? *Może być przecież tak, że w rzeczywistości wcale nie przeczytaliście tego tekstu, a leżycie gdzieś z goglami VR na twarzy, w specjalnym kostiumie, który bodźcami elektrycznymi stymuluje w waszym mózgu wrażenie dotyku. Gogle oszukują zmysł wzroku, kostium - dotyku, elektrody wysyłają do mózgu sygnał o smaku, słuchawki przekazują dźwięki, a znajdujące się w pokoju razem z wami urządzenie emituje zapachy. *Niemożliwe?

Czekamy na wasze próby udowodnienia, że istniejecie, a wszystko co nas otacza nie jest Matrixem.

_ kw _

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)