Jak RODO wpłynęło na uciążliwych telemarketerów
Przyznam, że zbyt optymistycznie podszedłem do przepisów RODO w kwestii ukrócenia praktyk męczących telemarketerów. Dzwonią nadal. Ale unijne przepisy dały mi jednak nowe narzędzie w niekończącej się walce z natrętami.
Kilka miesięcy temu pisałem o swoim sposobie na firmy próbujące wcisnąć mi garnki albo zapraszające na darmowe badania. Patent był prosty - wystarczyło powiedzieć "proszę o usunięcie mojego numeru z bazy danych i niekontaktowanie się ze mną".
Oczywiście telemarketerzy nie musieli się stosować do przepisów (bo przecież już mój numer telefonu zdobyli bezprawnie), ale po tym jednym zdaniu zawsze szybko kończyli rozmowę. Dodatkowo zauważałem, że po dwóch-trzech tak zakończonych rozmowach, telemarketerzy przestawali do mnie dzwonić na kilka miesięcy.
RODO kontra telemarketerzy
25 maja w Unii Europejskiej weszło RODO czyli Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych. Przepisy niosły za sobą nadzieje poważnego ukrócenia działalności telemarketerów. Nie mogą już pozyskiwać numerów telefonów bez zgody ich właścicieli (czego zresztą nie mogli robić już wcześniej), a dodatkowo za naruszenia przepisów grożą im surowe kary. Tyle teorii, bo praktyka pokazuje coś innego. Tylko dziś miałem dwa telefony, jeden z zaproszeniem na darmowe badania, a drugi z informacją, że wygrałem nagrodę.
Sposób na telemarketera
Dla zwykłego zjadacza chleba, RODO kojarzy się głównie z niekończącymi się wiadomościami informującymi o rozporządzeniu i wymogu akceptowania nowych regulaminów, których nikt nie czyta. Mi jednak RODO dało nowe narzędzie w nierównej walce z telemarketerami. Dziś, gdy dzwoni do mnie jeden z nich, pytam:
"Kto jest administratorem moich danych osobowych?"
Na to pytanie telemarketer musi odpowiedzieć, a znając nazwę firmy, mogę zgłosić jej działalność do Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Dzwoniący wiedzą, że podanie firmy może wiązać się z problemami dla ich pracodawców - albo odpowiedzi na pytania zwyczajnie nie znają. Zazwyczaj rozłączają się sami.