Prosto w oko cyklonu. Łowcy huraganów każdego roku igrają z żywiołem
Huragany to jeden z najbardziej niszczycielskich żywiołów na Ziemi - w samym USA w ciągu ostatnich 15 lat zanotowano około 2000 przypadków śmiertelnych powiązanych z tym zjawiskiem. Są jednak ludzie, którzy nie boją się zabójczej natury.
02.09.2019 | aktual.: 28.10.2019 07:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Podczas gdy huragan Dorian pustoszy Bahamy, a prezydent Trump rozgrywa partyjki w golfa, odważni ludzie rzucają wyzwanie naturze. Wskakują w potężne samoloty i mkną stawić czoła żywiołowi. Poznajcie "łowców huraganów".
Zapasy z 400 kg gorylem
John Rossi jest pilotem Centrum Operacji Lotniczych w National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA), czyli w oddziale, który pomaga zbierać informacje o zdarzeniach pogodowych. Takich jak huragany. Samoloty "Łowców huraganów" z NOAA nie pełnią funkcji transportowej czy bojowej, ale są latającą stacją meteorologiczną.
NOAA dysponuje dwoma czterosilnikowymi samolotami Lockheed WP-3D Orion – "Kermit i "Miss Piggy". John pilotował jeden z nich podczas wszystkich huraganów, które dręczyły okolice USA od 2017 roku.
- Kiedy siedzisz w fotelu pilota i zmagasz się z kokpitem samolotu podczas huraganu, to jest to uczucie, jak trafnie powiedział mój kolega, przypominające siłowanie się z 400-kilogramowym gorylem – powiedział Rossi portalowi "Bloomberg".
Inny łowca z NOAA, Ian Sears, podkreśla, że żywioł nie zawsze jest taki sam i ostrożność wobec każdego huraganu to podstawa takich lotów:
- Każdy huragan ma własną osobowość. Niektóre z nich są bardzo złośliwe, a inne uległe. Proces dostawania się do huraganu to często najpierw piękna pogoda, a potem coraz więcej chmur i w końcu wielkie opady deszczu. I wtedy wie się, że trzeba być gotowym na wszystko - mówi Ian.
Przeczytaj też: Polski samolot najlepszy. Na RWD-6 Żwirko i Wigura pokonali czołowych pilotów Europy
Jednak polowanie na huragany to nie tylko domena mężczyzn. Podczas nękającego obecnie Stany huraganu "Dorian", naprzeciw mu po raz pierwszy wyleciała załoga złożona z samych kobiet. Kapitan Kristie Twining, komandor Rebecca Waddington i porucznik komandor Lindsey Norman nie czuły obawy przed poleceniem tam, gdzie prezydent USA chciał wysyłać bomby.
- To była moja pierwsza "huraganowa misja" w samolocie i miałam szczęście, że leciałam z kapitan Twining i porucznik Waddington. Pracuję z nimi od pięciu lat i są dla mnie mentorkami – powiedziała Norman dla "Nbcnews.com".
Łowcy huraganów nie mają problemu, żeby podczas tak wymagającego wyzwania, jakim jest pilotowanie samolotu w środku huraganu, nagrywać żywioł od środka. NOAA na Twitterze regularnie dzieli się relacjami z akcji, np. z przelotu przez samo centrum Doriana:
Wszystko przez zakład
Wyczyny pilotów z NOAA niewątpliwie przyprawiają o gęsią skórkę, ale też nasuwają pytanie - kto po raz pierwszy wpadł na pomysł, żeby wlatywać do samego środka huraganu?
Jak przytoczył portal "tvn24.pl", żeby poznać odpowiedź na powyższe pytanie musimy się cofnąć do roku 1943, kiedy do bazy lotnictwa wojskowego w USA również zbliżał się huragan. Dowództwo zastanawiało się, czy w związku z tym nie ewakuować wszystkich obecnych tam samolotów, tzn. maszyn AT-6 Texan.
Rok 1954. Łowcy huraganów z Florydy przygotowujący się do misji
Brytyjscy piloci, obecni w bazie, mocno nie przepadali za tymi samolotami i przy każdej okazji żartowali z ich małej zwrotności. Zdenerwowali tym podpułkownika Joe Ducksworta, który postanowił założyć się z nimi, że wleci w nadciągający huragan i wyjdzie z tego cało.
Jak powiedział, tak zrobił. Po powrocie obecny na stacji meteorolog poprosił go o jeszcze jeden lot, ale tym razem ze sobą na pokładzie. Była to bowiem niepowtarzalna okazja do zaobserwowanie huraganu z tak małej odległości.
Zobacz także
Szaleństwo czy sensowne ryzyko?
Dzięki informacjom zebranym przez łowców meteorolodzy mają możliwość przeprowadzenia symulacji, które z dużym prawdopodobieństwem pokazują gdzie, kiedy i z jaką siłą uderzy huragan. Jest to możliwe dzięki sondom, które samolot zrzuca w ściśle określonych miejscach, a które badają, m.in. siłę wiatru, ciśnienie i temperaturę.
Źródło: tvn24.pl, Bloomberg.com, Nbcnews.com