HTC 7 Mozart z Windows Phone 7 - test

W chwili premiery systemu zaprezentowanych zostało równolegle aż 9 urządzeń z Windows Phone 7. Pod względem wydajności nie różniły się one od siebie właściwie niczym. Wśród tej gromadki HTC 7 Mozart wyróżniał się metalową obudową, ksenonową lampą błyskową, aparatem 8 Mpix i dość muzyczną nazwą, dającą nadzieję na dobre parametry audio. Czy Mozart przemówił do mnie?

HTC 7 Mozart z Windows Phone 7 - test
Źródło zdjęć: © Telepolis

27.04.2011 | aktual.: 12.10.2016 12:31

W chwili premiery systemu zaprezentowanych zostało równolegle aż 9 urządzeń z Windows Phone 7. Pod względem wydajności nie różniły się one od siebie właściwie niczym i w gruncie rzeczy wybieraliśmy jedynie logo producenta, rodzaj obudowy i wielkość ekranu. Wśród tej gromadki HTC 7 Mozart wyróżniał się metalową obudową, ksenonową lampą błyskową, aparatem 8 Mpix i dość muzyczną nazwą, dającą nadzieję na dobre parametry audio. Telefon nie ma gigantycznego, 4,3-calowego ekranu jaki trafił do modelu HTC HD7, ale może to i dobrze, bo kompaktowe wymiary Mozarta przemówić mogą do większej grupy odbiorców.

Czy Mozart przemówił do mnie? Początkowo nie, odpychał wręcz ubogą szatą graficzną i ogromną ilością ograniczeń. To, co było na początku wadą, później okazało się jednak zaletą. Po kilku dniach zamiast tradycyjnego dla Androida "zamulenia", dalej miałem szybki telefon, w którym nic nie ograniczało dostępu do najważniejszych funkcji i nic już nie przeszkadzało.

Uszyty na miarę

HTC 7 Mozart. Tym razem układ plastikowych elementów jest przemyślany i nie ma takich "krowich placków na metalowej łące" jak z tyłu HTC Desire HD.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Uścisk śmierci wraca…

Pokrywa baterii to jedyny ruchomy element telefonu. Zintegrowane z nią są spust aparatu fotograficznego oraz elementy strukturalne anteny telefonu. Podobnie jak w Desire HD czy HD7, zdjęcie pokrywy baterii skutkuje obniżeniem jakości sygnału - w wybranych lokalizacjach była to utrata zasięgu HSPA z 5 kresek do zera (sieć P4), ten sam efekt dało się uzyskać również ściśle obejmując pokrywę baterii ręką (tzw. "uścisk śmierci"). W typowym użytkowaniu (i wygodnym trzymaniu telefonu) zasięg rzadko spadał jednak o więcej niż 2 kreski. Jak wygląda Mozart na tle krytykowanego przeze mnie w wakacje Samsunga Galaxy S? Samsung bardzo dużo zmienił od wakacji i jego smartfon zachowuje się obecnie nieporównywalnie lepiej niż chwilę po premierze. Próba z "uściskiem śmierci" dała zanik 1 z 4 kresek zasięgu. Dłuższe trzymanie telefonu w ten sposób powodowało z czasem pokazanie 2 z 4 kresek. W typowym użytkowaniu spadek zasięgu w Galaxy S jest obecnie niemal niezauważalny (testowy telefon wyprodukowany został w grudniu 2010
roku, preinstalowany Android w wersji ECLAIR.XWMJM2). Wygląda na to, że HTC powtarza wakacyjne błędy Samsunga. Z wakacyjnym Galaxy S było jednak znacznie gorzej niż z jesiennym Mozartem.

Detale obudowy

Przedni panel wypełnia tafla szkła, pod którą znalazł się ekran S-LCD, a poniżej niego trzy przyciski funkcyjne Windows Phone 7 - wróć, start i szukaj. Ponad taflą szkła znalazła się siateczka chroniąca głośnik telefonu, obok którego ukryta jest też duża dioda sygnalizująca rozmaite zdarzenia. Na lewym boku znajdziemy długi, metalowy przycisk regulacji głośności (bardzo wygodny) oraz niczym niezasłonięte gniazdo microUSB, służące do synchronizacji danych i ładowania telefonu. Na prawym boku znajdziemy jedynie spust aparatu fotograficznego, na boku dolnym szczeliny mikrofonu i zaczepu smyczy, a na górnym włącznik telefonu i gniazdo słuchawkowe typu JACK 3,5 mm. Tył obudowy, oprócz opisanej wyżej pokrywy baterii, zawiera niepozorną szczelinę głośnika zewnętrznego, który gra dość głośno. Mamy tu też maleńką ksenonową lampę błyskową i wystające ponad obudowę oko aparatu fotograficznego 8 Mpix. Obiektyw aparatu skonstruowany jest tak, że stale gromadzą się w nim rozmaite zabrudzenia, co negatywnie wpływać może na
jakość zdjęć. Po drodze nie było słowa o gnieździe kart pamięci, bo takowego telefon nie posiada. Kartę SIM montujemy pod baterią.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Ekran

W Mozarcie zastosowany został 3,7-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli (WVGA, układ 16:10), który wykonano w technologii S-LCD. Zastosowana technologia gwarantuje znacznie lepszy kontrast i żywsze kolory niż tradycyjne ekrany LCD, zastosowane chociażby w HTC HD7 czy HTC Desire HD. Mniejszy jest też poziom odblasków na świeżym powietrzu. Wciąż jednak kąty patrzenia nie są tak dobre jak w apple’owskim Retina Display czy tym bardziej w ekranach Super AMOLED Samsunga. Pod względem kontrastu z ekranami Super AMOLED mierzyć mogą się właściwie jedynie ekrany Nokia ClearBlack (np. ten w Nokii E7).

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Ekran Mozarta może nie jest może najlepszy na rynku, ale to produkt zdecydowanie powyżej mocno wyśrubowanej średniej. Jednocześnie jest to jeden z najlepszych ekranów wśród wszystkich dostępnych w smartfonach z Windows Phone 7.

Bateria

Do HTC 7 Mozart trafiła litowo-jonowa bateria BB96100 o pojemności 1300 mAh. Do tej pory smartfony z mobilnym Windowsem kojarzyły mi się z ekstremalnie długimi maksymalnymi czasami rozmów i stosunkowo krótką pracą w trybie mieszanym. Tym razem sytuacja odwróciła się. Zamiast deklarowanych 5 i pół godziny rozmów w sieci 3G, przy wyłączonym absolutnie wszystkim co mogłoby psuć wynik testu, uzyskałem jedynie trzy godziny i 33 minuty. Daje to Mozartowi 33 pozycję w zestawieniu 36 do tej pory przetestowanych przeze mnie telefonów.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Jak się jednak okazuje, w trybie mieszanym, ze stałą synchronizacją 2 kont mailowych GMail i jednego MS Exchange, z 15-20 minutami rozmów dziennie, kilkunastoma SMS-ami na dobę oraz systematycznym przeglądaniem Facebooka i stron WWW telefon bez trudu pracował dwie doby. Mniej eksploatowany pod względem rozmów HTC Desire HD prosił o ładowarkę codziennie, podczas gdy Mozart potrzebował jej co drugi dzień.

Dobre wyniki pracy w trybie mieszanym, to przede wszystkim efekt zastosowania bardzo "lekkiego" systemu operacyjnego. Niebagatelny wpływ na baterię ma też fakt pominięcia w tej wersji systemu funkcji pracy wielozadaniowej. Wciąż jednak ma prawo niepokoić maksymalny czas rozmów - Xperia X10 i Samsung Galaxy S, oba przetestowane tuż po Mozarcie, uzyskały dwukrotnie lepsze wyniki.

Windows Phone 7 - jak z tego dzwonić?

Powoli zaczynam się już przyzwyczajać, że nowe telefony zielonej i czerwonej słuchawki z reguły nie mają, a funkcje telefoniczne są jednymi z wielu, które oferuje smartfon. Nie inaczej sytuacja wygląda w telefonach z Windows Phone 7. Pod odblokowaniu ekranu zobaczymy kafelki, które układamy sobie wedle uznania. Dość logicznym posunięciem będzie pozostawienie pierwszego z kafelków, oznaczonego słuchawką, na swoim miejscu. Czasem przy słuchawce pojawiają się cyferki, a przy okazji mruga dioda przy głośniku - jak nietrudno się domyślić, oznacza to, że przegapiliśmy jakiejś połączenie.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Otwieramy słuchawkowy kafelek i co widzimy? Historię połączeń. Tuż pod nią znajdują się trzy przyciski wywołujące kolejno: pocztę głosową, klawiaturę numeryczną i książkę telefoniczną. Użycie klawiatury numerycznej nie powoduje wywołania znanej właśnie z mobilnych okienek funkcji Smart Dial, co osobom przyzwyczajonym do jej wygody mocno zepsuje humor. Aby zacząć poszukiwanie kontaktu należy wejść do książki telefonicznej i nacisnąć sprzętowy przycisk szukaj lub lupkę tuż nad kontaktami. Wyszukiwanie odbywa się w oparciu o pionową klawiaturę QWERTY i jest bardzo szybkie. Można też przesuwać pionową listę kontaktów, ta jednak po zsynchronizowaniu ze wszelkimi kontami mailowymi i Facebookiem traci nieco na przejrzystości i wyszukiwarka staje się niezbędnym narzędziem, a jeśli nie wyszukiwarka, to choć widok alfabetyczny uruchamiany po naciśnięciu ikonki litery na liście kontaktów. Da się przytrzymać również środkowy przycisk funkcyjny i wywołać tym samym funkcje wybierania głosowego - ta jednak póki co
(podobnie jak całe menu telefonu) nie jest dostępna w języku polskim.

Po otworzeniu danego kontaktu zobaczymy zdjęcie i status osoby na Facebooku, datę jej urodzin, numery telefonów, adresy mailowe czy dokładny adres - wszystkie informacje zmiksowane z tym co znaleźć można na naszych kontach mailowych i w serwisach społecznościowych. W praktyce na start będziemy mieli wiele zdublowanych kontaktów, ale rozwiązania Microsoftu mimo to określam jako udane. Książka adresowa przestała być tylko książką, a stała się wejściem do panelu "People" w którym zebrane są w jednym miejscu wszelkie informacje o naszych znajomych i ich ostatniej aktywności na portalach społecznościowych. Wyszedł z tego taki społecznościowy CRM.

Podczas rozmowy głosowej do dyspozycji mamy przycisk zakończenia połączenia, skrót włączający klawiaturę numeryczną oraz wysuwane menu funkcji dodatkowych: tryb głośnomówiący, wyłączenie mikrofonu, hold i nawiązanie kolejnego połączenia podczas trwającej rozmowy telefonicznej (pierwotna jest w tym czasie zawieszona). Moim zdaniem przycisk zakończenia połączenia mógłby być większy, podobnie jak ten wywołujący klawiaturę numeryczną i dodatkowe funkcje. Podczas rozmowy wyświetlaczem steruje czujnik zbliżania zlokalizowany na prawo od logo HTC

Jakość rozmów jest na bardzo wysokim poziomie, podobnie jak ich głośność. Telefon ma też dostatecznie głośne dzwonki i dźwięki alarmów. Wydawać mogłoby się, że to oczywista i podstawowa kwestia, jednak wielu producentów nie wywiązuje się z niej należycie. Nazwa Mozart zobowiązuje i rzeczywiście nie zawiodłem się typ produktem HTC gdy chodzi o jakość audio.

Podczas testów spotkałem się z utrudnieniami przy próbie korzystania z szybkich kodów USSD. O ile sprawdzenie stanu środków i wszelkie inne kody działające na zasadzie aktywacja = wynik działają poprawnie, o tyle już nie ma szans na obsługę usług wymagających od nas odpowiedzi. Przykładowo wywołanie kodu płatności za bilet w systemie mPay było możliwe, ale już podanie hasła celem potwierdzenia płatności nie wchodziło w grę. Komunikaty wracały z serwisu w postaci "chmurek", przy których nie dało się wywołać okna klawiatury.

Wiadomości - tak, tak i jeszcze raz tak

Trudno nie być zadowolonym, gdy to, co zastaniemy w wiadomościach to zwyczajna kopia chwalonego przez wszystkich interfejsu zastosowanego w iPhone’ach (i to nawet graficznie). Rozmowy poukładane są w wygodne czaty. Podczas rozmowy mamy możliwość dołączenia zdjęcia, jest też możliwość skasowania czatu, a z widoku głównego - aktywacji raportów SMS. Zabrakło funkcji kopiuj/wklej, to jednak jedna z wielu zapowiadanych łatek, które trafić mają do pierwszej aktualizacji systemu.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Dostajemy po prostu genialną klawiaturę QWERTY o niespotykanej czułości i trafności wybieranych znaków. Nie mogę się doczekać polskiej wersji systemu, gdy do i tak świetnej klawiatury dojdą funkcje automatycznej korekty pisowni. Na Desire HD, z przecież znacznie większym ekranem, pisało mi się znacznie "toporniej" niż na Mozarcie. Można też pisać w horyzontalnym układzie QWERTY, ale już nawet pionowa klawiatura zapewnia wysoki komfort pisania - nie gorszy od tego na iPhone’ach czy Samsungach z zaimplementowaną technologią Swype. Ciekawym bonusem jest spora baza gotowych emotów tworzonych ze znaków specjalnych. W przeciwieństwie do apple’owskich Emoji, te z Windows Phone 7 wyświetlą się prawidłowo na każdym telefonie.

Równie błyskotliwa jest obsługa wiadomości email. Interfejs działa błyskawicznie, a prezentowane maile mają typowo komputerowy, oryginalny układ. Bez trudu otworzymy załączniki w postaci dokumentów pakietu MS Office - nawet jeśli będą miały kilkadziesiąt stron. Cały czas do dyspozycji mamy szybki zoom uruchamiany gestami multitouch, jest też dostęp do kompletu folderów na danym koncie mailowym, jak i opcja usuwania więcej niż jednej wiadomości. Możemy też oflagować wybrane maile, by potem wszystkie odnaleźć w zakładce "flagged" umieszczonej tuż obok zakładek grupującej wiadomości oznaczone jako ważne oraz nieprzeczytane. Na naszym ekranie głównym znaleźć mogą się kafelki prezentujące stan poszczególnych skrzynek mailowych. Początkowo czułem pewien niedosyt związany z koniecznością otwierania każdej skrzynki z osobna, jednak po chwili przyzwyczaiłem się do rozwiązania Microsoftu do tego stopnia, że mniej chętnie odczytywałem pocztę na urządzeniach z Androidem niż na Mozarcie. W iOS czy w wybranych telefonach
z Androidem (np. HTC Desire HD), korespondencja ze wszystkich naszych kont mailowych może być wyświetlana w tym samym widoku. W Windows Phone 7 tej opcji nie ma. Mobilne okienka bronią się jednak szybkością działania klienta email i perfekcyjną obsługą nawet stosunkowo dużych załączników.

Idea menu

Microsoft przez lata był krytykowany i zarazem uwielbiany z powodu dużej złożoności i niesamowitej elastyczności systemów Windows Mobile. Kiedyś Windows Mobile był technologicznym szczytem możliwości kieszonkowych komputerków, sytuacja jednak szybko się zmieniła, gdy na rynku pojawił się pierwszy iPhone. Klienci postawili ergonomię ponad elastycznością interfejsu i udziały Windows Mobile w rynku błyskawicznie zaczęły topnieć. Microsoft musiał dokonać radykalnych zmian by móc wrócić do gry, szczególnie, że obok iOS pojawił się chyba jeszcze groźniejszy Android.

Android obecnie rozwija się w kierunku dawnego Widnows Mobile, oferując coraz to większe możliwości personalizacji. Z kolei Microsoft poszedł w kierunku przeciwnym i Windows Phone 7 oferuje ekstremalnie uproszczony interfejs - przyjął zatem taktykę Apple’a.

Ideą było stworzenie takiego telefonu, który pozwoliłby nam nie tracić czasu na grzebanie w telefonie i po prostu cieszyć się życiem. Choć brzmi to jak utopia czy jak jeden z wielu sloganów reklamowych, Microsoftowi udało się ten cel osiągnąć. Odblokowuję ekran, przesuwam kafelki, wiem wszystko i blokuję telefon. Tak najczęściej korzysta się z telefonu z Windows Phone 7.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Interfejs składa się z dwóch głównych warstw: ekranu z aktywnymi kafelkami, które sami układamy i wybieramy oraz z listy zainstalowanych aplikacji. Dostępne na liście aplikacje możemy w każdej chwili przyczepić do panelu startowego, czyniąc je tym samym kolejnym kafelkiem. Początkowo byłem przerażony, że na tym właściwie kończy się moja rola w personalizowaniu telefonu (można jeszcze wybrać co najwyżej dźwięki, kolor kafelków i tapetę), później jednak okazało się, że ta wręcz przesadna prostota świetnie sprawdza się w codziennym użytkowaniu. To, czego potrzebuję zawsze jest na wyciągnięcie ręki, a to co zbędne - nie przeszkadza.

Prosto, ale nie prostacko

Jeśli się jednak głębiej przyjrzeć, okazuje się, że lista naszych aplikacji jest częściowo pogrupowana i struktura menu jest bardziej złożona niż początkowo mogłoby to się wydawać. Ludzie (People) to zakładka integrująca serwisy społecznościowe (w pierwszej wersji systemu właściwie tylko Facebook, jednak Microsoft obiecał, że kolejne pojawią się w aktualizacjach) i książkę telefoniczną (jest płynne przejście między nimi). Biuro to chyba najlepiej przygotowany mobilny edytor plików biurowych (a nie tylko przeglądarka) z jakim do tej pory miałem do czynienia, w którym obok Excela, PowerPointa i Worda znajdziemy SharePoint czy OneNote. Muzyka i wideo prowadzą nas do prawdziwego kombajnu multimedialnego, jakim niewątpliwie jest efektowny Zune, w którym obok możliwości słuchania muzyki i oglądania filmów mamy też dostęp do radia, podcastów, YouTube i muzycznej części Marketplace. Gry zebrane są we wspólnym katalogu, co uważam za dobre rozwiązanie, działające na plus gdy chodzi o przejrzystość interfejsu.

Oprócz tego dostajemy pakiet podstawowych aplikacji takich jak kalkulator (z horyzontalnym trybem naukowym), budzik, kalendarz czy konwerter oraz kilka drobnych bonusów od HTC, takich jak efekty audio (tu equalizer) czy edytor zdjęć. Początkową ubogość aplikacji łatwo możemy przełamać z pomocą Marketplace.

Marketplace

Marketplace to sklep z aplikacjami zgodnymi z Windows Phone 7. Programy przechodzą przez testy Microsoftu, podobnie jak u Apple’a. W efekcie oferta dostępnych gier i aplikacji zawiera jedynie sprawdzone, pewne tytuły, czego już np. w Android Market nie doświadczymy. Baza aplikacji rośnie błyskawicznie i choć 5 tys. pozycji nie wygląda tak dobrze jak ponad 350 tys. w App Store (stan na styczeń 2010), to już jest z czego wybierać.

Ujednolicona platforma sprzętowa Windows Phone 7 to genialne posunięcie Microsoftu. W każdym telefonie z Windows Phone 7 znajduje się ten sam procesor Scorpion taktowany zegarem 1 GHz i akcelerator graficzny Adreno 200 oraz zbliżona ilość pamięci RAM (około 512 MB). Każdy telefon z Windows Phone 7 ma też ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli i trzy przyciski podkranowe. Takie rozwiązanie pozwala na znaczne skrócenie czasu tworzenia nowych programów i daje możliwość zoptymalizowania gier do granic możliwości, z gwarancją, że na każdym telefonie z nowym Windowsem będą wyglądać one idealnie.

Gry na Windows Phone 7 są piękne pod względem graficznym i równać mogą się z nimi jedynie topowe tytuły wprowadzone ostatnio na iPhone’y. Użytkownicy telefonów z Androidem mają czego zazdrościć - za duża u nich jest różnorodność specyfikacji, więc jakość grafiki w grach jest zwykle ciągnięta w dół przez starsze modele. Jeśli zaś wreszcie wyjdzie jakaś dobra graficznie gra na Androida, to okazuje się, że nasz wcale nie taki znowu stary, bo raptem kilkumiesięczny smartfon nie może jej podołać. W przypadku Windows Phone 7, podobnie jak na iPhone’ach problem ten nie istnieje.

Dużym plusem Marketplace jest fakt, że praktycznie każda gra ma opcję pobrania bezpłatnej wersji demonstracyjnej przed zakupem pełnej licencji. Z kolei Xbox LIVE, podobnie jak apple’owski Game Center integruje graczy z całego świata i pozwala na prowadzenie sieciowych rozgrywek.

Ile kosztują aplikacje? Gra Need for Speed Undergroud - 4,99 dolara, Assassin’s Creed - 6,99 dolara, Fruit Ninja - 2,99 dolara. Generalnie gry są minimalnie droższe niż w App Store czy Android Market, ale to kwestia młodości platformy - wraz ze wzrostem konkurencji ceny spadną.

Internet, przesył danych i GPS

HTC uzbroił swój smartfon w GPRS i EDGE klasy 32, HSDPA do 7,2 Mb/s, HSUPA do 2 Mb/s i WiFi w standardach b, g i n. Wszystko to w połączeniu z 576 MB pamięci RAM, wydajnym gigahercowym procesorem i brakiem pracy wielozadaniowej powinno zagwarantować bardzo wydajne przeglądanie Internetu. Mobilny Internet Explorer ogołocony został ponadto z obsługi elementów Flash czy nawet autorskiej technologii Microsoftu - Silverlight… cięcia, braki i w efekcie rzeczywiście udało się uzyskać wyjątkowo szybkie przeglądanie Internetu. Interfejs reaguje w czasie rzeczywistym na nasze polecenia, animacje działają płynnie i efektownie. Działają gesty multitouch pozwalające na błyskawiczne powiększanie wybranych treści i tak właściwie smucą jedynie te dziury wydarte w stronach brakiem obsługi technologii Flash.

Podstawowym interfejsem wyszukiwania jest Bing - konkurencyjne rozwiązanie Microsoftu względem popularnego Google. Wyniki wyszukiwania są inne niż te, do których przyzwyczaił nas Google, więc trzeba chwilę się przestawiać. Ku mojemu zdziwieniu nie doszukałem się w ustawieniach możliwości zmiany strony domowej… początkowo był nią Bing, a po zresetowaniu ustawień telefonu - htc.com. Pracować możemy na maksymalnie 6 otwartych stronach internetowych. Oprócz historii przeglądania i dodawania stron do ulubionych mamy możliwość przyczepienia danej strony WWW jako kafelka do naszego pulpitu. Patent ten bardzo przypadł mi do gustu. Standardowo zainstalowaną aplikację do przeglądania plików serwisu YouTube możemy uzupełnić autorską propozycją HTC, która podobnie jak firmowy kalkulator od HTC niewiele wnosi względem tego, co oferuje w standardzie Microsoft.

Wisienką na torcie jest bezpłatna usługa Find My Phone dostępna w Windows Live. Pozwala ona zdalnie uruchomić dzwonek telefonu, zablokować telefon, wymazać dane czy nawet sprawdzić lokalizację telefonu na mapie.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Nie znajdziemy menadżera plików, który moglibyśmy przesłać np. zdjęcia przez Bluetooth. Ten ostatni służy tylko do słuchania muzyki i rozmów. Podpięcie telefonu do komputera również nie daje dostępu do plików od ręki. Musimy najpierw zainstalować Zune - menadżer multimediów zbliżony funkcjonalnie do iTunes (synchronizacja i archiwizacja danych, odtwarzacz multimedialny, aktualizacja oprogramowania etc.) jednak wielokrotnie szybszy i nieporównywalnie ładniejszy niż aplikacja Apple’a. Bez Zune do 8 GB pamięci wewnętrznej telefonu nie dostaniemy się, a brak czytnika kart życia nie ułatwia. Przyzwyczajony do funkcji mobilnego hotspotu w Galaxy Tab i Desire HD dość boleśnie odczuwałem brak tej funkcji w Mozarcie.

Do obsługi modułu GPS służy Bing Maps - ładny i szybki program, ale pozbawiony pełnej nawigacji głosowej krok-po-kroku. Mapy nie są tak dokładne jak Google Maps dostępny w standardzie w telefonach z Androidem, aplikacja Microsoftu działa za to znacznie szybciej. Nie trafiłem na żadne ciekawe alternatywy dla prostego Bing Maps w Marketplace, jednak to jedynie kwestia czasu by porządne "pełnowymiarowe" nawigacje trafiły do nowej generacji smartfonów Microsoftu.

Na koniec kwestia wyciekania danych z telefonu, czyli niekontrolowanych transmisji internetowych realizowanych przez telefony z Windows Phone 7. Według producenta systemu sytuacja, w której telefon wysyła dane będąc w trybie offline dotyczy jedynie niewielkiej grupy klientów. Cóż, wygląda na to, że do tej grupy należałem. Telefon systematycznie - co 1 lub 2 godziny przesyłał niewielkie paczki danych rzędu 30-70 kB. Sytuacja ta miała miejsce nawet po wyłączeniu transmisji danych w ustawieniach telefonu. Po wyłączeniu telefonu na noc, rano Mozart stwierdził, że nadrobi stracony czas i przesłał za jednym zamachem 990 kB.

Jestem w stanie zrozumieć przesyłanie danych do Microsoftu celem usprawnienia rozwoju platformy, jednak nie potrafię już zrozumieć dlaczego telefon korzysta z transmisji pakietowej nawet gdy jest dostępna łączność WiFi oraz dlaczego takie transmisje uruchamiane są również w trybie offline. Problem znany jest Microsoftowi i poradzi sobie z nim pierwsza łatka systemowa, której niestety nie doczekałem podczas testów.

Mimo dobrych intencji Microsoftu, warto wyłączyć opcję przesyłania informacji o telefonie. Aby tego dokonać należy wejść do Menu, wybrać Settings, tam System, a w nim Feedback i zrezygnować z przesyłania informacji. W tym miejscu warto też uspokoić - do Microsoftu nie są przesyłane żadne dane prywatne, a jedynie informacje o marce i modelu telefonu, wersji systemu operacyjnego, nazwie operatora i domen w których skonfigurowane są konta mailowe czy aktywnych w tle aplikacji.

Aparat fotograficzny i galeria

Mozart wyposażony został w sensor o największej ilości megapikseli wśród wszystkich dostępnych telefonów z Widnows Phone 7. 8 Mpix to tak "o oczko" więcej niż 5-megapikselowy standard, który zaobserwować można było na rynku w 2010 roku. W sieci przeczytać można o bardzo powoli uruchamiającej się aplikacji aparatu - w moim urządzeniu problemu tego nie było. Roiło się jednak od innych…

Menu do obsługi aparatu jest ubogie. Może nie aż tak ubogie jak w Apple iPhone 4, jednak ograniczenie funkcji do włączenia/wyłączenia lampy błyskowej, wyboru kilku scen i efektów, ustalenia rozdzielczości zdjęć oraz sposobu pomiaru to zdecydowanie za mało by mówić o telefonie zaawansowanym fotograficznie. Zdjęcia zarejestrowane Mozartem bardzo rozczarowują. Zupełnie nie czuje się większej rozdzielczości matrycy, a tendencja automatyki telefonu do kompensacji wyższym ISO dodatkowo ujmuje zdjęciom detali. Wrażenie ostrości wzmóc mają nieudolne algorytmy wyostrzające, które podobnie jak w HTC Desire HD dają straszne przestrzenia i konturują kontrastujące powierzchnie. Postprocesing jest w Mozarcie jeszcze silniejszy niż w Desire HD, tak jakby ktoś chciał na siłę udowodnić, że Mozart robi zdjęcia wysokiej rozdzielczości. Prawda jest jednak taka, że wiele telefonów z aparatami 5 Mpix rozkłada Mozarta na łopatki pod względem ilości rejestrowanych detali, a w kategorii 8 Mpix Mozart jest pierwszy… ale od końca, bo
bije go nawet Nokia C7.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Całość uzupełnia ksenonowa lampa błyskowa o sile rażenia mniejszej niż diody sprzed kilku lat i dość dziwnym sposobie działania. Użycie lampy błyskowej zazwyczaj jest zbawienne gdy brakuje światła i nie ma szans na trzymanie sztywno aparatu (tak to wygląda w teorii). W Mozarcie jednak czy to z lampą, czy bez niej aparat trzeba trzymać nieruchomo. Podczas wykonywania zdjęcia najpierw naświetlana jest matryca bez lampy, a dopiero potem z lampą i oba te obrazy są na siebie nakładane. Jeśli nie ustabilizujemy jakoś telefonu, to zdjęcia i tak wyjdą poruszone, z charakterystyczną dodatkową warstwą / duszkiem. HTC wiedząc, że lampa do mocnych nie należy, nawet w trybie z włączonym ksenonem robi zdjęcia na dość wysokim ISO.

Tryb wideo pozwala na rejestrowanie filmów o maksymalnej rozdzielczości 1280 x 720 pikseli (HD) przy 25 klatkach na sekundę. Tak zarejestrowane wideo nie jest może idealnie płynne, ale ilość rejestrowanych detali jest przyzwoita, podobnie jak jakość dźwięku. W menu znalazła się opcja dodatkowego oświetlenia podczas nagrywania filmu, ta jednak z przyczyn oczywistych nie działa (dostajemy jedynie lampę ksenonową, bez wsparcia diodową).

Do przeglądania zdjęć służy hub o nazwie Pictures. Agreguje on nie tylko tapety i nasze własne zdjęcia, ale też ostatnie publikacje zdjęć naszych znajomych w ramach serwisu Facebook. Aplikacja wygląda i działa bardzo efektownie, choć w gruncie rzeczy wiele nie potrafi… Ot przeglądarka plus funkcja przesłania zdjęcia dalej / wrzucenia na Facebook. Jej funkcje uzupełnia autorska aplikacja HTC - Photo Enhancer, dzięki której bardzo szybko uzupełnimy nasze zdjęcia dodatkowe efekty specjalne.

Zune

Dedykowany odtwarzacz Microsoftu o nazwie Zune, bezpośredni konkurent dla apple’owskiego iPoda Touch, sukcesu nie odniósł. To jednak właśnie dzięki pracy programistów tworzących Zune, Windows Phone 7 ma taki, a nie inny interfejs. Charakterystyczne duże napisy i animacje przewędrowały prosto z microsoftowej "empetrójki" do telefonów z nowymi mobilnymi okienkami. Patrząc na aplikację Zune, będącą integralnym elementem menu każdego telefonu z Windows Phone 7, aż ciężko uwierzyć, że odtwarzacz Microsoftu nie odniósł sukcesu.

Aplikacja jest jednym z najpiękniejszych odtwarzaczy muzyki i wideo z jakim do tej pory miałem do czynienia. Interfejs jest nie tylko efektowny, ale i bardzo wydajny - na nic nie czekamy, a na każde nasze polecenie mamy błyskawiczną reakcję. Niestety Microsoft, mimo sporego doświadczenia zdobytego podczas pracy nad konkurentem dla iPoda, zapomniał w Zune dla WP7 o kilku istotnych funkcjach, z equalizerem na czele. Nie da się też przesunąć palcem suwaka postępu odtwarzanego utworu - trzeba przytrzymać przycisk FF. Z kolei w przypadku radia niewybaczalnym brakiem jest pominięcie funkcji odtwarzania za pomocą głośnika telefonu. Odtwarzacz muzyczny jako jedna z niewielu aplikacji potrafi pracować w tle. W razie potrzeby, wciskając przyciski regulacji głośności, wywołać możemy pasek z przyciskami kontrolnymi odtwarzacza.

Sound Enhancer to chyba jedyna preinstalowana aplikacja HTC, która w odczuwalny sposób wnosi coś do obsługi Mozarta. Dzięki temu programowi możliwe jest ustanowienie dodatkowych efektów audio - oddzielnie dla odtwarzanej muzyki i filmów. To tu znajdziemy brakujący equalizer. Ogólna jakość dźwięku, którą oferuje Mozart jest powyżej rynkowej średniej, jednak nie liczmy na poziom iPhone’ów czy Samsunga Wave / Galaxy S. Zarówno głośnik, jak i wyjście słuchawkowe oferują stosunkowo dużą głośność - i to właściwie jest największa dźwiękowa zaleta zastosowanej elektroniki. Reszta parametrów jest niezła, ale na kolana nie rzuca. Wraz z telefonem dostajemy tradycyjne słuchawki z niewielkim pilotem. Końcówki słuchawek są duże, przez co umieszczenie ich w uszach nie dla każdego będzie łatwe czy w ogóle możliwe. Jakość dźwięku z nich płynącego jest co najwyżej poprawna. Wyraźnie na pierwszy plan wychodzą tu tony wysokie . Sytuację znacznie poprawia podpięcie wyższej jakości słuchawek, jednak tak jak wyżej napisałem,
względem np. iPhone’a 4 jedyną kwestią na plus będzie większa głośność Mozarta.

Odtwarzacz wideo rozczarowuje. To trochę dziwne, że Microsoft nie zdecydował się na dodanie wsparcia dla popularnego DivX-a i XviD-a, których obsługę oferuje już nawet konserwatywna Nokia. Generalnie próby wgrania do telefonu jakichś plików filmowych bez ich uprzedniej rekompresji kończą się fiaskiem. Zune uparcie będzie chciał skonwertować wybrane przez nas pliki do WMV o rozdzielczości nieprzekraczającej WVGA.

Posumowanie

Windows Phone 7 jest najmłodszą na rynku finalną platformą mobilną. Współpracę z Microsoftem zadeklarowała większość liczących się producentów telefonów komórkowych, w tym nawet Nokia. Przed programistami Microsoftu jest jednak jeszcze dużo pracy, bo choć już teraz telefony z WP7 są niesamowicie szybkie, a system działa bardzo stabilnie, nie obyło się bez kilku dokuczliwych braków i błędów (np. brak kopiuj&wklej i Smart Dial czy niekontrolowane transmisje danych). Polskich użytkowników boleć może też brak polskiego menu - na nie poczekać musimy do wakacji. Mimo szeregu ograniczeń nowego systemu, swoją pierwszą przygodę z Windows Phone 7 zakończyłem z bardzo pozytywnym wrażeniem końcowym i przy najbliższej wymianie telefonu na pewno rozważę opcję powrotu do mobilnych okienek.

[

Obraz
© (fot. Telepolis)

](http://tech.wp.pl/htc-7-mozart-6035083941057153g)

Sam Mozart rozczarował mnie tu, gdzie byłem pewny sukcesu - czyli pod względem jakości zdjęć, która patrząc na specyfikację powinna być najlepsza wśród telefonów z WP7. Miałem również nadzieję, że potwierdzony przez HTC w modelu HD7 problem z "uściskiem śmierci" nie dotknął Mozarta - ten się jednak powtórzył i w "muzycznym" modelu. Niepokojący jest też stosunkowo krótki maksymalny czas rozmów.

Z drugiej jednak strony telefon pracuje dwa razy dłużej w trybie mieszanym niż HTC Desire HD, jego kompaktowe wymiary i opływowe kształty sprawiają, że niemal wtapia się w dłoń, a jakość rozmów i głośność dzwonków należą do jednych z lepszych wśród ostatnio testowanych przeze mnie telefonów. Odczuwalna jest też różnica jakości obrazu dzięki zastosowaniu S-LCD zamiast tradycyjnego ekranu LCD. Mozart pozostaje więc nadal jedną z ciekawszych "okienkowych" propozycji, a lista zalet telefonu połączona z listą zalet systemu jest bardzo długa.

Wady:

- brak polskiej wersji językowej menu (stan na luty 2011)
- brak obsługi elementów Flash przez przeglądarkę internetową
- brak funkcji kopiuj i wklej oraz Smart Dial
- niekontrolowane transmisje danych
- niska jakość zdjęć
- nie do końca przemyślana obudowa aparatu fotograficznego
- konstrukcja anteny podatna na tzw. "uścisk śmierci"
- brak pełnej obsługi kodów USSD
- słaby wynik w teście maksymalnego czasu rozmowy

Zalety:

- dobrze spasowana i świetnie wyprofilowana obudowa
- wyjątkowo szybkie menu
- wygodny kafelkowy interfejs użytkownika
- głośne dzwonki i rozmowy
- szybka przeglądarka internetowa
- świetna ekranowa klawiatura QWERTY
- bardzo wygodna obsługa wiadomości
- perfekcyjny edytor dokumentów
- zadowalająca jakość ekranu
- przyzwoity czas pracy w trybie mieszanym

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)