Hakerzy zaatakowali tysiące stron i telewizję. To najpotężniejszy atak w historii Gruzji
Gruzja stała się ofiarą ataku hakerskiego - dotknął tysiące stron internetowych i telewizję na terenie całego kraju. Incydent pokazuje skalę zagrożenia.
06.11.2019 | aktual.: 06.11.2019 10:24
Forbes podaje, że ataki na Gruzję wydają się przypadkowe. Dotknięte nimi były strony biznesowe, osobiste czy lokalne, jak również rządowe i wymiaru sprawiedliwości. Hakerzy zaatakowali w sumie ponad 15 tys. stron.
Ponadto przestępcy wyłączyli trzy stacje telewizyjne - Imedi TV, Maestro oraz Pirveli. Pierwsza z nich poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że z nieznanych powodów nie ma sygnału. Maestro z kolei poinformowało, że doszło do zniszczeń używanych przez nich komputerów. Pirveli w przeciwieństwie do dwóch pozostałych pozostała dostępna online.
Specjaliści nie są w stanie znaleźć wspólnego mianownika tych ataków, co może oznaczać, że były to przypadkowe działania. Rząd niepokoi się jednak, ponieważ prezydent Salome Zurabiszwili otrzymała groźbę za pośrednictwem jednej z rządowych stron internetowych.
Na innych stronach publicznych można było zobaczyć zdjęcie byłego gruzińskiego prezydenta, Micheila Saakaszwiliego opatrzone cytatem z "Terminatora": "I’ll be back". Wśród ofiar ataku znalazła się również niemiecka strona Pro service, która poinformowała o incydencie.
Jak donoszą zagraniczne media, mieszkańcy Gruzji nie wierzą w przypadek. Duża część z nich uważa, że za wszystkim stoi polityka, a atak został przeprowadzony z rosyjskiego rozkazu. Podobny atak hakerski miał miejsce w Gruzji w 2008 roku w trakcie trwania wojny rosyjsko-gruzińskiej w Osetii Południowej.
- Biorąc pod uwagę skalę i naturę ataku, trudno nie wysnuć wniosku, że musiał on być sponsorowany przez jakiś rząd - przyznaje profesor Alan Woodward z Surrey University, specjalista ds. cyberbezpieczeństwa. Rząd Gruzji zapewnił, że podjął już śledztwo w całej sprawie i ma nadzieję, że niebawem pojawią się odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące ataku.