"Fort Trump" to dobry pomysł, ale niekoniecznie do publicznego ogłaszania [Defence24]
Przyszła baza USA w Polsce mogłaby się nazywać Fort Trump - ogłosił we wtorek polski prezydent Andrzej Duda po rozmowach z Białym Domu. To dobry pomysł, żeby amerykański prezydent Donald Trump zapamiętał, czego chcą Polacy. Ale chwalenie się tym publicznie było zbędne.
25.09.2018 | aktual.: 25.09.2018 10:30
Wygląda na to, że polska delegacja w Waszyngtonie dążyła do tego, by pomysł stałej bazy wojskowej USA w Polsce wyraźnie wyrył się w pamięci prezydenta Trumpa. Ewidentnie na użytek negocjacji przygotowano zagrywkę psychologiczną. Nie mam tu na myśli cech, które Trumpowi często przypisują jego przeciwnicy na całym świecie - narcyzmu i egotyzmu. Być może Trump taki jest, być może nie jest.
Spójrzmy na fakty. Zanim Donald Trump wszedł do polityki, prowadził interesy na rynku nieruchomości. Z czego słynął? Z tego, że nazywa posiadane budynki przy pomocy swojego nazwiska. W kilku miastach mamy więc Trump Tower, w kilku innych - Trump International Hotel and Tower. Są Trump Plaza. Jest The Trump Building i Trump World Tower. Było kasyno Trump Taj Mahal. Listę można łatwo znaleźć w internecie. Jest na niej kilkadziesiąt pozycji. Najwyraźniej biznesmen Donald Trump chce, by pozostał po nim ślad na ziemi. Chce zostać zapamiętany.
Wydaje się, że polska dyplomacja odrobiła tę lekcję. Fort Trump do tej pory nigdzie nie powstał. Taka nazwa - co by nie mówić - brzmi naprawdę dumnie. Stawiam na to, że amerykański prezydent zauważył i zapamiętał ten pomysł.
I o to właśnie chodzi. Na świecie jest prawie 200 państw. Większość z nich czegoś chce od Amerykanów. W tym tłumie trzeba się wyróżnić. O ile nie ma obaw, czy administracja w Waszyngtonie odróżnia "Poland" od "Holland", o tyle politykom może się zdarzyć pomyłka. Lord Robertson, sekretarz generalny NATO w latach 1999-2004, pewnego razu po przyjeździe do Warszawy powiedział publicznie, że cieszy się, że jest w Moskwie. Z kolei były szef MSZ Witold Waszczykowski został zapamiętany z wypowiedzi o San Escobar (chodziło o Saint Kitts i Nevis, małe państwo na Karaibach).
Dobrze więc, że w rozmowach w Białym Domu padł termin "Fort Trump". Ale niedobrze, że prezydent Duda ogłosił go na konferencji prasowej. Już sama forma nie była dobra. - Uśmiechałem się do pana prezydenta, że chciałbym, żeby udało nam się wspólnie stworzyć stałą bazę amerykańską, którą nazwiemy Fort Trump - powiedział Duda. Wyszło serwilistycznie, jak chęć podlizania się Trumpowi i to w bardzo nieelegancki sposób. Z całej listy argumentów za bazą USA w Polsce, a polska delegacja przygotowała ich sporo - został tylko uśmiech Dudy. Natychmiast wykorzystała to opozycja oraz media i komentatorzy niechętni prezydentowi i PiS.
Pal licho, że termin "Fort Trump" trafił na czołówki polskich mediów. To zaszkodziło "jedynie" reputacji prezydenta. Sęk w tym, że "Fort Trump" przebił się także w mediach amerykańskich i światowych. Wystarczyło spojrzeć na Google News. To wpływa na reputację naszego kraju.
Nazwa "Fort Trump" powinna była pozostać w zaciszu gabinetów i w pamięci amerykańskiego prezydenta.