Finał sprawy "swattingu" w Wichita. 20 lat więzienia dla Tylera Barrissa
26-letni obywatel Stanów Zjednoczonych trafi za kratki na 20 lat. Wszystko przez zakład i głupi żart, w którego efekcie policjant zastrzelił niewinnego mężczyznę.
Tyler Barriss został skazany na 20 lat więzienia za serię fałszywych wezwań pod numer 911. Przez jedno z nich zginął mężczyzna, 28-letni Andrew Finch. Został zastrzelony przez policjanta, który stwierdził, że podejrzany wówczas sięga po broń. Niestety, to była fatalna pomyłka, Finch nie zrobił nic złego i był totalnie przypadkową osobą.
W grudniu Tyler Barriss przyznał się do winy. Sędzia skazał go na 20 lat więzienia. To o 10 więcej, niż przewidywało prawo. W wyniku jego fałszywych wezwań pod 911 zginął człowiek. Barriss został obarczony winą. A wszystko przez 1,5 dolara.
"Swatting" w Wichita 2017 rok
Wszystko zaczęło się w 2017 roku. Podczas jednego z meczów turnieju w grę "Call of Duty: WWII" dwóch graczy przegrało mecz przez bratobójczy ogień. Jeden z nich obstawiał na ich zwycięstwo 1,5 dolara. Po przegranym meczu, na Twitterze rozpoczęła się chryja pomiędzy zawodnikami.
Casey Viner znany pod pseudonimem "Baperizer" w swojej wściekłości zaatakował drugiego gracza, Shane'a Gaskilla "Miruhcle" na Twitterze. Nastraszył go mówiąc, że naśle na niego SWAT, czyli jednostkę policji wyszkoloną do walki z wyjątkowo niebezpiecznymi przestępcami. Gaskill podał mu adres i stwierdził, że czeka.
Nie był to jednak jego prawdziwy adres. Mieszkał tam w poprzednim roku, a felernego dnia dom był zajmowany przez inną rodzinę. Viner skontaktował się z Tylerem Barrissem, znanym pod pseudonimem "SWAuTistic" co jest połączeniem słów SWAT oraz autistic (autystyczny).
Viner przekazał Barrissowi adres, który otrzymał od Gaskilla. Ten nie zwlekał, zadzwonił pod numer alarmowy 911 korzystając z technologii VoIP. Pozwala ona na połączenie telefoniczne poprzez internet, tak zwana "telefonia internetowa". Barriss przetransferował połączenie do ratusza miejskiego w Wichita, miasta, gdzie rozegrała się tragedia.
Tyler Barriss nabrał policjantów
Policjanci, którzy odebrali zgłoszenie, byli pewni, że sytuacja jest poważna i prawdziwa. W końcu wydawało się, że dzwoni do nich ktoś z ich miasta. Barriss oszukał policjantów. Określił się jako "Brian" i poinformował, że jest w domu pod adresem 1033 West McCormick Street, rzekomo będącym domem Gaskilla.
Policjantów poinformował iż postrzelił swojego ojca i kieruje broń przeciwko pozostałym członkom rodziny. Przestrzegał także, że oblał cały dom benzyną i jeśli przyjedzie policja to podpali dom i wszyscy spłoną.
Policjanci z Wichita niczego nie świadomi przyjechali na miejsce. Czuli, że dzieje się coś poważnego i ludzkie życie jest zagrożone. Według matki, kiedy 28-letni Andrew Finch usłyszał hałas na zewnątrz, postanowił wyjść przed dom. Wyszedł i krzyknął, a w tym momencie został śmiertelnie postrzelony.
Wersja policji trochę się różniła od wersji matki. Mężczyzna miał wyjść z domu, a oficer kazał mu unieść ręce do góry. Ten zaczął wykonywać polecenie, ale w pewnym momencie przestał. Wtedy policji wydawało się, że ten sięga po broń. Jeden z policjantów, Justin Rapp oddał strzał, który przebił serce i płuco mężczyzny. Zginął w szpitalu.
Swatting w Witicha - policjant niewinny
W maju 2018 roku odbył się proces policjanta. Został uznany za niewinnego, a winą obarczono następnie Barrissa. Rodzina ofiary protestowała i domagała się ukarania policjanta, ale nic nie wskórała. Mężczyzna przyznał się do winy i wyznał skruchę. "Gdybym mógł cofnąć czas, nie zadzwonił bym na 911. Żałuję tego co się stało, ale nic nie mogę już zrobić" - mówił na sali sądowej Barriss.
Zobacz też wideo: Rosyjski sprzęt wojskowy na paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa