Dron spadł na Lubelszczyźnie. Wykrywanie takich obiektów w Polsce
Nieopodal Zamościa, na Lubelszczyźnie, w weekend spadł dron o konstrukcji głównie styropianowej. Po raz kolejny w mediach społecznościowych pojawiły się dyskusje na temat możliwości wykrywania przez polskie wojsko takich niewielkich konstrukcji.
Wstępne oględziny drona, który spadł na Lubelszczyźnie wykazały, iż nie jest to jednostka wojskowa. Na miejscu rozbicia się styropianowego drona nie doszło też do jakiejkolwiek eksplozji. Jedna z hipotez zakłada, że rozbitą jednostką był dron przemytniczy. Jednocześnie w sieci znów pojawiły się dyskusje na temat możliwości wykrywania obiektów tego typu przez Polskę.
Obiekty poruszające się blisko ziemi są zazwyczaj trudniejsze do zlokalizowania z powodu kilku czynników.
Nisko latające obiekty (jak drony przemytnicze) są trudne do wykrycia
Głównym powodem są ograniczenia związane z geometrią radarową. Im niżej znajduje się obiekt, tym bardziej ukrywa się za horyzontem radarowym. Drony latające na wysokości około 50-150 metrów nad ziemią są wykrywane przez radar dopiero w odległości kilku kilometrów. Takie wyzwania napotyka na przykład używany w Polsce radar ZDPSR Bystra, który ma być kluczowym elementem systemu Pilica+. Ten radar z aktywną anteną fazowaną (AESA) ma zasięg wykrywania celów do około 80 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobna sytuacja występuje w przypadku systemu radarowego ZDPSR Soła, który współpracuje z zestawami Poprad. Działa w paśmie S i potrafi wykrywać oraz śledzić obiekty na wysokości 5-10 km. Jednak nie zawsze jest w stanie zidentyfikować drona lecącego niżej z powodu jego niewielkiej powierzchni odbicia. Radar ma trudności z odróżnieniem drona od szumu tła. Podczas lotu blisko ziemi pojawia się tzw. clutter naziemny, wynikający z odbicia fal od terenu i przeszkód, takich jak drzewa czy budynki.
Podobne problemy występują w przypadku innych polskich radarów, takich jak TRS-15 Odra i NUR12-M. Minimalny kąt obserwacji tych radarów powoduje, że obiekty poruszające się na bardzo niskim pułapie są "ukrywane" przez teren. Oba te systemy są zaprojektowane do monitorowania przestrzeni powietrznej na średnich wysokościach. Drony latające na wysokości kilkudziesięciu metrów znajdują się więc poza ich zasięgiem radarowym.
Dlaczego drony latające na niskim pułapie są trudne do wykrycia?
Drony latające na niskich wysokościach są trudne do zlokalizowania z kilku przyczyn:
- horyzont radarowy: radar nie "widzi" obiektów poruszających się nisko dalej niż kilkanaście kilometrów
- clutter naziemny: fale radaru odbijają się od drzew, budynków, wzniesień, a niewielkie echo odbijane przez drona ginie w szumie
- niska RCS (Radar Cross Section): konstrukcja drona (z plastiku) słabo odbija fale systemów radarowych; radary są projektowane z myślą o samolotach i rakiet, wobec czego niewielki dron z plastiku jest trudno zauważalny
- mała prędkość: algorytmy śledzenia w systemach radarowych mogą traktować drona poruszającego się z niewielką prędkością (ok. 100-150 km/h) jako zakłócenie
- geometria: radary dalekiego zasięgu zwykle obserwują przestrzeń nad sobą, "patrzą" w górę, nie dostrzegają więc obiektów na niskim pułapie
W przyszłości pomogą aerostaty. Polska czeka na program Barbara
Aerostaty z programu Barbara mają stanowić uzupełnienie dla naziemnych stacji radarowych oraz samolotów wczesnego ostrzegania Saab 340 AEW (AWACS). Pomagają one zredukować wpływ ukształtowania terenu, obecności przeszkód oraz krzywizny Ziemi na zasięg obserwacji i rozpoznania radioelektronicznego. Co więcej, aerostat może pozostawać w powietrzu przez wiele tygodni dzięki przewodowemu połączeniu z ziemią. Pierwszy aerostat ma się pojawić do końca 2026 r.