Deco M5, albo jak przestałem się martwić zasięgiem Wi‑Fi w swoim domu [BURTAN OCENIA]
Definicja problemu pierwszego świata: mieć dom na tyle duży, by Wi-Fi nie docierało do wszystkich pomieszczeń. Naprzeciw takim "tragediom" wyszła firma TP-Link. Deco M5 to modem, który w pełni sprawdza się w tym zadaniu, przy okazji będąc estetycznym dodatkiem.
28.05.2018 08:47
Najpierw sprawdźmy, jak producent zachwala swoje urządzenie. Oczywiście nie jest to zwykły modem, tylko "koniec martwych stref Wi-Fi", opatrzony dodatkowymi bonusami. TP-Link bardzo mocno podkreśla to, że urządzenie nie jest standardowym wzmacniaczem sygnału, tylko czymś znacznie bardziej rozbudowanym i nowoczesnym.
Szybko i wygodnie
Jak to się sprawdza w praktyce? W otrzymanym przez mnie pudełku znalazłem trzy dyski, trzy kable do gniazdka, kabel Ethernet i instrukcję, która miała zasadniczo jedno zdanie, brzmiące "pobierz naszą aplikację, żeby skonfigurować urządzenie". Skoro taki był wymóg, to chwyciłem za smartfona i po chwili na ekranie pojawiła się aplikacja o nazwie Deco.
Pomyślałem sobie wtedy, jak bardzo zmieniło się instalowanie domowych sprzętów. Dawniej wymagane było wertowanie stron w instrukcji, podpinanie się do odpowiedniego kontaktu i ręczna konfiguracja, jeśli to było wymagane. Przy Deco M5 miałem mały problem przy instalacji z własnej winy (pomyliłem kable), ale wszystko poszło niesamowicie gładko.
Aplikacja prowadzi nas krok po kroku. Najpierw uruchamiamy jeden modem, potem podpinamy go do prądu i routera, łączymy go z naszym telefonem i to w zasadzie tyle. Po sprawdzeniu, czy jest połączenie z internetem, tworzymy nową sieć, zakładamy hasło i cieszymy się internetem.
Tyle tylko, że mój router jest w najwyższym pomieszczeniu w domu i Wi-Fi nie sięga już przy drzwiach wejściowych czy salonie, które znajdują się na parterze. Jeden dysk nie załatwi tego problemu, dlatego trzeba było wykorzystać pozostałe dwa. Ich instalacja również przebiegła bezproblemowo – w aplikacji wybiera się, że chcemy dodać nowy modem, a ten potem łączy się z pierwszym.
Drugie urządzenie trafiło na półpiętro. Myślałem o nim jako o łączniku między tym ustawionym najwyżej, a tym, który miałem postawić na samym dole. Zresztą przydałby się i tak, bo sygnał z routera był dość niestabilny i urządzenia potrafiły się nie łączyć pomimo niezbyt dużej odległości od niego.
W końcu podpiąłem ostatni, trzeci modem, na samym dole, aby w końcu stabilny internet trafił do naszego salonu. Okazało się, że TP-Link dostarczyło. Bardzo. Zestaw trzech modemów jest świetny, jeśli chodzi o pokrycie przestrzeni, jak i stabilność połączenia. W ciągu pół godziny udało mi się rozwiązać problem z jakością i zasięgiem sieci, która teraz dociera nawet pod ziemię, do piwnicy. Do tego modemy nie tworzą oddzielnych podsieci, tylko tworzą jedną, wspólną. Nie ma zatem sytuacji, kiedy laptop czy smartfon musi się przelogować między urządzeniami, bo akurat zmieniliśmy pokój albo poszliśmy na górę – wszystko łączy się sprawnie i płynnie.
Wszytko z poziomu aplikacji
Co ciekawe, trzy modemy nie wyczerpują nawet możliwości tego rozwiązania. TP-Link zapewnia, że można podłączyć do 10 urządzeń w ramach jednej sieci, co brzmi jak dobre rozwiązanie głównie do firm. Co zresztą ma swoje drugie dno, bo wszystkie najważniejsze informacje na temat sieci możemy obserwować z poziomu aplikacji.
To też jest bardzo pozytywnym zaskoczeniem, bo funkcje modemów możemy dość swobodnie edytować, w zależności od naszych potrzeb. Mamy wgląd, co jest podłączone do naszej sieci i ile danych pobiera i wysyła. Możemy skorzystać z trybu rodzicielskiego i blokować niektóre strony albo dozować internet pociechom i wyłączać dostęp po określonym czasie.
Aplikacja umożliwia również test prędkości naszej sieci, blokowanie niechcianych urządzeń przed podłączeniem się bądź ustawienie, jaka aktywność w sieci będzie miała priorytet. Potrzebujesz większej przepustowości podczas grania po sieci? Nie ma problemu. Tak samo jak używasz laptopa głównie do przeglądania Facebooka.
Jestem pod wielkim wrażeniem designu modemów od TP-Link. Urządzenie są minimalistyczne w swoim wyglądzie, ale dobrze komponują się zarówno z modernistycznym wystrojem, dopełniając go. Mogą też służyć za nowoczesny akcent w bardziej klasycznym wystroju. Pojedyncza dioda świeci wyraźnie, ale nie na tyle mocno, by rozpraszać. Przy okazji jasną dają znać, jaki jest obecny status urządzenie z zielonym jako działającym, a czerwonym – jako problemem. Drażni tylko to, że modemy nagrzewają się stosunkowo mocno i czuć w rękach, że intensywnie działa. Nie przeszkadza to w jakiś sposób, ale można było opracować lepsze chłodzenie.
W ramach najlepszych biznesowych praktyk scedowałem część recenzenckiej pracy na moich rodziców. Ci zaś byli zachwyceni, że w końcu internet dociera w każdym miejscu. Zapewne przeczytają tę recenzję, więc skorzystam z okazji, by ich pozdrowić i podziękować za udostępnienie domu jako pola doświadczalnego.
A samo Deco M5 mogę z czystym sercem polecić. Instalacja jest banalnie prosta, aplikacja sprawia, że można wykorzystać urządzenie albo w domu, albo biznesowo – konfigurowalność i możliwość dostosowania sprzętu do swoich potrzeb jest, obok stabilnego i mocnego połączenia, jego główną zaletą. Nie jest to jednak tani zakup, bo zestaw trzech modemów Deco M5 to koszt około 1100 złotych. Ale jest to koszt wart rozważenia, bo przy okazji kupujemy spokój i koniec frustracji spowodowanej ciągłym zrywaniem połączenia bądź zanikającym sygnałem.