Cztery urządzenia Lenovo: Czy tradycja hamuje innowacje? [TEST]
22.12.2022 21:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
A może to pogoń za innowacjami sprawia, że firmy gubią swoją tożsamość i tradycję?
Właśnie obchodziliśmy urodziny portalu DobreProgramy - nie do wiary, że minęło już dwadzieścia lat, odkąd ta zacna strona wisi w sieci, pomagając zorientować się w najlepszych narzędziach, recenzując, udostępniając i skupiając wokół siebie niesamowitą społeczność. Ech, gdybym nie wiedział, że to niemożliwe, chyba poczułbym się stary… Ale chciałem powiedzieć o czymś innym, a mianowicie o tym, że rozmawiałem ostatnio z przedstawicielem Lenovo i rozmowa zeszła na innowacje, postęp i nowe koncepcje, oraz na to, czy lepiej szukać nowych ścieżek, czy raczej opierać się na tradycji i starać nie zepsuć tego, co działa. Lenovo twierdzi, że robi jedno i drugie.
Cześć, tu Kostek Młynarczyk, witam was w bardzo nietypowym odcinku TL;DR - dałem się sprowokować i postanowiłem sprawdzić na czterech bardzo różnych urządzeniach, jak to jest w Lenovo z tymi nowinkami i tą tradycją. Przed wami tercet w składzie Thinkpad Z13, ThinkBook Plus 3. generacji, Tab P11 Pro 2. generacji oraz Yoga Slim 7 Pro X. Które ich cechy to efekt trzymania się utartych ścieżek, a które - pogoni za innowacją? Których jest więcej? No i przede wszystkim, czy są dobre, złe, czy brzydkie?
THE GOOD: Cechy dobre
Pierwszy punkt po stronie cech dobrych idzie na konto tradycji. Doskonale pamiętam, że 20 lat temu jedną z wielu cech, którymi zachwycałem się w Thinkpadach były ich absolutnie perfekcyjne klawiatury. No i proszę, nic się nie zmieniło. Klawisze Thinkpada Z13 są bliskie ideałowi i naprawdę uzależniają. Aż szukam pretekstu, żeby napisać coś jeszcze. I jeszcze. I jeszcze. Fakt, przez te dwie dekady pojawiło się trochę notebooków, na których pisze się bardzo dobrze, świetnie, a nawet wspaniale, ale konkluzja pozostaje ta sama: Thinkpady wciąż mają najlepsze klawiatury na świecie. Koniec, kropka.
Trochę gorzej czas obszedł się z trackpointem, czyli tym czerwonym dynksem w środku klawiatury, na który, nawiasem mówiąc, są co najmniej dwa nieprzyzwoite określenia w każdym języku. W epoce dotykowych ekranów i nawigacji za pomocą gestów wydaje się być nieco przestarzały, ale każdy, kto pracuje z tekstem czy kodem doceni fakt, że można dzięki niemu przesuwać kursor i dokonywać edycji i zmian bez przesuwania dłoni z klawiatury. I za to - w imieniu tych pracujących z tekstami - daję plus.
To teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli mocno innowacyjny, nietypowy, zaskakujący drugi ekran ThinkBooka Plus 3. generacji. Jest duży, ma przekątną o długości 8" i proporcje odpowiadające ekranom tabletów. No i oczywiście jest dotykowy. Biorąc pod uwagę, że główny wyświetlacz ThinkBooka ma aż 17,3 cala przy proporcjach 21:10 i może pomieścić nawet nie dwa, a trzy okna aplikacji obok siebie, to razem daje zestaw marzeń dla każdego mobilnego multitaskera. Dobrze? Kurczę, pewnie, że dobrze! A to dopiero początek. Bo ten dodatkowy ekran ma jeszcze kilka supermocy – jedną z najważniejszych jest możliwość wyświetlania zawartości urządzenia mobilnego, a moim skromnym zdaniem całkiem najważniejszą - obsługa rysika. Przeglądasz materiał filmowy, porównujesz go ze scenariuszem i sprawdzasz, co napisał o tym ktoś inny, a jednocześnie robisz notatki. Na JEDNYM urządzeniu!
Mało? Rysik nie tylko jest w zestawie, ale też chowa się w obudowie. Dobrrrrro.
Nie mogę się powstrzymać przed małą dygresją. Wiecie, że 21 lat temu na rynek wszedł komputer przenośny ThinkPad TransNote, który miał dotykowy ekran obsługiwany rysikiem, rozpoznawanie pisma i dodatkowo wielki digitizer sczytujący notatki wykonywane na położonym na nim tradycyjnym papierze? W tamtych czasach to było coś, co naprawdę rozwalało mózg. Wiem, bo miałem i używałem. W tym kontekście ThinkBook Plus od razu wygląda inaczej, prawda? Tak, tradycja przydaje się nawet w innowacjach.
A skoro już o rysiku i notatkach, to kolejna moja obserwacja i kolejna dobra cecha czerpiąca z tradycji i przenosząca ją w teraźniejszość: Lenovo Tab P11 Pro 2. generacji. Lenovo nie wymyśliło tabletów, ale na długo przed wieloma innymi miało tablet z Androidem obsługujący rysik, ThinkPad Tablet 1. Biorąc do ręki najnowszego Tab P11 Pro mogę powiedzieć, że skorzystali z tych wczesnych doświadczeń, bo ten tablet wyróżnia się na tle konkurencji bardzo ważnymi w codziennym użytkowaniu drobiazgami takimi jak świetnie działający, precyzyjny rysik, który jest – uwaga uwaga – sprzedawany w komplecie, a nie jako dodatek, a także ma możliwość magnetycznego dokowania i na brzegu tabletu i na plecach urządzenia (to niby zupełnie nic, ale bardzo zmienia wygodę używania!), czy dodatkowa klawiatura podpinana magnetycznie i zasilana z tabletu. Dobrze sobie z tym poradzili, zdecydowanie plus.
No i wreszcie, niemal na koniec – bo widzę, że się nieźle rozgadałem - Lenovo przywróciło równowagę mocy. A dokładniej, zdołało osiągnąć równowagę między mocą a mobilnością, co od zawsze było i nadal pozostaje swego rodzaju Świętym Graalem projektantów notebooków. Mam tu na myśli to, jaka jest i co potrafi Yoga Slim 7 Pro X. Jaka jest? Smukła, lekka – kilo czterdzieści - i poręczna. Co potrafi? Montować wideo, renderować, obrabiać zdjęcia, kompilować kod... A jak się uprzesz, to i pograsz. Jest to możliwe dzięki procesorowi Intel Core i7 12700H, karcie GeForce RTX 3050, 32 gigabajtom pamięci RAM i świetnemu ekranowi 3K. To naprawdę robi wrażenie, zwłaszcza, że Yoga potrafi też działać na baterii przez ponad osiem godzin i dodatkowo ma w standardzie usługę dwóch lat Premium Care, czyli rozszerzonej gwarancji...
I już naprawdę kończąc, plus, który dziś wydaje się niemal oczywisty, ale bardzo się rzuca w oczy właśnie z perspektywy tych dwudziestu lat: każde z tych urządzeń można ładować za pomocą ładowarki ze złączem USB-C. I to jest wspaniałe.
THE BAD: Cechy złe
Cechy dobre zacząłem od czegoś, co było i nadal jest znakiem rozpoznawczym ThinkPadów, więc i te mniej dobre zacznę tak samo. Cena. Cena never changes... ThinkPad Z13 kosztuje... siedzicie? To usiądźcie. Ponad 14 tysięcy. Ufff... nie mówię, że nie jest tyle wart – to kwestia subiektywna – ale... Ufff... No niestety, ThinkPady zawsze były i zapewne zawsze pozostaną drogie. W końcu to najwyższa możliwa półka.
Bardzo doskwiera mi co innego, a mianowicie brak opcji samodzielnej karty graficznej w ThinkBooku Plus 3. generacji. Ze swoimi dwoma ekranami i obsługą rysika ten komputer jest praktycznie ucieleśnieniem marzeń grafików, vlogerów, fotografów czy filmowców. Gdyby można było wybrać wersję z wydajniejszym chipem graficznym, byłby praktycznie idealny. No ale, wtedy nie mógłby być taki smukły... Coś za coś.
W nowym Tab P11 Pro daję minus "ideologiczny" za proporcje ekranu 16:10, które są zbyt panoramiczne dla tabletów, co będę powtarzał do końca świata i jeden dzień dłużej.
Oraz minus praktyczny, za brak czytnika odcisków palców. Hej Lenovo, przecież to właśnie wy byliście pionierami biometrii w tabletach, może warto kontynuować tę tradycję? A nie zmuszacie użytkowników do wpisywania pinu, jak u konkurencji...
Wreszcie cecha zła graala mobilnych twórców, czyli brak gniazda kart SD. Póki aparaty, kamery i drony korzystają z tego formatu pamięci, wszyscy ci, którzy z nimi pracują będą sobie cenić możliwość szybkiego zgrywania materiałów na komputer przez wbudowany czytnik. A jak kupią Yogę Slim 7 Pro X, to będą musieli dokupić też i czytnik na USB... Minus.
THE UGLY: Cechy brzydkie
Zastanawiałem się przez chwilę, czy nie umieścić tu świętokradczej decyzji o wprowadzeniu innych, niż kultowa, matowa czerń kolorów do linii ThinkPadów, ale wiem, że nawet wielu fanów tej marki przekonało się do tej zmiany. Niech będzie, jakoś przeżyję ten postęp...
A serio, Lenovo udało się uniknąć wpadek, których by się należało wstydzić, albo które by stanowiły deal breaker.
PODSUMOWANIE
A więc, tradycja, czy innowacja? Jak widać, Lenovo rzeczywiście używa po trochu obu, z całkiem niezłym skutkiem. Firma potrafi wykorzystać swoje imponujące doświadczenie i budować na sukcesie – lub porażce, bo i takie się zdarzały - swoich poprzednich produktów, ale ma dość odwagi, żeby próbować czasem rzeczy i pomysłów zupełnie nowych. Czy nieco szalony ThinkBook Plus 3. generacji od razu podbije rynek? Pewnie raczej nie, to jednak bardzo specyficzny sprzęt.. Natomiast Yoga Slim 7 Pro X pokazuje, że inżynierowie Lenovo są nie tylko kreatywni, ale też i zdolni, i potrafią zbudować maszynę która jest mobilna, wydajna, piękna i wygodna. Zresztą, nie tę jedną - wystarczy popatrzeć choćby na linię ThinkPadów, gdzie co drugi model zapiera dech w piersiach... a co druga cena przyprawia o zawał. Cóż, taka tradycja.
Konstanty Młynarczyk, dziennikarz WP Tech