Clip-Air: w tym samolocie pojęcie "miejsce przy oknie" nabiera nowego znaczenia

Clip-Air: w tym samolocie pojęcie "miejsce przy oknie" nabiera nowego znaczenia

Rewolucji w transporcie lotniczym zapowiadano już bardzo wiele. Słyszeliśmy o maszynach, które mają latać w stratosferze, albo takich które zaoferują miejsca z widokiem na niebo lub wykonane częściowo z przeźroczystych materiałów. Powstawały projekty, testowano makiety, jednak brak odpowiednich technologii sprawiał, że data wejścia ich w życie jest bliżej nieokreślona. W przypadku tej maszyny będzie jednak inaczej - podstawowym założeniem konstruktorów było to, aby samolot był zbudowany w całości z dostępnych i tanich materiałów i przy wykorzystaniu obecnej technologii.

Rewolucji w transporcie lotniczym zapowiadano już bardzo wiele. Słyszeliśmy o maszynach, które mają latać w stratosferze, albo takich, które zaoferują miejsca z widokiem na niebo czy tych wykonanych częściowo z przeźroczystych materiałów. Powstawały projekty, testowano makiety, jednak brak odpowiednich technologii sprawiał, że data wejścia ich w życie jest bliżej nieokreślona. W przypadku tej maszyny będzie jednak inaczej - podstawowym założeniem konstruktorów było to, aby samolot był zbudowany w całości z dostępnych i tanich materiałów, przy wykorzystaniu istniejącej technologii.

A projekt jest nie byle jaki. Pasażerowie, którym trafią się miejsca przy przednich oknach, przeżyją z pewnością niesamowite wrażenia. Już sam widok samolotu na lotnisku sprawi, że nikt nie przejdzie obok niego obojętnie. Do tego wyobraźcie sobie podróż samolotem, do którego wsiadacie na dworcu kolejowym Warszawa Centralna! Telewizja CNN uznała projekt za najbardziej przełomowy w transporcie lotniczym w ostatnich dziesięcioleciach.

1 / 4

Odpowiedź na zapchane lotniska i długie kolejki

Obraz
Materiały prasowe

Tym razem za projektem nie stoi mało znany konstruktor czy nieznane nikomu biuro projektowe. To dodatkowo zwiększa szansę na szybką realizację planów. Clip-Air to dzieło naukowców i inżynierów z Politechniki Federalnej w Lozannie (Szwajcaria). Zespół projektowy doszedł do wniosku, że lotniska stają się coraz bardziej zapchane, samoloty łapią coraz większa opóźnienia, a transport lotniczy staje się mało wydajny. Do tego dochodzą przesiadki i długie godziny spędzone na lotniskach. Clip-Air ma być odpowiedzią na wszystkie te problemy. Wyobraźcie sobie, że wsiadacie do samolotu na dworcu centralnym w Warszawie, a kończycie podróż na dworcu kolejowym w centrum Barcelony albo Nowego Jorku. Wszystko dlatego, że pomysł Szwajcarów łączy zalety prędkości podróżowania samolotem, z wygodą kolei, dojeżdżającej do ścisłego centrum miasta. To jednak nie koniec możliwości tej konstrukcji.

2 / 4

Trzy linie lotnicze w jednym samolocie

Obraz
Materiały prasowe

Inżynierowie odseparowali od siebie część nośną od pasażerskiej i towarowej. Oznacza to, że silniki, zbiorniki paliwa, cała awionika i powierzchnie sterowe, to część niezależna od przestrzeni przeznaczonej dla pasażerów lub towarów. Przyjęto tutaj konstrukcję latającego skrzydła, która kształtem przywodzi na myśl nowoczesne bombowce wojskowe typu Stealth. Dopiero pod jej kadłubem doczepiane są odpowiednie moduły. Tych może być aż trzy, a każdy z nich może pochodzić z innego miejsca w kraju, jak również, lecieć docelowo w zupełnie inne miejsce. Jak to możliwe? Do samolotu startującego z Warszawy do Frankfurtu dołączany jest moduł który przyjechał na lotnisko z Warszawy Centralnej i drugi, który przyjechał np. z Łodzi. Na lotnisku doczepiane są pod ten samolot, który wcześniej zaopatrzono już w moduł zawierający przesyłki cargo. We Frankfurcie jeden z modułów zostaje przetransportowany na tory kolejowe i dojeżdża do centrum. Drugi natomiast przewożony jest do kolejnej maszyny i w ciągu kilku chwil rozpoczyna
dalszą podróż do Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe, jeden z nich może należeć np. do LOT-u, drugi do Lufthansy, a właścicielem modułu cargo może być DHL.

3 / 4

Samoloty na tory

Obraz
Materiały prasowe

Inżynierowie zaprojektowali moduły w taki sposób, że bez problemu zmieszczą się one na obecnej infrastrukturze kolejowej. Mierzą one 30 metrów długości, czyli nieco więcej niż przeciętny wagon jeżdżący po polskich torach. Na pokład może wejść maksymalnie 150 pasażerów przy zachowaniu układu jednej klasy. Kolejną zaletą, którą podnoszą projektanci, jest ekologiczność. Cli-Air może przewieźć trzykrotnie więcej pasażerów niż Airbus A320, przy kosztach mniejszych o połowę. To najważniejszy argument, który może trafić do linii lotniczych - te kierują się przede wszystkim kosztami, a ta propozycja znacznie je redukuje.

4 / 4

Nie osiągi, a praktyczność rozwiązań

Obraz
Materiały prasowe

Konstruktorzy w swoim projekcie nie postawili na osiągi. Te będą zbliżone do tych osiąganych przez obecnie latające maszyny. Oznacza to, że przelot odbywał się będzie z prędkością około 900 km/h, na wysokości około 11-12 tysięcy metrów. Symulacje komputerowe wykazały, że tak dziwaczna maszyna jest w stanie wzbić się powietrze i spełnić pokładane w niej oczekiwania. Obecnie konstruktorzy budują makietę o wielkości kilku metrów, która poddana zostanie drobiazgowym testom aerodynamicznym i wytrzymałościowym. Politechnika Federalna w Lozannie zdaje sobie sprawę, że aby przekonać lotniska i linie lotniczego do ich projektu, miną lata. Tak samo, jak potrzeba jeszcze trochę czasu, aby ukończyć prace projektowe. Wierzą jednak, że już niebawem ich projekt zobaczymy na niebie i na torach.

_ Leszek Pawlikowski _

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (71)