Chiny mają wrażliwe dane Polaków. Mogą stworzyć dzięki nim broń
Chiny dysponują wrażliwymi danymi Polaków i nie tylko. Polska nie kontroluje wypływu najcenniejszych informacji obywateli, czyli tych, które dotyczą naszych informacji genetycznych. Mogą one posłużyć do stworzenia broni biologicznej.
26.09.2021 14:34
Chiny mogą być w posiadaniu danych genetycznych nawet 100 tysięcy Polaków. Co gorsza, w żaden sposób nie kontrolujemy wycieku tych danych. Mówił o tym przewodniczący Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN profesor Michał Witt w rozmowie z RMF FM.
Jak twierdzi profesor Michał Witt, posiadanie informacji genetycznych tysięcy czy milionów osób, stwarza ogromne szanse, ale także zagrożenia.
- Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że są to dane wyjątkowo wrażliwe, najbardziej możliwie wrażliwe. Różnią się od innych danych medycznych tym, że są niepowtarzalne. Jeżeli takie informacje są zbierane od dużych grup ludzi, to np. dla koncernów farmaceutycznych, w czasach takich jak żyjemy, czyli w czasach medycyny personalizowanej, takiej, która jest wycelowane na konkretnego pacjenta, są to dane bezcenne. Proszę też pamiętać, że również są inne zastosowania takich informacji. Mogą być zbierane z przygotowaniem celowanej broni biologicznej włącznie.
Co więcej, profesor Witt podaje przykład broni, którą mogliby zbudować Chińczycy. Za przykład do rozważenia podaje pandemię COVID-19. Wszyscy zmagamy się z koronawirusem, lecz w różnych rejonach świata działa on z innymi skutkami. Posiadanie informacji biologicznych pozwala na stworzenie precyzyjnego wirusa.
- Jak widać, w różnych miejscach świata, w różnych populacjach, zapadalność, a tym bardziej ciężkość przebiegu - jest różna. Wobec tego można sobie wyobrazić takie przygotowanie wirusa, który będzie celował tylko w konkretną, wybraną populację, grupę ludzi, u których będzie powodował odpowiednio poważne skutki. Tak właśnie działa broń biologiczna...
Skąd Chińczycy mają mieć informacje na temat genetyki Polaków? Jak czytamy na stronie RMF FM, prosto z finansowanego z publicznych pieniędzy projektu Genomiczna Mapa Polski. Zaangażowana w jego realizację jest chińska firma, przed którą ostrzegały amerykańskie służby. Chiński koncern zaprzecza wszelkim zarzutom.
Komitet Genetyki człowieka i Patologii Molekularnej PAN proponuje wprowadzenie przepisów, które chroniłyby informacje genetyczne obywateli. Niestety, profesor Witt twierdzi, że żadna z instytucji rządowych nie kontaktowała się w tej sprawie z komitetem. Choć jak twierdzi, nikt nie musiałby tworzyć takiego prawa od podstaw, a temat jest poddawany dyskusjom od dawna.
- Myśmy takie prawo przygotowali. Byłem przewodniczącym zespołu ekspertów, który przygotował wstępną wersję zapisów ustawy genetycznej, regulującej wykonywanie testów genetycznych dla celów zdrowotnych. To było w 2012 roku. Przekazałem osobiście ten tekst ministrowi nauki, który następnie przekazał ministrowi zdrowia. Od tamtego czasu były jakieś próby wznowienia tamtych działań, ale spełzły na niczym i do dnia dzisiejszego w Polsce te kwestie zostają nieuregulowane.
Komitet szacuje, że około 100 tysięcy kompletnych genomów Polaków jest już w rękach azjatyckich. Jak mówi profesor Witt, wynika to z faktu, że często korzysta się ze wschodnich laboratoriów w celu wykonania analizy sekwencyjnej DNA.
Profesor Witt w rozmowie z RMF FM zauważa, że inne europejskie kraje regulują kwestię ochrony danych biologicznych. W Polsce nie ma żadnego spójnego systemu prawnego, który odwoływałby się do tej dziedziny, choć o genetyce mówi sześć ustaw.
- Większość krajów europejskich ma odpowiednie uregulowania, które pozwalają funkcjonować rynkowi testów genetycznych w warunkach bezpiecznych. W Polsce ramy prawne takiej gwarancji nie dają. kontrolujemy wycieku tych danych. Mówił o tym przewodniczący Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN profesor Michał Witt w rozmowie z RMF FM.