Nawet najbardziej naiwna osoba w biurze nie uwierzy, że to badziewie ma cokolwiek wspólnego z firmą Apple, ale dla zabawy – dlaczego by nie wyposażyć się w azjatycki wiatraczek z daleka przypominający iPhone’a? Nawet, jeśli podobieństwo do smartfona nie pomaga temu urządzeniu pracować lepiej, to zapewne i nie szkodzi w chłodzeniu.
Wentylatorek jest ładowany przez port USB. Gadżet można postawić na swoim biurku lub nosić w dłoni, schładzając sobie dekolt lub skroń. Sprzedawcy rekomendują go osobom, które cierpią na uderzenia gorąca, nie mają w biurze klimatyzacji albo wybierają się na kemping.
Oprócz udawanego wyświetlacza, wentylator ma wejście USB i sygnalizację LED-ową. Jest też „przyjazny dla środowiska”, choć nie wyjaśniono, pod jakim względem oraz posiada możliwość dodania pachnącej substancji, dzięki czemu pomieszczenie wypełni się świeżą wonią.
Aby udawanego iPhone’a łatwiej było ze sobą zabrać, ważący 20. gramów gadżet wyposażono w pasek.
Cena cudeńka wynosi zaledwie 2. dolarów.
