Cenzorzy Google - ich psychika nie wytrzymuje tych okropności

Cenzorzy Google - ich psychika nie wytrzymuje tych okropności

Cenzorzy Google - ich psychika nie wytrzymuje tych okropności
Źródło zdjęć: © Gizmodo.pl
22.08.2012 16:35, aktualizacja: 23.08.2012 13:20

Zastanawialiście się kiedyś, kto przegląda te wszystkie materiały z sieci, które powinny stamtąd jak najszybciej zniknąć? Kto przegląda dziecięcą pornografię czy nagrania z dekapitacji? Pomijając organy ścigania, zajmują się tym także pracownicy Google, których zadaniem jest sprawdzenie, czy dane zgłoszenie naruszenia warunków korzystania z usługi jest prawdziwe.

Ludzie umieszczają w internecie mnóstwo rozmaitych treści. Czasami są one naprawdę paskudne, ale ktoś przecież musi je przejrzeć. Wszystkie materiały zawierające przemoc, dziecięcą pornografię, ekstremalny fetyszyzm czy inne rzeczy, od których ciarki przechodzą po plecach - codziennie ktoś musi to wszystko przeglądać, aby oczyścić internet.

Nikt głośno nie mówi o ludziach, których praca polega na przeglądaniu makabrycznych treści. Do ich codziennych obowiązków należny przeglądanie ciemnej strony internetu, czyli tysięcy zdjęć i materiałów wideo przedstawiających makabryczne rzeczy. To oni stoją na straży internetu i reagują na wszelkie zgłoszenia dotyczące naruszeń warunków korzystania z usług internetowych.

Jeden z byłych pracowników Google'a postanowił podzielić się wrażeniami pracy u giganta branży technologicznej. _ "Po zakończeniu edukacji zacząłem szukać pracy. "Pewnego dnia zadzwonił do mnie rekruter i powiedział, że powinienem pracować dla Google'a. Nigdy nie pracowałem w branży technologicznej, jednak przekonał mnie, że ta korporacja jest znakomitym miejscem pracy. Słyszałem same dobre opinie o tej firmie. Dają ci wszystko, czego potrzebujesz. To była świetna okazja dla kogoś, kto dopiero ukończył szkołę. Rodzice byli bardzo dumni, że będę pracował dla dużej korporacji. _"

- _ Rekruter poinformował mnie, że do moich obowiązków będzie należało usuwanie "wrażliwych treści". _ Jak się okazało, do głównych obowiązków na tym stanowisku należało przeglądanie treści udostępnianych przez użytkowników internetu, takich jak bestialstwo, nekrofilia, samookaleczanie, samobójstwa, odcinanie głów, fetyszyzm czy dziecięca pornografia. Te wszystkie okrucieństwa, z wykorzystaniem rozmaitych usług Google'a takich jak Picasa czy YouTube, codziennie trafiają do sieci.

- _ Jednym z najbardziej szokujących elementów mojej pracy były sprawy związane z pornografią. Dziecięca pornografia jest jednym z największych problemów firm internetowych. Prawo obliguje je do usunięcia tych materiałów w ciągu 24 godzin od otrzymania o nich informacji i zgłoszenia tego przypadku władzom federalnym. Nikt w Google nie chciał tego robić. Zajmowałem się wszystkimi produktami Google. Jeśli ktoś wykorzystywał je do rozpowszechniania dziecięcej pornografii, musiałem to przejrzeć. Jakieś 15 000 obrazów dziennie. Google Images, Picasa, Orkut, Google search itd. _

Nie każdy jest w stanie pracować w ten sposób, zwłaszcza, że - chcąc nie chcąc - w jakiś sposób takie obrazy wpływają na psychikę człowieka. Na pewno nie wytrzymał tego jeden z byłych pracowników Mountain View, który opisywał Buzzfeed swoje doświadczenia:

- _ Nie miałem z kim porozmawiać o mojej pracy. Nie chciałem obciążać tymi sprawami mojej dziewczyny i najbliższych. Przez kilka miesięcy, każdego dnia, oglądałem te straszne sceny na ekranie mojego służbowego komputera. Myślałem, że wszystko jest w porządku, jednak tak nie było. _.

- _ Google załatwiło mi kogoś z agencji federalnej, żeby ze mną porozmawiał. Wtedy uświadomiłem sobie, że potrzebuję leczenia. Pokazał mi zdjęcia pozornie nieszkodliwych czynności (coś jakby zmodyfikowany test Rorschacha) i zapytała mnie o moje reakcje. Odpowiedziałem ‘przecież to jest chore!’, a to było tylko zdjęcie ojca z dzieckiem. _

Ludzie wykonujący to zadanie nie są przez Google zatrudniani na etat. Nie przysługuje im więc pakiet socjalny, a po roku przeglądania np. dziecięcej pornografii, umowa z nimi prawie nigdy nie jest przedłużana.

Taki los spotkał wielu ludzi. Trzem pracownikom nocnej zmiany, czuwających nad serwisem YouTube, obiecano stałą pracę. Miały przez rok, każdej nocy, od 22.0. do 8.00 rano przeglądać i usuwać makabryczne treści. Niestety nie przedłużono z nimi umowy.

Źródło: Gizmodo.pl / WP.PL

-/jg/sw

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)