Były symbolem buntu i ciągle chętnie je palimy. Jakie dziś są papierosy?
Co do szkodliwości palenia nie mamy wątpliwości, ale to ciągle popularny w Polsce zwyczaj. Papierosy na przestrzeni dekad pełniły wiele funkcji. Były jednocześnie egalitarne i symbolem statusu, buntownicze i konformistyczne, polecali je lekarze, a amanci Hollywood budowali na nich swój wizerunek.
29.11.2017 | aktual.: 29.11.2017 12:06
Zaczęło się od żucia liści tytoniu. Później je suszono i palono w miskach. Albo skręcano i palono, tak zresztą powstały cygara. Swój obecny wygląd papierosy zawdzięczają wynalazkowi Niemca, który wyemigrował do USA. James Albert Bonsack opracował maszynę w ramach konkursu na stworzenie maszyny do zwijania cygar. Tak pod koniec XIX wieku powstała gilzownica, która usprawniała cały proces.
Co zaskakujące, duży wpływ na wzrost popularności papierosów miała Wojna Krymska. Brytyjscy żołnierze podpatrzyli bowiem, jak Ottomańscy i Rosyjscy wojacy radzili sobie z brakiem odpowiednich liści do skręcania tytoniu. Używali po prostu wyciętych gazet. Tak papieros zaczął zyskiwać popularność w krajach anglojęzycznych.
Jego rola w popkulturze zyskała najwięcej dzięki kinu. Najwięksi amanci srebrnego ekranu nie mogli obyć się bez nonszalancko palonego papierosa, kiedy wypowiadali kolejne nieśmiertelne kwestie.
Dr Jolanta Tkaczyk, ekspertka w dziedzinie zachowań konsumenckich z Akademii Leona Koźmińskiego tłumaczy mi, jak do masowej świadomości został przemycony papieros.
- Jeśli chodzi o popularność papierosów, to można ująć ją na dwa sposoby – romantyczny i praktyczny. Romantyczna polegała na umieszczaniu go w dziełach popkultury. Trudno bowiem wyobrazić sobie bez niego Humphreya Bogarta w Casablance. Służył podkreśleniu pewnego buntowniczego sznytu, postawy nonkonformistycznej - tłumaczy. - Mężczyzna palący nie zważał na konwenanse, sam siebie wykluczał poza nawias społeczeństwa w świadomy sposób. Palące zaś kobiety stawały się femme fatale. Papieros w ich przypadku nie powodował, że się maskulinizowały. Przeciwnie – było to narzędzie emancypacji. Jednocześnie podkreślając swoją kobiecość, stawały się równe mężczyznom – dodaje.
Jednak odpowiedź nieromantyczna jest, ze swojej natury, znacznie mniej opisowa.
- Jest jednak ten drugi, bardziej przyziemny powód. Koncernom tytoniowym opłacało się promować wizerunek palacza jako nonkonformisty. To była dla nich żyła złota, dlatego tak mocno sponsorowały ich pojawianie się w filmie – podkreśla Tkaczyk.
Ten etos utrzymywał się przez kilka dekad, właściwie do końca lat 80. Później jednak zmiany prawne, badania naukowe potwierdzające szkodliwość papierosów oraz rosnąca moda na zdrowy tryb życia zaczęły zmieniać percepcję tytoniowego gadżetu.
- Dawniej nie było tyle restrykcji prawnych co dzisiaj. Te zaś dotyczą nie tylko tego w jakich miejscach wolno palić, ale również gdzie sprzedawać czy promować wyroby tytoniowe. To pociąga za sobą zmianę wizerunku palacza. Na niego wpłynęły też wyniki badań. Nie mówiąc o tym, że współcześnie klasy bardziej świadome raczej dbają o swoje zdrowie. Palenie nie jest dobrze postrzegane w coraz szerszych kręgach społecznych. Potrzebowaliśmy kilku dekad, by papierosy z atrybutu buntu zamieniły się w symbol konformizmu, przywiązania do złych nawyków oraz braku kontroli nad swoim życiem – opisuje Tkaczyk.
Co zatem może być alternatywą dla palącego, który coraz częściej czuje się wyautowany z kręgu społecznego? Kilka lat temu w naszym kraju, gdzie papierosy pali 31 proc. mężczyzn i 18 proc. kobiet, jak grzyby po deszczu wyrastały punkty z e-papierosami. Elektroniczne puszczanie dymka niosło też obietnicę mniejszej szkodliwości.
- Rozwój rynku e-papierosów jest powodowany kilkoma czynnikami. Przede wszystkim pojawiła się nowa możliwość dla palaczy, którzy nie rzucają nałogu z dnia na dzień. Z drugiej strony, mamy wspomniane już surowe restrykcje prawne i coraz bardziej negatywny wizerunek użytkownika „klasycznych” papierosów – wyjaśnia Tkaczyk. - E-papierosy trafiły też w pewną lukę prawną. Na początku ich popularności można było używać je w zasadzie wszędzie. W tej chwili zostały zrównane ze zwykłymi papierosami, więc podlegają pod zakaz palenia w miejscach publicznych. Ogromna popularność była niczym innym jak szukaniem wyrwy. Mogliśmy palić, nie paląc – dodaje.
Zdaniem Tkaczyk, rozwój oraz nowe formy produktów tytoniowych i ich kolejne generacje, to w pewnym sensie „wyścig zbrojeń”.. Poza tym nie jest tak, że palacz nie chce dbać o swoje zdrowie. Rozwiązaniem idealnym staje się produkt, który będzie mniej truć. Dlatego powstały wersje nowe generacje klasycznych papierosów. Kolejnym etapem jest IQOS. To papieros elektroniczny, który nie spala tytoniu wewnątrz siebie, ale tylko go podgrzewa. W ten sposób ma ograniczać wdychanie szkodliwych substancji aż o 90 proc. Czy to faktycznie działa? Odpowiedź jest krótka: tak. Badania naukowców PAN nad IQOS potwierdzają jednoznacznie, że w znacznie mniejszym stopniu negatywnie wpływa na mitochondria niż tradycyjny papieros.
Papierosy przeszły długą drogę. Od dumnie noszonych w ustach symbolach buntu, po pośpiesznie palone w deszczowe dni pod wiatą biurowców. W znacznej mierze straciły swój urok, ale dalej mają na świecie miliard konsumentów. Oni nie zrezygnują z dnia na dzień ze swojej używki, nieważnie jak bardzo byłaby niemodny czy źle postrzegana. Skoro jednak nie trzeba już być macho, może warto przerzucić się na coś, co szkodzi znacznie mniej?