Boeing wysyła pierwszą kapsułę załogową na ISS. Jeszcze w tym tygodniu
Boeing ma zamiar wystrzelić swój statek kosmiczny Starliner na Międzynarodową Stację Kosmiczną pod koniec tego tygodnia. Jest to misja o kluczowym znaczeniu, ponieważ NASA planuje wznowienie lotów załogowych w 2020 roku.
18.12.2019 11:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tym razem na pokładzie Starliner znajdzie się Rosie – manekin, nazwany tak na cześć Rosie Riveter, ikony kampanii zachęcającej kobiety do pracy w fabryce amunicji podczas II wojny światowej.
- Jeśli zostaniemy pobłogosławieni wspaniałą pogodą, nie mogę się doczekać rozpoczęcia misji wcześnie w piątek rano – powiedziała Kathy Lueders, kierownik programu Commercial Crew Program NASA.
- Statek kosmiczny jest w naprawdę dobrym stanie – dodał John Mulholland, wiceprezes i menedżer programu Boeing Commercial Crew Program.
NASA współpracuje z technologicznymi gigantami
W 2014 roku NASA rozpoczęła współpracę z Boeingiem i SpaceX. Współpraca zakładała wysłanie załogi kosmicznej na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Obie firmy mają aż dwa lata opóźnienia.
NASA nie poddaje się i w przyszłym roku zamierza rozpocząć loty załogowe, o ile przeprowadzane testy zostaną ukończone bez żadnych problemów. Misja, która rozpocznie się w piątek potrwa osiem dni i będzie jedną z głównych prób.
CST-100 Starliner wystartuje z Cape Canaveral (przylądek na południowo-wschodnim wybrzeżu USA) o 6:36 czasu lokalnego. Zostanie wystrzelony na rakiecie Atlas V zbudowanej przez United Launch Alliance i dotrze na stację 25 godzin później.
Jego powrót na Ziemię przewidziano na 28 grudnia na godzinę 3:46 czasu lokalnego. Starliner ma wylądować na pustyni w Nowym Meksyku.
Próba podjęta przez SpaceX
Kapsuła załogowa SpaceX, znana jako Crew Dragon, w marcu tego roku podjęła podobną próbę. Różnica polegała na tym, że Crew Dragon wylądował w oceanie zamiast na suchym lądzie.
W przeciwieństwie do poprzednich lat i poprzednich misji NASA nie jest właścicielem sprzętu, ale płaci firmom za ich usługi. Decyzja o tym została podjęta przez byłego prezydenta Baracka Obamę i miała na celu oszczędzenie pieniędzy podatników.