Bitwa powietrzno-lądowa po rosyjsku. Przykład z Syrii [ANALIZA]
11.08.2018 15:25, aktual.: 11.08.2018 16:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rosjanie z powodzeniem zaczynają kopiować amerykański i natowski system walki. System ten zakłada ścisłą współpracę wojsk lądowych i powietrznych. Żołnierze na ziemi wykrywają i oznaczają cele, które później niszczą samoloty.
Amerykańska koncepcja bitwy powietrzno-lądowej (AirLand Battle) zakładała m.in. ścisłe współdziałanie sił lądowych i powietrznych w celu zniszczenia potencjału przeciwnika nie tylko na linii frontu, ale także na jego głębokim zapleczu (siły drugiego rzutu, rezerwy etc.). Pewne elementy tej koncepcji można zauważyć w realizowanej przez lotnictwo rosyjskie i siły naziemne kampanii w Syrii, gdzie rosyjskim kluczem do sukcesu jest m.in. rozpoznanie, naprowadzanie i bombardowanie - o działaniach Rosjan w Syrii dla Defence24.pl pisze Marcin Gawęda.
Jednym z kluczowych elementów efektywnej współpracy między wojskami naziemnymi a lotnictwem jest możliwość szybkiego wezwania wsparcia powietrznego i skuteczne naprowadzanie lotnictwa na cel. Przez lata siły zbrojne Rosji nie były w stanie tego skutecznie czynić, nie mając środków technicznych zapewniających jednoczesne rozpoznanie, pozycjonowanie własnych oddziałów, utrzymania łączności, przekazywania koordynatów ataków, podświetlania celów itd. Teraz w Syrii widzimy, że takie możliwości są, dzięki zastosowaniu na polu walki kilku współpracujących ze sobą faktorów: statków powietrznych zdolnych skutecznie razić cele, grup specjalnych działających na linii frontu i tyłach wroga, użycia modułowego systemu transmisji danych KRUS „Strielec”, czy dokonywania rozpoznania i oceny efektów ataku z użyciem systemów bezzałogowych (ewentualnie innych technicznych środków rozpoznawczych, np. satelitarnych).
System transmisji danych KRUS Strielets.
Bazując na doświadczeniach krajów NATO, grupy sił specjalnych i zespoły doradców ściśle współpracują z lotnictwem. W odróżnieniu od lat poprzednich są doskonale wyposażone w systemy obserwacji i wskazywania celów, w zasadzie na poziomie standardu zachodniego. Specjaliści naprowadzania lotnictwa, czyli tzw. awianawodcziki, współpracują zarówno z samolotami, jak i śmigłowcami, a także pociskami manewrującymi. Specjalizacja awianawodczika istnieje w SZ FR już od dawna, ale nigdy nie mieli oni tak nowoczesnych narzędzi jak obecnie. Systemy bezzałogowe umożliwiają wykrycie np. przemieszczających się celów (także nocą), a system „Strielec” pozwala na szybkie wezwanie wsparcia i precyzyjne wskazanie koordynatów ataku, po czym dokonuje się oceny jego skutków.
W praktyce grupa bojowa z awianawodczikiem (grupa specjalna, rozpoznawcza, punkt dowodzenia etc.) funkcjonuje na linii frontu na zasadzie następującego algorytmu: zajęcie pozycji dogodnej do obserwacji i obrony, nieustanna, długotrwała obserwacja przedpola (aktywności przeciwnika), natychmiastowe wezwanie wsparcia powietrznego w przypadku aktywności przeciwnika, np. kontrataku. Przy ataku na cele stacjonarne algorytm działania będzie nieco inny: dotarcie do celu, zajęcie pozycji dogodnej do obserwacji i obrony, naprowadzenie na cel, ewentualna ocena skutków ataku i wycofanie lub zmiana pozycji.
O szczegółach taktycznych zastosowania w praktyce systemu „Strielec” mówi w wywiadzie jeden z awianawodczików w Syrii:
„Kiedy pracuję z załogami samolotów, to wykorzystuję przenośny komputer [tablet]. Wykryłem cel w terenie – wskazuję, gdzie on się znajduje, jego charakterystyki i wysyłam koordynaty na pokład samolotu”.
Dane dotyczące celu i jego koordynaty można także wysyłać do punktu dowodzenia w Chmejmim. Potem dane te wprowadzane są przed lotem przez szturmana do aparatury pokładowej samolotu. Po wykonaniu zadania następuje ocena skutków ataku. Szczególnie skuteczne są tego typu działania w nocy, gdy ataki są niespodziewane i zaskakujące (bojownicy nie wiedzą, że zostali wykryci i nie spodziewają się ataku).
Cechą charakterystyczną współpracy między lotnictwem a siłami naziemnymi (np. specjalnymi) w Syrii jest:
- zmasowane użycie lotnictwa różnego typu (lotnictwo taktyczne, strategiczne, śmigłowce);
- użycie różnych środków porażenia, w tym także stand off (amunicja precyzyjna, pociski manewrujące etc.);
- rażenie przeciwnika na całej głębokości jego ugrupowania (linia frontu, bliskie zaplecze, dalekie tyły etc.);
- efektywne wykrywanie celów i naprowadzanie na nie samolotów;
- stosowanie różnych form taktycznych ataku: wsparcie bezpośrednie na wezwanie, izolacja pola walki, swobodne polowanie, niszczenie infrastruktury na tyłach, itp.
Trudno jest ustalić na jakim poziomie taktycznej efektywności jest realizowana współpraca np. sił specjalnych i lotnictwa, nie ulega jednak wątpliwości, że przynosi ona efekty. Nawet jeśli podawane dane, dotyczące liczby zabitych bojowników, zniszczonych czołgów i pikapów etc. etc. są przesadzone (a zapewne są), to raczej nikt nie neguje, iż jednym z głównych faktorów rządowych sukcesów jest efektywne wsparcie z powietrza WKS, w tym także bezpośrednio na linii frontu. Wiele w tej kwestii mówi fakt, że zdarza się stosować dyżury powietrzne zakładające natychmiastowe wejście do akcji w razie wezwania przez siły naziemne. To pokazuje, że wiele elementów wojny nowej generacji stosowanych do tej pory przez kraje NATO jest analizowanych i wdrażanych w SZ FR.
Jednym z ważniejszych elementów, w którym SZ FR wciąż wyraźnie odstają technologicznie od czołowych państw NATO, jest brak możliwości rażenia celów z użyciem środków bezzałogowych. Bezzałogowce są wykorzystywane do naprowadzania, korekty i oceny skuteczności ataków, w tym lotnictwa i artylerii, ale nie są w stanie przenosić pocisków i samodzielnie wykonywać ataków.
Nowością jest zapewne dyżurowanie samolotów WKS w powietrzu w gotowości na dowolne wezwanie z ziemi. Taktyka ta jest z powodzeniem wykorzystywana w Syrii. Znany jest przykład z sierpnia 2017 r., kiedy w Dajr az-Zaur wezwano do akcji dyżurujący w powietrzu Su-35S. Samolot miał zniszczyć bombą płynący po Eufracie prom islamistów z Daesh, na którym zauważono sprzęt bojowy (pikapy). Po przekazaniu koordynatów ataku bezpośrednio na pokład samolotu, Su-35S odnalazł cel i zniszczył go jakoby klasyczną bombą. O ile informacje o celnych porażeniach poruszających się celów (tu prom, gdzie indziej pikapy, nawet czołgi) z wysokości 5 km (!) budzą – mówiąc delikatnie – wątpliwości związane z ich autentycznością, to sam epizod nie wydaje się fantastyką – samoloty pełniące dyżury w powietrzu są wzywane, np. przez grupy specjalne, niemal natychmiast, z transmisją danych na pokład przy pomocy systemu „Strielec”.
Zazwyczaj samoloty startują z bazy w Chmejmim, ale czasami z innego polowego lotniska. Znany jest przykład przebazowania na dopiero co odbite i uruchomione lotnisko w Dajr az-Zaur pary rosyjskich Su-25 – samoloty szturmowe i śmigłowce, rozmieszczone blisko linii frontu, pozwalają szybko reagować na zmieniające się warunki pola walki, w tym na wezwania, i wykonywać więcej niż 1-2 misje bojowe na dobę.
I na koniec różnica w zastosowaniu elementów bitwy lądowo-powietrznej przez Amerykanów i Rosjan – na supernowoczesny Su-35S dyżurujący w powietrzu zamiast precyzyjnej amunicji podwieszane są klasyczne, niekierowane bomby. Pozostaje potem informować tylko o nieprawdopodobnych umiejętnościach rosyjskich pilotów (i systemu Gefest), którzy z piekielną precyzją zrzucają bomby grawitacyjne z 5 km i trafiają np. w czołg. Oczywistym jest fakt, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest niemożliwość stosowania na taką skalę jak interwencja w Syrii amunicji precyzyjnej przez lotnictwo operacyjno-taktyczne WKS.
Dla odmiany dużo bardziej skuteczne są śmigłowce uderzeniowe – Mi-35M, Mi-28N, Ka-52 - stosujące przeciwpancerne pociski kierowane, zwłaszcza w warunkach syryjskiej pustyni w centralnych i wschodnich częściach kraju. Trzeba jednak zaznaczyć, że system „Strielec” ma ograniczenia w zakresie współpracy ze śmigłowcami – awianawodczik w tym przypadku utrzymuje z załogą śmigłowca klasyczną łączność.
Momentami śmigłowce miały więcej misji bojowych niż samoloty. Odegrały znaczącą rolę w kampaniach w 2017 r. (m.in. Palmyra, Dajr az-Zaur). Bezzałogowce wykrywały cele, które następnie były atakowane przez śmigłowce i porażane z dużych odległości (średnio 4-6 km) z użyciem ppk Ataka (Mi-35M i Mi-28) i Wichr (Ka-52). Także przy przełamywaniu dobrze zorganizowanych linii obrony, wyzwane do akcji lotnictwo odgrywało kluczową rolę, dziesiątkując pozycje przeciwnika – potem zajęcie tych pozycji, np. wzgórz okalających Palmyrę w marcu 2017 r., było już praktycznie formalnością.
Oczywiście trudno mówić, że SZ FR zdolne są do realizacji koncepcji bitwy powietrzno-lądowej na poziomie prezentowanym przez armię Stanów Zjednoczonych, nie można jednakże nie zauważyć, że w Syrii Rosjanie wdrożyli taktykę współpracy wojsk naziemnych i lotniczych na niespotykaną dotąd w SZ FR skalę. Włącznie z zastosowaniem, chociaż w ograniczonym zakresie, amunicji precyzyjnej.