Big Data i jego ogromny wpływ na sport, pracę, środowisko i zdrowie. Tego mogłeś nie wiedzieć

Big Data i jego ogromny wpływ na sport, pracę, środowisko i zdrowie. Tego mogłeś nie wiedzieć
Źródło zdjęć: © Fotolia

16.06.2016 | aktual.: 29.12.2016 08:17

Do 2020 roku każdy użytkownik sieci będzie produkował 1,7 MB danych na sekundę. Już dzisiaj internauci zadają 40.000 pytań na sekundę wyszukiwarce Google, co przekłada się na 1,2 biliona zapytań w skali roku.

Do 2020 roku każdy użytkownik sieci będzie produkował 1,7 MB danych na sekundę. Już dzisiaj internauci zadają wyszukiwarce Google 40 000 pytań na sekundę, co przekłada się na 1,2 biliona zapytań w skali roku.

Wykorzystanie analityki dużych zbiorów danych budzi automatyczne skojarzenia z biznesem: bankami, firmami marketingowymi czy produkcyjnymi. Tam perspektywy rozwojowe związane z Big Data wydają się największe.

Zgodnie z prognozami firmy analitycznej IDC, do 2020 roku liczba globalnie generowanych danych wzrośnie nawet dziesięciokrotnie: z 4,4 do 44 zettabajtów. Co te dane mają wspólnego z piłkarzami i czym zasłynęła w tym obszarze legenda angielskiej ekstraklasy piłkarskiej - Arsenal Londyn? W jaki sposób Big Data pomaga ratować zwierzęta zagrożone wyginięciem? I w końcu jaki wpływ ma na nasze zatrudnienie i sytuację w pracy? Szczególnie ten ostatni aspekt jest bardzo interesujący. Okazuje się bowiem, że za pomocą odpowiedniego narzędzia pracodawca jest w stanie przewidzieć, czy mamy zamiar np zmienić firmę. Zobaczcie sami!

1 / 5

Dane i sport - całkiem zgrana para

Obraz
© Wikimedia Commons

Drużyny sportowe zaczynają wykorzystywać coraz bardziej zaawansowane metody monitorowania i przetwarzania nieustannie rosnących zasobów danych. Kamery, sensory i urządzenia _ wearables _ (do ubierania na siebie) są w stanie "wychwycić" każdy aspekt oceniający występ danego zawodnika.

Menadżerowie, trenerzy i sami sportowcy na podstawie danych określają kaloryczność diety, stopniują i synchronizują treningi, a nawet analizują stopień interakcji z fanami. Wszystko po to, by maksymalnie poprawić swoje wyniki na różnych sportowych arenach. Rick Carlisle, trener jednego z czołowych zespołów NBA Dallas Mavericks, komentując powiększenie działu analityki sportowej o nowych ekspertów w swoim zespole, stwierdził: "Będziemy lepszą drużyną w tym sezonie, wiem to już dzisiaj dzięki analityce".

Legenda angielskiej ekstraklasy piłkarskiej - Arsenal Londyn, w ubiegłym roku zainwestował miliony funtów w rozwój swojego działu analitycznego. Wszystko po to, aby robić lepszy użytek z danych, które gromadzi już dzisiaj. Osiem kamer otaczających stadion śledzi poczynania każdego zawodnika, łącznie z jego interakcjami. System dostarczany przez Prozone - producenta narzędzi do analityki sportowej - śledzi dziesięć "punktów danych" każdego piłkarza na sekundę i 1,4 miliarda punktów danych na każdy mecz. Ten sam system jest używany do monitorowania 12 tysięcy meczów na świecie, które są w nim analizowane przy wykorzystaniu automatycznych algorytmów albo ręcznie wprowadzanych przez trenerów kryteriów. Motyw takiego działania? Dążenie do uzyskania najbardziej wartościowych wniosków.

2 / 5

Zredukowana liczba kontuzji

Obraz
© Wikimedia Commons

W futbolu amerykańskim, a dokładniej lidze NFL, sensory noszone przez zawodników zredukowały ogólną liczbę kontuzji dzięki monitorowaniu siły zderzeń i stopnia zaangażowania sportowców. Konfrontując dane zdrowotne z historią poszczególnych zawodników są w stanie przewidzieć i przekazać trenerowi informację, w którym momencie najlepiej będzie dokonać zmiany, by nie zwiększać ryzyka wyeliminowania z gry futbolisty, bo może on lada moment przeciążyć dany mięsień albo doprowadzić do uszkodzenia stawu, z którym od kilku lat ma problemy.

Organizator wyścigów samochodowych Nascar przyznał, że w trakcie jednego wyścigu w social mediach pojawia się około miliona postów. Jak się okazuje nie są to jedynie puste wzmianki, ale bardzo często trafne wnioski na temat przebiegu wyścigu. Analizowanie tych informacji zgodnie z założonym kluczem pomaga w uzupełnieniu wiedzy ekspertów przygotowujących kierowców do rywalizacji.

3 / 5

Firmy na ogół nie znają swoich pracowników. Dlatego...

Obraz
© Fotolia

Big Data i Human Resources idą w parze już od kilku lat. Taki stan rzeczy sprzyja wdrażaniu innowacyjnych narzędzi. Firma Workday twierdzi, że jej nowa aplikacja nazwana Workday Insight Applications podpowie członkom zarządów oraz menadżerom, czy dany pracownik w najbliższym czasie planuje zmianę swojego zatrudnienia.

Firma twierdzi, że wspomniane rozwiązanie będzie w stanie oszacować stopień determinacji osób w firmie. Analizując ich ogólną aktywność, czyli zatrudnienie, awanse, zmiany miejsc zamieszkania czy jakości pracy, a następnie konfrontując te informacje z trendami w danej branży i regionie oraz z aktualnymi ofertami zatrudnienia, ma pozwolić pracodawcom przewidzieć moment, w którym pojawią się w ich pokoju z wypowiedzeniem. Główny cel? Zatrzymać pracownika w dotychczasowej firmie poprzez uprzednie zidentyfikowanie jego zamiarów i wcześniejsze zaproponowanie mu innego, bardziej odpowiadającego zmienionym preferencjom, stanowiska.

Analityka w HR ma jednak znacznie większą rolę do odegrania.
- Dzisiaj firmy na ogół nie znają swoich pracowników, nie potrafią określić ich prawdziwego potencjału, w związku z czym ci się marnują i na ogół nie planują się wiązać z firmą na dłużej. Tracą na tym wszyscy - i pracodawcy, bo efektywność pracy jest stosunkowo niska i pracownicy, bo nie potrafią rozwinąć skrzydeł - zwraca uwagę Anna Węgrzyn, wieloletni praktyk HR i kierownik projektu mHR EVO w firmie BPSC. - Technologie pozwalają po prostu stworzyć lepsze miejsce pracy w oparciu o dane na temat kwalifikacji, potencjału i oczekiwań pracowników oraz potrzeb przedsiębiorstwa.

4 / 5

Big Data a kłusownictwo

Obraz
© Fotolia / koldunova

Kłusownicy nie od dzisiaj są ogromnym zagrożeniem dla dzikich i chronionych prawnie gatunków zwierząt. W Indiach ich ofiarami najczęściej padają dzikie tygrysy. Nielegalni myśliwi doskonale znają tereny, na których prowadzą swoją przestępczą działalność i cyklicznie wracają do ustalonych miejsc, ustawiając sidła na drogach wędrówek tygrysów. Bardzo rzadko udaje się złapać przestępców.

Koustubh Sharma, ekolog z organizacji Snow Leopard Trust, we współpracy z naukowcami z Nature Conservation Foundation stworzyli komputerowy kod analizujący 25 000 źródeł danych pozyskiwanych od 1972 roku na terytorium 605 regionów, na których przez lata stwierdzano przypadki kłusownictwa. Inteligentna sieć analityczna jest przełomowym sposobem na ratowanie populacji dzikich zwierząt. Pozwala trafniej lokować informatorów oraz wysyłać patrole lądowe w miejsca najbardziej narażone na działalność kłusowników. Najważniejsze jest jednak poznanie zmian wzorców postępowania przestępców i tego, jak ewoluuje ich taktyka. Chodzi o to, by starać się zawsze być krok przed nimi.

Wyniki prowadzonych badań już przyniosły pierwsze efekty. Okazało się, że w przeszłości tereny graniczne pomiędzy Indiami a Nepalem były zdecydowanie słabiej chronione niż pozostałe. Badacze oznaczają takie miejsca na cyfrowej mapie jako "hot spoty", a następnie informują odpowiednich przedstawicieli rządu o konieczności podjęcia konkretnych działań. Analiza ulubionych miejsc kłusowników pozwoliła na odtworzenie ich tras aktywności. Zespół badawczy ustalił na tej podstawie, że przestępcy najczęściej przemieszczali się pociągami, by zmieszać się z tłumem milionów turystów oraz wskazał, jakie miejsca są kontaktowymi punktami handlowymi skórą oraz kośćmi tygrysów, na które zapotrzebowanie wykazują m.in. chińskie koncerny farmaceutyczne.

5 / 5

Sposób na suszę

Obraz
© Fotolia / posteriori

Kalifornia nigdy nie doświadczyła suszy na taką skalę, jak ta, która pojawiła się przed niespełna dwoma laty. Poszukiwanie rozwiązań dla tego problemu natury środowiskowej stało się regionalnym priorytetem. Niewątpliwym atutem był fakt, iż to właśnie w tym stanie zlokalizowana jest słynna Dolina Krzemowa, a czołowi przedstawiciele myśli technologicznej mieli okazję zastosowania jej w naprawdę ważnej sprawie.

Kluczowym dla opanowania skutków suszy jest zredukowanie zużycia wody do niezbędnego minimum. Analizując roczne statystyki dla każdego z 650 tysięcy swoich klientów, East Bay Muncipal Utility District wygenerował listę 10 tysięcy gospodarstw domowych znacznie przewyższających uśrednione zużycie i natychmiast uruchomił zaadresowaną do nich kampanię informacyjną. Efekt okazał się lepszy niż zakładano, a ogólne zużycie wody niemal natychmiast spadło o 5 proc. Władze stanu wierzą, że oprogramowanie WaterSmart Software, z którego korzystał EBMUD, pomoże zmniejszyć zużycie wody w dłuższej perspektywie czasu, nawet o 20 proc.
słk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)