Białoruś: Yandex na celowniku władz? Do biur wkroczyli uzbrojeni ludzie
Protesty na Białorusi trwają, ale tym razem zdaje się, że ofiarą władz padło rosyjsko-holenderskie przedsiębiorstwo Yandex, będące właścicielem wyszukiwarki internetowej o tej samej nazwie. Uzbrojeni ludzie weszli do biur firmy w Mińsku.
14.08.2020 07:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Siły bezpieczeństwa starły się w ostatnich dniach z demonstrantami w Mińsku i innych białoruskich miastach. Białorusini wyszli na ulice, protestując po zwycięstwie w wyborach prezydenckich urzędującego Aleksandra Łukaszenki.
Protesty na Białorusi odbiły się w mediach szerokim echem, ze względu na to, że przez trzy dni państwo było odcięte od internetu. Chociaż wydawało się to niemożliwe, władze wyłączyły sieć na terenie całego kraju, w związku z czym media społecznościowe, niezależne serwisy i instytucje nie działały.
Internet wrócił, a wraz z nim lepsza komunikacja z Białorusią, dzięki czemu mamy szansę na pełniejszy obraz sytuacji, jaka panuje u naszych wschodnich sąsiadów. Jak podaje agencja Reuters, 13 sierpnia rosyjski gigant internetowy Yandex poinformował, że uzbrojone siły wtargnęły do jego biura w Mińsku, stolicy Białorusi.
Yandex poinformował, że osoby przeprowadzające przeszukanie przedstawiały się jako przedstawiciele jednostki białoruskiego MSW. Jednak firmie nie został przedstawiony powód przeszukania. W obu biurach w Mińsku nie przejęto też żadnego sprzętu ani dokumentów.
Jak podają rosyjskie media, białoruskie organy ścigania nie potwierdziły jeszcze ani nie zaprzeczyły, czy ich funkcjonariusze byli zaangażowani w nalot.
Yandex to międzynarodowa korporacja będąca właścicielem rosyjskiej wyszukiwarki internetowej o tej samej nazwie. Działająca od 2010 roku wyszukiwarka już w 2017 roku miała ponad 50 proc. udział w rosyjskim rynku i była to ósma co do wielkości wyszukiwarka świata.