Asteroida nie wybiła wszystkich dinozaurów. "Prawdziwy zabójca musiał być atmosferyczny"
Asteroida, która uderzyła w Ziemię około 65 milionów lat temu, zakończyła erę dinozaurów. Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin potwierdzają hipotezę, że nie uderzenie, a jego następstwa, były przyczyną wyginięcia stworzeń.
Międzynarodowy zespół naukowców opublikował wyniki badań, potwierdzające hipotezy na temat przyczyn wyginięcia dinozaurów. Uderzenie asteroidy było bezpośrednią przyczyną śmierci tylko części z nich, natomiast większość zginęła wskutek gwałtownego ochłodzenia klimatu, które nastąpiło później.
Naukowcy pracujący pod kierunkiem ekspertów z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin na łamach czasopisma "Proceedings of the National Academy of Sciences" zaprezentowali wyniki badań skał z krateru Chicxulub.
Analiza nowych próbek skał z krateru Chicxulub
Rdzenie skalne wydobyte spod dna Zatoki Meksykańskiej wykazały obecność węgla drzewnego i przemieszanych odłamków skał, które mogą być solidnym dowodem na to, że bezpośrednio po uderzeniu asteroidy w Ziemię, doszło do pożarów lasów, po których powracające fale tsunami wypełniły krater wszystkimi "łupami", które zagarnęły po drodze.
Według badań naukowców w chwili uderzenia asteroidy, wydzieliła się energia odpowiadająca wybuchowi około 10 miliardów bomb zrzuconych na Hiroshimę i Nagasaki podczas II Wojny Światowej. Potężny wybuch spowodował pożar drzew i całej roślinności w promieniu tysięcy kilometrów oraz fale tsunami.
Ponadto, do atmosfery wyrzuconych zostało około 325 miliardów ton skał bogatych w siarkę. Ta właśnie siarka okazała się główną przyczyną późniejszego, gwałtownego ochłodzenia klimatu.
"Cały ten chaos jest bezpośrednio zapisany w rdzeniu” - stwierdził Jay Melosh, geofizyk z Uniwersytetu Purdue.
Po uderzeniu asteroidy "zabójcze było to, co przyszło z atmosfery"
W rdzeniach wydobytych z krateru, oprócz odłamków węgla drzewnego znaleziono także potrzaskane fragmenty skał piaskowca, wapienia i granitu. Nie znaleziono natomiast skał zawierających siarkę. Ponieważ są one obecne wokół krateru, potwierdza to hipotezę, że w miejscu uderzenia siarka odparowała i dostała się do atmosfery.
Naukowcy potwierdzają, że uderzenie asteroidy było bezpośrednią przyczyną wyginięcia części dinozaurów, jednak do prawdziwej zagłady doszło, gdy obecna w atmosferze siarka przesłoniła promieniowanie słoneczne i spowodowała gigantyczne ochłodzenie.
Badacze sporo uwagi poświęcają miejscu uderzenia asteroidy, gdzie w ciągu zaledwie jednej doby zebrało się prawie 150 metrów osadów.
"Mamy tu ponad 130 metrów w ciągu jednego dnia. Możemy to odczytać w skali minut i godzin. To niesamowite" - powiedział Sean Gulick z University of Texas.
Najważniejszy dla ustalenia przebiegu katastrofy był fakt, że w rdzeniach wydobytych z krateru nie znaleziono siarki.
"Zebrane przez nas materiały ukazują najdokładniejszy jak dotąd obraz katastrofy, która zakończyła erę dinozaurów. To zapis wydarzeń, który byliśmy w stanie odzyskać z punktu zero, miejsca, gdzie to się wydarzyło. Nie wszystkie dinozaury zginęły pierwszego dnia, te, które przetrwały, zamarzły. Prawdziwie zabójcze było to, co przyszło z atmosfery. Tylko tak mogło dojść do masowej zagłady organizmów" - dodał Gulick.