5 rzeczy, które spadły z kosmosu. Resztki radzieckiego reaktora nadal gdzieś leżą
03.06.2021 17:57
Radziecki tajny satelita skaził 120 km2 kraju, a amerykańska stacja kosmiczna spadła na Australię.
Skylab: 80 ton, które spadło na Australię
Stacja kosmiczna Skylab trafiła na orbitę w 1973 roku, jako kolejny duży projekt badawczy po zakończeniu programu Apollo. Jako korpus stacji wykorzystano ogromny pierwszy stopień rakiety nośnej Saturn V o średnicy 6,6 m i długości ponad 14 metrów. To sprawiło, że objętość stacji wynosiła ponad 300 m3, a więc aż jedną trzecią dzisiejszej objętości Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Cała stacja miała masę blisko 80 ton. W 1974 roku, po zakończeniu wszystkich zaplanowanych misji, NASA przygotowała stację do przerwy w działaniu.
Skylab miał czekać na orbicie na wprowadzenie do użytku promów kosmicznych i wraz z nimi – na pojawienie się nowych załóg. Niestety, wyższa niż przewidywano aktywność słoneczna spowodowała nagrzanie i zwiększenie objętości atmosfery ziemskiej, której opór spowodował obniżanie się orbity Skylab. NASA mogła tylko patrzeć. W końcu stacja w sposób niekontrolowany weszła w gęste warstwy atmosfery i rozpadła się nad Australią. Mimo że na Ziemię spadło sporo dużych i ciężkich fragmentów stacji, jedyną ofiarą okazała się australijska krowa.
Apollo 13: Radioaktywny problem NASA
Odyseja trzech astronautów misji Apollo 13, którzy na przekór wszelkim problemom zdołali wrócić na Ziemię uszkodzonym statkiem kosmicznym, jest znana wszystkim. Mało kto jednak wie, że moduł lądownika księżycowego, który posłużył załodze za schronienie po utracie zasilania w module dowodzenia stanowił też poważny powód do zmartwienia dla NASA. Otóż wraz z nim na Ziemię wracał termoelektryczny generator jądrowy SNAP-27, zawierający 3,8 kg plutonu 238.
Nuklearna bateria mająca zasilać urządzenia naukowe na Księżycu teraz miała spaść gdzieś na Ziemi, być może doprowadzając do skażenia promieniotwórczego. Zdając sobie sprawę z zagrożenia, NASA tak obliczyła moment odrzucenia lądownika księżycowego od wracającego statku Apollo, że reaktor SNAP-27 spadł do oceanicznego rowu Tonga, gdzie spoczywa niemal 6 km pod powierzchnią Pacyfiku.
Lottie Williams: Trafiona pociskiem z kosmosu
W styczniu 1997 roku Lottie Williams spacerowała z przyjaciółmi po parku w miejscowości Tulsa w Oklahomie, kiedy na niebie pojawiło się niezwykłe zjawisko przypominające spadającą gwiazdę. Kobieta patrzyła jak urzeczona, a kiedy ogniste przedstawienie się skończyło, odwróciła się, żeby odejść. Wtedy to się stało. Jak wspomina, poczuła jakby ktoś postukał ją w ramię, a potem na ziemię spadł niewielki kawałek czegoś czarnego, ważącego tyle, co pusta puszka po napoju. Był to kawałek rakiety nośnej Delta II, której wejście w atmosferę chwilę wcześniej obserwowała.
Dowództwo US Space Command potwierdziło, że ich rakieta, która w kwietniu poprzedniego roku wyniosła na orbitę tajnego satelitę MXE (Midcourse Space Experiment), pozostawała do tej pory na orbicie i właśnie weszła w atmosferę nad Ameryką. Lottie Williams pozostaje jedyną znaną osobą, która została bezpośrednio trafiona przez kosmiczny śmieć.
Kosmos 954: radziecki reaktor nad Kanadą
Satelity rozpoznania radarowego znane pod nadanym im na zachodzie kryptonimem RORSAT stanowiły dla radzieckich konstruktorów poważny problem. Zainstalowany na nich radar mający śledzić ruchy amerykańskich okrętów miał duże wymagania energetyczne, których nie można było zaspokoić za pomocą paneli solarnych, bo na niskiej orbicie resztki atmosfery stawiałby im zbyt duży opór. Jedynym wyjściem okazało się więc użycie niewielkich reaktorów atomowych.
Reaktor "Buk" wykorzystywał paliwo zawierające 30 kilogramów wzbogaconego uranu 235 i generował 3 kW mocy. Po zakończeniu misji danego satelity paliwo miało być odstrzelone i wprowadzone na wyższą orbitę, jednak w przypadku satelity Kosmos 954 stało się inaczej. 24 stycznia 1978 roku, po nieudanym odrzuceniu paliwa, satelita w niekontrolowany sposób wszedł w atmosferę i został rozerwany przez siły aerodynamiczne. Jego szczątki spadły w północno-zachodniej Kanadzie, powodując skażenie radioaktywne na obszarze ponad 120 tys. km2.
Wspierani przez Amerykanów, Kanadyjczycy prowadzili szeroko zakrojone poszukiwania resztek przez następne 10 miesięcy, odnajdując i zabezpieczając jednak zaledwie około 1 proc. paliwa znajdującego się na pokładzie Kosmosa 956. Władze Kanady zażądały od ZSSR pokrycia kosztów akcji, które określiły na 6 mln dolarów kanadyjskich. Związek Radziecki ostatecznie zapłacił około 3 mln dolarów.