Jak bezproblemowo odtworzyć film z kodekami i napisami, których nie trzeba ręcznie szukać w Sieci? Kodeki, obsługa napisów i ich automatyczne ściąganie to najczęstsze problemy podczas oglądania filmów. Część odtwarzaczy obsługuje kodeki zewnętrzne (jak np. K-Lite Codec Pack), zaś inne mają je wbudowane.
Niektóre odtwarzacze nie radzą sobie z polskimi znakami w napisach (ale takich nie znajdziecie w tym zestawieniu), zaś jeszcze inne - umożliwiają automatycznie pobieranie napisów idealnie dopasowanych do posiadanej wersji filmu. Oto przegląd najciekawszych odtwarzaczy filmów, którymi będzie można odtworzyć każdy materiał w jakości Full HD.
Jak automatycznie pobierać napisy?
Niektóre odtwarzacze zostały wyposażone w funkcję automatycznego pobierania napisów idealnie dostosowanych do posiadanej wersji filmu. Jednak nie wszystkie. Na szczęście brak tej funkcji można rozwiązać w bardzo prosty sposób. Użytkownicy Windows mają do dyspozycji NapiProjekt. Fani komputerów z logiem Apple nie zostali na lodzie, bowiem istnieje alternatywny program dla systemu Mac OS X - iNapi.
To obecnie jeden z najpopularniejszych odtwarzaczy filmów. Jego największą zaletą jest to, że po zainstalowaniu po prostu działa i nie robi problemów. Nie domaga się kodeków, automatycznie wykrywa napisy i jest dostępny niemal na wszystkie platformy - od Windows, przez komputery Apple, aż po telefony komórkowe z iOS. Zaletą programu jest interfejs w języku polskim oraz automatyczna aktualizacja. VLC poinformuje nas automatycznie, gdy pojawi się nowsza wersja.
Co nas irytuje?
Intuicyjność - to nie jest jego mocna strona. Wprawdzie aplikacja wygląda dobrze i jest zaprojektowana poprawnie, to programistom wyraźnie brakuje kreatywnych pomysłów, które ułatwiają życie. Przykładowo sterowanie strzałkami jest, ale tylko gdy trzymamy SHIFT lub CTRL. Strzałki wciskane bez tych klawiszy są zupełnie bezużyteczne. Ponadto aplikacja nie umie odtworzyć filmu od poprzedniego momentu, w którym zamknąłem aplikację.
Systemy: Windows, Mac OS X, Linux, BeOS, BSD, Solaris, iOS Kodeki: wbudowane Napisy: obsługuje Ściganie napisów: brak
VLC pomimo swoich niewątpliwych zalet potrafi czasami dosyć długo uruchamiać żądany film. Wtedy pojawia się następujący komunikat i trzeba poczekać nawet do 3. sekund - w zależności od materiału.
Łatwy znajomy interfejs pochodzi z programu Windows Media Player 6.4. Aplikacja jest niezależna od kodeków. Po prostu instalujemy odtwarzacz i wszystko działa jak należy. Napisy obsługiwane są bezproblemowo. MPC HC potrafi też pobierać napisy automatycznie z sieci i jako jeden z niewielu jest dostępny w wersji 32 jak i 64-bitowej.
Co nas irytuje?
Podczas testu pojawiały się problemy z odtworzeniem materiału 1080. w formacie WMV (wideo VC-1, audio WMA - zrzut ekranu poniżej. Jednak z racji, że ów format występuje w sieci stosunkowo rzadko - można wybaczyć. Pozostałe formaty działały bez zarzutów. Irytuje też funkcja pobierania napisów. Wprawdzie jest, jednak po zamknięciu programu napisy znikają w magiczny sposób. Co prawda potem można pobrać je ponownie - tylko po co?
Systemy: Windows Kodeki: wbudowane Napisy: obsługuje Ściganie napisów: obsługuje
Okno ustawień jest dosyć czytelne i łatwo odnajdziemy tam wszystkie potrzebne opcje, których jest bardzo dużo. Nie mniej jednak Media Player Classic jest w tej kategorii wygodniejszy i czytelniejszy od VLC.
Kolejny program, który po prostu działa. Nie wymaga zbędnych, zewnętrznych kodeków, bowiem został wyposażony w swoje. Interfejs programu jest elegancki, minimalistyczny i prosty w obsłudze. Autorzy wspominają o niewielkim zapotrzebowaniu na zasoby systemowe. Oczywiście bezproblemowo obsługuje polskie napisy, ale nie potrafi ich samodzielnie ściągnąć.
Co nas irytuje?
Prócz strony internetowej, która nawet nie jest stroną a forum dyskusyjnym, które na domiar złego domyślnie uruchamia się po koreańsku, raczej brak konkretnych uwag.
Systemy: Windows Kodeki: wbudowane Napisy: obsługuje Ściganie napisów: brak
Jak to ujął nasz kolega z redakcji - ładnie ograniczony interfejs. Faktycznie, są w nim zawarte tylko najbardziej potrzebne funkcje. Jest estetyczny i prosty w obsłudze. Ponadto SPlayer obsługuje napisy i nie wymaga do działania zewnętrznych kodeków. Twórcy programu zapewniają o niskim zużyciu zasobów systemowych i automatycznym dopasowywaniu napisów. Nie było też żadnego problemu z testowymi formatami plików Full HD.
Co nas irytuje?
SPlayer jest tworzony w Chinach i w związku z tym czasami zdarza mu się rzucić jakimś chińskim komunikatem. Uproszczenie interfejsu przełożyło się także na duże ograniczenia w preferencjach - brakuje niektórych opcji.
Systemy: Windows, Mac OS X Kodeki: wbudowane Napisy: obsługuje Ściganie napisów: brak
Bezproblemowość - po zainstalowaniu odtworzył każdy z testowych formatów w Full HD. Bez najmniejszych kłopotów z dźwiękiem, czy obrazem. Bazuje na dosyć stabilnej "platformie", popularnym odtwarzaczu MPlayer, do którego po prostu doklejono interfejs w języku polskim.
Co nas irytuje?
Autorzy zapomnieli o aplikacji. Ostatnia wersja została wydana ponad rok temu i od tej pory cisza. Przyczepić można się do interfejsu. Niby wszystko jest na miejscu, ale czasami ciężko się połapać. Przycisków jest dużo, opcji w menu także. Ponadto na testowym komputerze z Windows 7 znika kursor po najechaniu na obraz, a to bardzo irytuje.
Systemy: Windows, Linux Kodeki: wbudowane Napisy: obsługuje Ściganie napisów: tak (przez opensubtitles)
Miro jest nie tylko odtwarzaczem filmów, ale rozbudowaną aplikacją do telewizji internetowej, obsługi torrentów oraz umożliwia oglądanie klipów z YouTube. Jeżeli szukasz czegoś więcej niż tylko odtwarzacza wideo, warto zainteresować się aplikacją Miro.
Co nas irytuje?
To samo, co można uznać za zaletę - Miro jest nie tylko odtwarzaczem filmów, ale rozbudowaną aplikacją do telewizji internetowej, obsługi torrentów itp. Ponadto stabilność. Aplikacja zawieszała się kilka razy podczas przeprowadzania testów. Jedną z wywrotek udało się uchwycić.
Systemy: Windows, Mac OS X, Linux Kodeki: wbudowane Napisy: obsługuje Ściganie napisów: nie
Mnóstwo opcji. Dotyczą one subskrypcji RSS, pobierania filmów, wyświetlania folderów, czy też konwersji plików. Za odtwarzanie odpowiada tylko jedna zakładka, gdzie nie znajdziecie zbyt wielu opcji.
Program jest wygodny i pomysłowy - trzeba przyznać. Wyświetla informacje o filmie (z odnośnikami do fdb, IMDb itp.), ściąga napisy i potrafi je dokładnie dopasować oraz ma możliwość oglądania filmów - za darmo i legalnie. Nie chce ci się czytać napisów? Nie ma problemu, Ivona przeczyta je za ciebie.
Co nas irytuje?
Wymaga zewnętrznych kodeków. Jeżeli ich nie znajdzie, nie proponuje instalacji darmowych, a próbuje wyciągnąć kasę za wysłanie SMS-a. To ten sam klimat działań, jakby kazać sobie płacić za OpenOffice/LibreOffice. Sama aplikacja trąci nieco taniością. Brak w niej spójnej koncepcji, niektóre okna i komunikaty są jakby z zupełnie innej bajki. Zdarzają się też błędy i niedopracowania.
Systemy: Windows Kodeki: brak Napisy: obsługuje Ściganie napisów: tak
Po pierwsze - nie wymaga instalacji. Ściągamy i działa. Ma niesamowicie wygodny interfejs, do którego chyba każdy w tym kraju jest przyzwyczajony. Potrafi automatycznie ściągać napisy - przynajmniej w teorii.
Co nas irytuje?
Otwierasz program i pierwsze co widzisz - reklama. Ponadto autor rozwijał aplikację od 200. roku, a potem całkowicie zapomniał o projekcie. W 2008 roku przypomniał sobie o aplikacji, ale tylko na chwilę - w 2009 roku znów z programem nic się nie dzieje. Brak w nim zaszytych kodeków i pojawiają się problemy ze ściąganiem napisów.
Systemy: Windows Kodeki: wbudowane Napisy: obsługuje Ściganie napisów: już nie
Legenda żyje. Ja, jak i pewnie większość użytkowników używanie Winampa skończyłem na wersji 2.9. Potem aplikacja się rozrastała i miała coraz dziwniejszy interfejs. No dobrze, ale za co lubimy Winampa? Hmm... potrafi odtwarzać pliki wideo? To całkiem nieźle jak na program, który kojarzył mi się tylko z odtwarzaniem audio.
Co nas irytuje?
Wszystko. Koszmarny interfejs, który zajmuje cały ekran i nie mam zielonego pojęcia o co w nim chodzi. Program nie radzi sobie z obsługą nowych formatów, jak np. h.264. Tzn obsługuje, jeżeli zapłacimy za wersję Pro. A co dostajemy za darmo? Niewiele, plus sypiący się interfejs, który fantazyjnie rozjeżdża się na dwóch ekranach.
Systemy: Windows Kodeki: wbudowane (ale brak popularnych) Napisy: brak Ściganie napisów: brak
Preferencji bez liku. Ustawić można sobie wszystko, nawet ikonę w docku. Tylko po co, jeżeli używając tej aplikacji dostaje się nerwicy po około 1. minutach.