TEST: Huawei Ascend Mate 7 - Rewolucja z Chin
Flagowce znanych producentów pojawiają się co chwila na rynku jak grzyby po deszczu. Również Huawei postanowił mocnym krokiem wejść między smartfony z wyższej półki. Czym zaskakuje nowy model chińskiego producenta, czy jego szeroko zakrojona kampania reklamowa niesie ze sobą coś godnego uwagi i w końcu czy wart jest swojej ceny?
Na pierwszy rzut oka…
Zaprezentowany po raz pierwszy w Berlinie podczas IFA 201. Mate 7 wyglądem przypomina nieco HTC One M8. Jest to bardzo prosta, elegancka bryła z 6-caowym wyświetlaczem. Mamy zatem do czynienia ze sporym urządzeniem rozmiarów pomiędzy Galaxy Note 4, a Xperią Z Ultra. Pozorna ramka co prawda nie jest tak cienka, jakby nam się to wydawało na pierwszy rzut oka - oprócz elementów w kolorze obudowy, po włączeniu wyświetlacza można zauważyć dodatkowe obramowanie w kolorze czarnym - zupełnie niewidocznym kiedy ekran jest nieaktywny. Z przodu oczywiście nad ekranem znajduje się kamera o rozdzielczości 5MPix oraz czujnik światła i czujnik zbliżeniowy. Solidna i dobrze dopasowana do dłoni obudowa telefonu to w 95 procentach metal. Na plecach Mate 7 umieszczono 13-megapikselowy aparat, nagrywający materiały wideo w rozdzielczości 1080p i tajemniczą kwadratową „dziurę”, wbitą w urządzenie. Jest to sprawny i szybki czytnik linii papilarnych, dzięki któremu bezproblemowo w krótkim czasie odblokujemy telefon. Jego
umiejscowienie kojarzy się bezpośrednio ze znanym ze smartfonów LG przyciskiem wybudzania telefonu, co moim zdaniem nie jest przypadkiem. Jest to bardzo wygodne miejsce, bowiem przy typowym trzymaniu telefonu, nasz wskazujący palec właśnie tam wędruje.
Piękny i estetyczny
Wyświetlany obraz jest dobrej jakości, intensywny i wyraźny. Nieco bardziej wymagający użytkownicy mają możliwość dostosowania temperatury barw wyświetlacza zgodnie z własnymi upodobaniami. Nie jest to jedyny, godny uwagi i pochwały, gest ze strony producenta. Jestem pod ogromnym wrażeniem szaty graficznej i szerokiego wyboru motywów, o których za chwilę wspomnę. Zapewniam, że każdy znajdzie wśród nich coś dla siebie –. od stonowanych, eleganckich ikon ze złotymi akcentami, poprzez przypominające „samsungowy” cukierkowy świat, do wymyślnych bajkowych postaci.
Urządzenie działa pod kontrolą Androida 4.4 KitKat z bardzo ciekawą nakładką. Emotion Ul 1.5 to silnie zmodyfikowany interfejs uwzględniający rozwiązania znane przede wszystkim z systemu iOS. Jest kilka bardzo wyraźnych i jednocześnie wyjątkowo korzystnych dla Androida podobieństw, które czynią pracę ze smartfonem o wiele przyjemniejszą.
- Rozwijany od dołu pasek nawigacyjny, obsługujący pogodę dla najbliższych czterech dni oraz cztery widgety skrótów.
- To, co szczególnie przypadło mi do gustu - ujednolicenie każdej ikony do zaokrąglonych kwadratów. Nieregularne ikony zostały dostosowane do jednego kształtu na dwa sposoby: ścinając rogi lub dodając dodatkową powierzchnię do krawędzi.
- Brak menu! Tak, Ascend Mate 7 daje nam bardzo ciekawą i przyjemną alternatywę łącząc to, z czego słynie iOS oraz Android. Stworzono nakładkę, która znajduje się jakby „pomiędzy”. tymi dwoma systemami. Wyobraźmy sobie, że w iOS’owej liście aplikacji, możemy w dowolnym miejscu umieścić widget pogodowy, zegar etc. W ten sposób możemy stworzyć ekran główny wyposażony np. w najczęściej używane aplikacje i przydatne widgety, a na kolejnych ekranach resztę aplikacji. Możemy też w ogóle zrezygnować z widgetów – w tym przypadku otrzymamy niemal czysty układ znany z iPhone’ów. Ikony nie muszą do siebie przylegać kolejno. W dowolnym miejscu ekranu może znaleźć się puste pole tak, jak działa to w przypadku systemu Windows na naszych komputerach lub jak na standardowym ekranie głównym Androida.
Wizualnie smartfon Huawei Ascend Mate 7 to naprawdę ogromny ukłon w kierunku użytkowników, którzy cenią sobie estetyczny wygląd nie tylko samego urządzenia, ale też interfejsu i pragną tak dopasować swój telefon, aby czuć się w pełni zadowolonym przy korzystaniu z niego.
Rewolucja w pasku powiadomień
Nowości ciąg dalszy. Należy koniecznie zwrócić uwagę na nowy pasek powiadomień, który ułatwia optymalizację systemu i zarządzanie energią oraz transferem danych. Pasek jest bardzo elegancki, z jego lewej strony znajduje się ciekawie zaaranżowana „oś czasu”, a komunikaty - oprócz standardowych informacji o nowych komentarzach, „lajkach”, SMS-ach czy nieodebranych połączeniach - to również zarządzanie baterią i danymi. Mate 7 informuje nas, kiedy dana aplikacja zużywa w tle zbyt wiele energii lub pobiera dużo danych i proponuje zamknięcie jej. W Ustawieniach możemy dobrać aplikacje, o których telefon będzie nas powiadamiał. Projektanci nakładki Huawei wykonali kawał świetnej roboty i należą im się za to ogromne gratulacje. Ośmielę się powiedzieć, że do tej pory, Emotion Ul 1.5 to najdoskonalszy interfejs, który w każdym calu spełnia wymagania użytkownika.
Mate 7 - silny, mocny i wydajny
Na początek bardzo istotna rzecz, akumulator. Producent zapewnia, że bateria to o pojemności 405. mAh pozwoli na dwa dni pracy - i ma rację. Przy bardzo intensywnym użytkowaniu telefonu przez cały dzień, kolejny rozpoczynałem z poziomem naładowania rzędu 45-55 procent. Jest to bardzo dobry wynik, którego smartfony innych producentów mogą śmiało pozazdrościć nowemu Ascendowi.
Urządzenie działa we współpracy z procesorem HiSilicon, produkowanym przez Huawei. Co prawda niewiele wiadomo o tej rodzinie sprzętów, gdyż nie są tak popularne jak choćby podzespoły Qualcomma. W Mate 7 znajdziemy jedną z najbardziej wydajnych wersji HiSilicon –. Kinir 925 (cztery rdzenie Cortex-A7 1,3GHz). Smartfon działa bardzo płynnie, nie tnie się i nie sprawia wrażenia „opóźnionego”, nawet przy sporym obciążeniu. Jedyny problem jaki napotkałem, to wyłączanie się aplikacji aparatu przy wykonywaniu serii zdjęć jedno po drugim.
Jakość połączeń głosowych jest średnio zadowalająca. Nie uświadczymy tu obsługi VoiceHD, czyli czystego, naturalnego dźwięku. Co więcej, kilkakrotnie spotykałem się z tym, że rozmówca, mimo prawidłowego ułożenia mikrofonu przy ustach, nie był wystarczająco wyraźny.
Mate 7 wyposażony jest w moduł LTE, który działa bez zarzutu. Prędkość przesyłania danych komórkowych jest zadowalająca.
1… 2… 3… Uśmiech! - Niestety, nie tym razem
Huawei Ascend Mate 7 został wyposażony w główny aparat o rozdzielczości 13MPix oraz frontowy –. 5MPix. Tutaj muszę rozczarować tych, którzy oczekiwaliby jakości Galaxy S4 czy choćby LG G2, czyli przemijających flagowców z Korei. Ten smartfon według mnie nie sprawdził się w roli mobilnego aparatu, zdjęcia są przeważnie „pozbawione życia” – często wychodzą wyblakłe, popielate i bez żywych kolorów, w szczególności przy słabym świetle. W nocy natomiast urządzenie działa podobnie jak iPhone 5, dając nam pełnoziarniste zdjęcia, na których niekiedy ciężko odróżnić kontury fotografowanych obiektów. Nie chcę w ten sposób odstraszyć potencjalnych nabywców tego urządzenia, ponieważ nie dla każdego telefon musi wykonywać zdjęcia dla National Geographic, a dla innych aparat nie jest najważniejszym elementem telefonu, jednak miłośnicy mobilnej fotografii mogą się poczuć zawiedzeni.
Filmy nagramy w rozdzielczości 1080. aparatem głównym lub 720p frontowym. Jakość nagrań jest zadowalająca, jednak w ciężkich warunkach oświetleniowych, efekt będzie podobny do tego z niedoświetlonych zdjęć.
Podsumowanie
Mate 7 to bardzo dobra pozycja na rynku smartfonów z wyższej półki. Elegancki, wydajny smartfon działa pod kontrolą Androida 4.4 KitKat, którego pracą zarządza autorski proceosor HiSilicon, produkowanym przez Huawei. Smartfon posiada baterię o pojemności 405. mAh i potrafi pracować nawet dwa dni z dala od ładowarki mimo dużego, bo sześciocalowego wyświetlacza. Silnie zmodyfikowana nakładka jest obecnie najdoskonalszą i najbardziej przyjazną spośród wszystkich dostępnych na rynku, a posiadacze iPhone’ów znajdą wiele korzystnych zapożyczeń od Apple’a. Dużym minusem jest brak rysika, który mógłby się bardzo przydać przy tym urządzeniu. Nie jest to twardy gracz wśród aparatów fotograficznych, jednak osoby, które nie przywiązują wagi do doskonałych zdjęć będą zadowolone. Umiejscowiony z tyłu czytnik linii papilarnych sprawnie i szybko odblokowuje telefon. Huawei rusza w dobrym kierunku, warto mieć przyszłe propozycje tego producenta na oku.
Cena urządzenia: ok. 2.000 zł.
Sebastian Kupski