Apple iPhone 4 - test

Szum wokół iPhone’ów z roku na rok staje się coraz większy. Co roku wszystko zaczyna się od wyliczania jakich to znowu wad Apple nie usunął ze swojego nowego telefonu. A jak jest z iPhone 4?

Apple iPhone 4 - test
Źródło zdjęć: © Telepolis

Szum wokół iPhone'ów z roku na rok staje się coraz większy. Co roku wszystko zaczyna się od wyliczania jakich to znowu wad Apple nie usunął ze swojego nowego telefonu. Potem mamy wymienianie olbrzymie ilości telefonów, które podobno oferują to samo, albo i więcej, ale za połowę ceny iPhone'a. Następnie mamy falę krzyków, jakie to pranie mózgu Apple robi za pomocą swojego marketingu oraz jak głupi są użytkownicy iPhone'ów. A jeśli ktokolwiek powie, że iPhone mu się podoba, na start dostaje plakietkę "fanboy". Dużo więcej jest zażartych przeciwników iPhone'ów, niż ich miłośników z bardzo prostej przyczyny - telefony te są bardzo drogie, a krytyka przecież nic nie kosztuje. W tym roku "ujadacze" dostali wielkie pole do popisu - wada konstrukcyjna anteny telefonu umożliwia proste pozbawienie urządzenia zasięgu. Tak przynajmniej huczą media - sam miałem jednak spore trudności w wykonaniu skutecznego "uścisku śmierci". iPhone 4 na co dzień nie jest ani tą cudowną zabawką "zmieniającą świat" z reklam Apple'a, ani
tym bardziej "iShitem" z kąśliwych komentarzy jego przeciwników. To telefon będący intrygującym rozwinięciem dotychczasowych produktów Apple'a, wciąż jednak pełny ograniczeń, które dla jednych będą uciążliwe, a dla innych niezauważalne w codziennym użytkowaniu. Zapraszam do lektury testu i dyskusji pod artykułem.

Pierwszy rzut oka

iPhone 4 to przede wszystkim zupełnie nowy design, urządzenie jest o 24 procent smuklejsze niż model 3GS (teraz ma tylko 9,3 mm grubości), ma kamerę do wideorozmowy, system oczyszczania rozmowy z szumów otoczenia, gniazdo kart microSIM i anteny ukryte w metalowej ramie okalającej telefon (Bluetooth, WiFi, GPS, UMTS, GSM). Przód i tył telefonu pokrywa glinokrzemianowe szkło, 20-razy sztywniejsze i 30-razy twardsze niż tradycyjny plastik. Smutna praktyka pokazała, że szkło to dość łatwo uszkodzić i upadek z nawet stosunkowo niskiej wysokości może okazać się tragiczny dla naszego portfela. Ekran wykonany został w technologii określonej przez Apple'a jako _ Retina Display _ - w skrócie RD. Dostajemy 4 razy większą gęstość pikseli niż do tej pory - aż 326 pikseli na cal. To więcej niż jest w stanie rozróżnić ludzkie oko (granicą jest 300). Do tego dochodzi kontrast na poziomie 800:1 (4x większy niż do tej pory) i technologia IPS gwarantująca lepsze odwzorowanie kolorów i szerokie kąty widzenia (według Steve'a
Jobs'a _ nieco lepsza niż OLED _). Ekran ma 3,5 cala i rozdzielczość 960 x 640 pikseli (78 prozdzielczości rozdzielczości iPada). Z wyższej rozdzielczości korzystają nie tylko nowe aplikacje, ale i wszystkie już dostępne - automatycznie czcionki i inne zawarte w nich treści są renderowane w wyższej rozdzielczości. Również w menu głównym widać różnicę - dostrzeżenie pojedynczego piksela zaczęło (wreszcie) sprawiać problem.

Zastosowany w iPhone 4 ekran IPS LCD cechuje się niespotykaną głębią czerni, do tej pory kojarzoną jedynie z ekranami AMOLED. Za dnia różnica jakości czerni względem ekranów Super AMOLED Samsunga jest niewielka, jednak nocą łatwo zauważymy już, że nasza czerń nieco świeci i iPhone zaczyna wypadać względem AMOLED-ów blado. Samsung Galaxy S czy Sasmung Wave - oba wyposażone w ekrany Super AMOLED, zaoferują użytkownikowi znacznie bardziej nasycone kolory, o wiele lepszy kontrast i zdecydowanie mniejszy poziom odblasków.

Ekran iPhone'a 4 jest też odczuwalnie ciemniejszy niż w topowych konstrukcjach Samsunga czy tego w Nokii N8, nie jest też aż tak jasny jak ekran w modelu 3GS. W ostrym słońcu ekran nowego iPhone'a jest całkiem dobrze czytelny, odniosłem jednak wrażenie, że ilość refleksów jest większa niż ta w modelu 3GS, no i odczuć można też nieco mniejszą jasność. Na plus zaliczyć należy przede wszystkim rozdzielczość, która nie ma aktualnie żadnej konkurencji, szczególnie, że AMOLED-owe ekrany Samsunga wykonane w technologii Pen Tile mają piksele składające się nie z 3, lecz z 2 subpikseli. Czułość ekranu na dotyk pozostała na legendarnym już, iPhon'owym poziomie. Konkurencja jednak nie śpi i wymienione wyżej Samsungi, jak i np. HTC Desire HD oferują nie gorszą reakcję na dotyk. Telefon wyświetla obraz z bardzo dobrym, niemal wzorcowym odwzorowaniem kolorów. Nie ma tu charakterystycznej dla ekranów AMOLED przesady, gdy chodzi o nasycenie barw. Kończąc temat ekranu, warto wspomnieć, że nie ma on popularnego formatu 16:9
czy 16:10, lecz mniej sprzyjający panoramicznym filmom format 3:2.

Obudowa

Po wzięciu do ręki telefon okazuje się na tyle kanciasty, że 137 gramów masy skutecznie wbija się w rękę. Nowego iPhone'a trzyma się w ręku znacznie mniej wygodnie niż bardziej obłe modele 3G i 3GS. Obudowa jest niezwykle zwarta (115,2 x 58,6 x 9,3 mm) i naprawdę nie sposób przyczepić się do wzornictwa - każdy milimetr telefonu został przez konstruktorów dokładnie przemyślany.

Dwie szklane tafle przedniego i tylnego panelu łączy na bokach metalowa rama będąca jednocześnie anteną telefonu. Rama ta składa się z dwóch elementów, oddzielonych od siebie niewielkimi przesmykami na górnym boku telefonu oraz na dole lewego boku. To właśnie ten drugi przesmyk po "zatkaniu" palcem daje tzw. "uścisk śmierci". Nowością przedniego panelu jest oczko kamery do wideorozmowy. Tradycyjnie już czujniki zbliżania i oświetlenia są mocno zamaskowane. Poniżej ekranu znajdziemy jeden tylko, okrągły, wklęsły przycisk. Służy on w zależności od sytuacji do wychodzenia z aplikacji, powracania do pierwszego pulpitu, wywoływania ekranu wyszukiwania, jak i (dłużej przyciśnięty) do przełączania się między aplikacjami.

W naszym teście (maksymalnego czasu rozmowy w sieci 3G) telefon pokonał deklarowane 420 minut i uzyskał wynik 495 minut - drugi najlepszy w zestawieniu 33 przetestowanych przez nas modeli. Nic dodać, nic ująć - wraz z premierą iPhone'a 4, bateria w iPhone'ach przestaje być wadą, a zaczyna być zaletą telefonów z jabłkowym logo.

Podstawowe funkcje głosowe, jakość rozmów, FaceTime

Menu telefonu składa się z siatki 16 ikon oraz z dodatkowej belki 4 ikon. Dolna belka nie zmienia się podczas przeglądania poszczególnych pulpitów i standardowo pierwszą z ikon na niej umieszczonych jest Telefon (zawartość dolnej belki możemy swobodnie zmodyfikować). Aplikacja Telefon składa się z 5 ikon: Ulubione, Ostatnie, Kontakty, Przyciski oraz Poczta gł. Kontakty mają też swoją kopię w postaci odrębnej ikony na pulpicie. W ulubionych możemy zdefiniować dowolną listę najczęściej przez nas używanych kontaktów. Rejestr połączeń zbyt wielu opcji nie oferuje, ale możemy wybrać pokazywanie jedynie połączeń nieodebranych. Przyciski to po prostu klawiatura numeryczna - bez funkcji Smart Diall. Poczta gł. to dość upierdliwy skrót do naszej poczty głosowej - irytujący, bo telefon nie pyta czy aby na pewno chcemy się z pocztą połączyć, tylko dzwoni od razu pod dotknięciu skrótu.

Kontakty to bardzo prosta i szybka aplikacja. Na początku listy mamy wyszukiwarkę, a na prawo od listy kontaktów umieszczona została kolumna z literami alfabetu, która przyspieszyć ma przeglądanie. Względem telefonów z funkcją Smart Diall, iPhone 4 wypada tu słabo, bo trzeba się trochę namachać by przeszukać listę kontaktów. Kinetyczne przewijanie listy działa jednak tak perfekcyjnie, że nie mamy czasu się zdenerwować. Poszczególne kontakty mogą mieć przypisane rozmaite pola dodatkowe opisujące daną osobę czy firmę. Nie zabrakło możliwości przypisania zdjęcia, jak i ustawienia dedykowanego dzwonka połączeń głosowych oraz SMS-ów i MMS-ów. Całość bez problemu synchronizuje się z naszymi kontami mailowymi MS Exchange czy MobileMe oraz z Facebookiem. W przypadku tego ostatniego integracja nie jest aż tak odczuwalna jak ma to miejsce w ostatnich telefonach z Androidem, Symbianem czy bada OS.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Podczas połączeń głosowych telefon wyświetla 6-ikonowy panel umożliwiający szybkie wyciszenie mikrofonu, wywołanie klawiatury numerycznej, przełączenie na tryb głośnomówiący, dodanie wprowadzonego numeru do książki telefonicznej, wstrzymanie połączenia oraz wejście do kontaktów. Naciśnięcie przycisku Home powoduje zminimalizowanie rozmowy i wyświetlenie pulpitu. Powrót do rozmowy możliwy jest poprzez naciśnięcie belki przy górnej krawędzi ekranu, która w tym trybie jest dwukrotnie grubsza niż zwykle i pulsuje na zielono. W każdej chwili możemy zakończyć "sprzętowo" rozmowę, naciskając przycisk zasilania. Generalnie sprawuje się to wszystko całkiem nieźle jak na telefon niemal pozbawiony przycisków.

Jakość rozmów to chyba najbardziej kontrowersyjna kwestia dotycząca iPhone'a 4. Afera dotycząca znikającego zasięgu po zetknięciu palcem obu anten iPhone'a 4 określona została mianem "Antenagate", a filmy ze znikającym zasięgiem najłatwiej odszukać w sieci wpisując w wyszukiwarce "death grip" (z ang. _ uścisk śmierci _). Szumu dużo, ale czarne scenariusze ze stale przerywanymi połączeniami nijak mają się do rzeczywistości. Podczas przeprowadzania kilkunastu godzin rozmów testowych (jak i wielu bardziej "zwyczajnych" rozmów) ani razu nie zdarzyło się by telefon przerywał połączenie z powodu "uścisku śmierci".

Telefon wyświetlający trzy z pięciu kresek zasięgu, po zetknięciu anten tracił dwie kreski, nie sposób było jednak zmusić urządzenie do całkowitego wylogowania się z sieci. Nie znaczy to jednak, że problemu nie ma w ogóle. O ile stykanie anten nie wpływało podczas testów na jakość rozmowy, to już z dostępem do Internetu aż tak różowo nie było. Nieodpowiednie chwycenie telefonu i Internet spowalnia, a następnie zupełnie zatrzymuje się. Apple prowadził podczas wakacji akcję darmowej wysyłki pokrowców na telefon, które skutecznie niwelują problem ze spadkami zasięgu. Niestety akcja ta już została zakończona. W praktyce naklejenie niewielkiego kawałka taśmy bezbarwnej wystarczy by problemu w ogóle nie odczuwać, niesmak jednak pozostaje - w końcu iPhone 4 to jeden z najdroższych telefonów w cennikach operatorów, jak i na wolnym rynku. Taka wpadka nie powinna mieć miejsca.

Tak jak jednak wspomniałem, nie zauważyłem by "uścisk śmierci" negatywnie wpływał na jakość rozmowy i problem bardziej dotyczy dostępności danych pakietowych. Zawsze dobrze słyszałem rozmówców, a rozmówcy dobrze słyszeli też mnie (system usuwania szumów otoczenia działa wyśmienicie). Mimo wszystko nie sposób pominąć faktu, że "stary" 3GS jest głośniejszy - zarówno podczas rozmowy, jak i przy odgrywaniu dzwonków połączeń przychodzących. Dzwonków do wyboru mamy całkiem pokaźną listę - skopiowaną z poprzednich iPhone'ów. Niestety, tak jak do tej pory, dzwonki dostajemy dość marne. Mieszkając w bardziej cywilizowanych krajach niż Polska nie ma problemu z uzyskaniem świetnej jakości dzwonków prosto z iTunes. W Polsce trzeba się trochę nagimnastykować z obróbką dźwięków i ich późniejszą synchronizacją z telefonem - nie jest to operacja prosta do wytłumaczenia laikowi. Z dźwiękami wiadomości SMS/MMS jest jeszcze gorzej - mamy ich 6 do wyboru i nie można dograć ani sztuki póki nie zdecydujemy się na Jailbreak
telefonu. Przy zaległych zdarzeniach, jak nieodebrane połączenie czy SMS, telefon przypomni się jeszcze kilka razy dźwiękowo podświetlając przy tym ekran. Próżno jednak szukać jakiejś diody sygnalizacyjnej, dzięki której możliwe byłoby sprawdzenie czy nic się nie dzieje jednym tylko rzutem oka.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Oprócz zwykłych połączeń głosowych, nowy iPhone oferuje też połączenia wideo w ramach usługi FaceTime. Nie są to klasyczne połączenia wideo w ramach sieci 3G, lecz zupełnie nowa usługa. Owszem, zasada działania jest zbliżona, jednak połączenia realizowane są przy użyciu sieci WiFi, mają znacznie wyższa jakość wideo i są bezpłatne, w przeciwieństwie do klasycznej wideorozmowy. Po odblokowaniu oprogramowania telefonu możliwe jest rozszerzenie funkcji FaceTime również do połączeń w ramach sieci 3G. Za pomocą usługi nie dodzwonimy się do osób, które nie posiadają kompatybilnego urządzenia Apple'a, co dość znacznie ogranicza jej przydatność. Warto jednak nadmienić, że z FaceTime korzystać można nie tylko na iPhone'ach, ale też na urządzeniach iPod Touch czwartej generacji, jak i na komputerach Apple'a. Najprawdopodobniej funkcja ta trafi też to tabletów Apple iPad drugiej generacji, które zostaną zaprezentowane w I kwartale 2011 roku.

Do telefonu trafiła też aplikacja do obsługi głosowej. Po przytrzymaniu przycisku Home możemy powiedzieć czego potrzebujemy - połączyć się z wybranym numerem, uruchomić odtwarzacz muzyczny, zmienić odtwarzany utwór czy nawet zapytać kto aktualnie śpiewa. Można też zapytać zwyczajnie "która godzina", a gdy chcemy się połączyć z jednym z wielu numerów przypisanych do danego kontaktu powiedzieć "połącz z Lech Okoń komórka/dom etc.". Komendy potwierdza emulowany kobiecy głos. Po podłączeniu zestawu słuchawkowego sterowanie głosowe Apple'a sprawuje się zaskakująco dobrze.

Wiadomości

Telefon ma jedną z najlepszych na rynku dotykowych klawiatur QWERTY. Przy odrobinie wprawy można za pomocą iPhone'ów pisać znacznie szybciej nawet niż na klawiaturach sprzętowych. Wszystko za sprawą świetnie przygotowanego słownika i automatycznej korekty naszych błędów. Osoby, które nigdy wcześniej nie miały do czynienia z iPhonem zaczynają na nim swobodnie pisać już po kilku minutach, a po kilku dniach zwykle nie chcą już żadnego innego rozwiązania. Właściwie jedyną konkurencją dla iPhone'ów mogą być pod tym względem smartfony z Androidem, wyposażone w duże, szklane ekrany pojemnościowe (pod Androidem też jest przyzwoity słownik) oraz telefony ze SWYPE. Za pomocą klawiatury iPhone'a bez problemu wprowadzić można polskie ogonki, oprócz tego w całym menu telefonu dostępne jest zaznaczanie tekstu (lub nawet całej jego kolumny ze zdjęciami) oraz funkcja kopiuj-i-wklej.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Wiadomości przychodzące standardowo wyświetlane są tuż po ich otrzymaniu. Nie musimy zatem nic robić by szybko odczytać SMS-a. Z drugiej jednak strony ten model użytkowania wymaga przyzwyczajenia i uwagi, by nasz telefon nie był pozostawiony w okolicy niepowołanych osób. W razie czego automatyczne wyświetlanie SMS-ów można wyłączyć, a telefon dodatkowo zabezpieczyć hasłem. Same wiadomości są poukładane w czaty. Możemy wykasować cały czat lub pojedyncze wiadomości. Za pomocą MMS-ów przesyłać możemy zdjęcia, pliki wideo, wizytówki czy dane z GPS-u. W samej jednak aplikacji wiadomości załączyć możemy jedynie zdjęcia, inne elementy da się przesłać z poziomu innych aplikacji, wywołując funkcję współdzielenia danych. Po uaktywnieniu przez ustawienia, wyświetlana jest ilość wprowadzanych znaków. Całość obsługi wiadomości uderza swoją prostotą. Na początku ma się wrażenie, że w menu wiadomości nie da się właściwie nic zrobić, po chwili jednak uznajemy, że więcej niż ta podstawa do szczęścia jest nam niepotrzebne.
Apple z sukcesem zatem zastosował zasadę "mniej znaczy więcej". Zdjęcia z MMS-ów oglądamy z automatu w trybie pełnoekranowym i możemy je przesuwać podobnie jak w galerii, oglądając wszystkie zdjęcia załączone do czatu z daną osobą.

Wiadomości email synchronizować możemy zarówno zgodnie z zadanym harmonogramem, jak i w trybie Push. Najpopularniejsze serwisy pocztowe mają zaimplementowaną autokonfigurację i nasza rola sprowadza się najczęściej jedynie do podania loginu i hasła. Możliwe jest synchronizowanie dowolnej ilości kont pocztowych, a każde z nich może mieć indywidualne reguły dotyczące synchronizacji. Cała poczta, ze wszystkich skonfigurowanych kont, wyświetlana jest w jednym, wspólnym widoku. Taki układ znacznie przyspiesza jej przeglądanie, co szybko zostało zauważone przez konkurencję i skopiowane m.in. do Androida. W preferencjach synchronizacji zadecydować możemy też czy dla danego konta oprócz poczty synchronizowane mają być kontakty, notatki i kalendarz. Dla naszego bezpieczeństwa możliwe jest ustawienie poczty tak, że wybór "usuń" nie kasuje wiadomości z serwera, lecz powoduje jej archiwizację. Sama obsługa poczty, podobnie jak miało to miejsce w przypadku SMS-ów, została uproszczona do granic możliwości tak, by interfejs
był szybki i przejrzysty, a to co najważniejsze zawsze było pod ręką. Telefon bez trudu otworzy załączniki we wszystkich popularnych formatach plików biurowych i multimedialnych, nie pozwoli jednak na ich proste zapisanie w pamięci urządzenia.

Brak menadżera plików sprawia, że dotarcie do każdego z otrzymanych plików musi odbywać się poprzez wejście do skrzynki mailowej, otworzenie wiadomości i wybranie załącznika. Owszem, da się te ograniczenia ominąć dodatkowymi aplikacjami, ale na start liczyć musimy się z pewnymi ograniczeniami. Pliki PDF możemy oglądać nie tylko w standardowej przeglądarce telefonu, ale też za pomocą aplikacji iBooks - menadżera eBooków i własnych PDF-ów (program wymaga pobrania z App Store).

Interfejs

Telefon nie ma klasycznego pulpitu z tapetą i doczepionymi do niego najważniejszymi funkcjami, widżetami czy zegarem. Mamy dwa poziomy menu, które najłatwiej rozróżnić na podstawie tapety (o ile na obu nie ustawimy takiej samej). Jedna tapeta wyświetla się przy zablokowanym ekranie, na którym widać duży zegar, suwak odblokowania telefonu i ewentualnie ostatnie zdarzenia. Druga tapeta towarzyszy nam w menu głównym i jest umieszczona pod ikonami. Menu główne to siatka 16 ikon ruchomych i dolnego paska 4 ikon stałych. Po zapełnieniu ekranu szesnastoma ikonami pojawia się nam dodatkowy pulpit. Przytrzymując palec na danej ikonie, przechodzimy do trybu zarządzania pulpitami. Ikony zaczynają drgać, a aplikacje przez nas zainstalowane mają w narożniku niewielki krzyżyk, za pomocą którego możemy je odinstalować. Poszczególne ikony możemy swobodnie przesuwać między pulpitami. Przeniesienie jednej ikony na drugą i jej upuszczenie powoduje utworzenie nowego katalogu. Katalogi mają predefiniowane nazwy w zależności od
kategorii aplikacji, które chcemy trzymać w jednym folderze - np. interfejs sugeruje, że katalog może się nazywać Gry, skoro trzymamy w nim dwie gry. W danym katalogu zmieścić możemy maksymalnie dwanaście ikon, a poszczególne katalogi możemy swobodnie przesuwać między pulpitami. Nie ma możliwości umieszczenia jednego katalogu w drugim.

Jednokrotne naciśnięcie przycisku Home powoduje powrót do pierwszego z pulpitów, a dwukrotne naciśnięcie powoduje wysunięcie się paska wielozadaniowości. Przesuwając się w lewo z pierwszego z pulpitów zobaczymy dodatkowy panel, który pozwala na przeszukiwanie całego urządzenia w poszukiwaniu interesujących nas informacji (w tym przeszukiwanie wiadomości email, SMS-ów, książki telefonicznej, notatek, utworów muzycznych i listy zainstalowanych aplikacji). Wielozadaniowość działa w iPhone'ach w sposób dość kontrowersyjny. Zdecydowana większość aplikacji po ich zminimalizowaniu nie pracuje w tle, lecz jest na swój sposób zamrożona i powrót do niej powoduje wyświetlenie dokładnie tego samego, co widzieliśmy opuszczając program. Jedynie specjalnie przystosowane programy mogą rzeczywiście działać w tle, po ich zminimalizowaniu (np. odtwarzacz muzyczny, komunikatory internetowe czy wybrane aplikacje do głosowej nawigacji satelitarnej). W razie potrzeby możemy zupełnie wyłączyć dany program, przytrzymując jego ikonę
w menu wielozadaniowości, a gdy ikona zacznie drżeć, wybieramy minus w jej narożniku. Jako, że aplikacje są zamrażane, w tle możemy mieć ich uruchomionych dziesiątki bez ryzyka, że telefon zacznie pracować niestabilnie, lub też zużycie energii dramatycznie wzrośnie.

Oprócz "prawdziwej" wielozadaniowości w wybranych aplikacjach, w dalszym ciągu dostępne są powiadomienia Push wprowadzone wraz z premierą iPhone'a 3GS. Polegają one na tym, że wybrane przez nas aplikacje mogą informować w czasie rzeczywistym o aktualnych zdarzeniach za pomocą wiadomości przesyłanych w sposób podobny do SMS-ów, ale z użyciem połączenia internetowego. Początkowo to właśnie na tej zasadzie działały wszelkie komunikatory internetowe czy mobilny Facebook, gdy prawdziwej wielozadaniowości jeszcze w iPhone'ach nie było.

Zawartość pulpitu telefonu tuż po jego zakupie jest bardzo uboga. Znajdziemy tu Kalendarz, Zdjęcia, Aparat, YouTube (dedykowana aplikacja), Giełdę (aktualne notowania), Mapy (Google Maps), Pogodę, Notatki, katalog Narzędzia z Zegarem, Kalkulatorem i Dyktafonem, mamy też mobilny dostęp do iTunes i App Store, cyfrowy kompas, Game Center oraz tak podstawowe sprawy jak Ustawienia, Telefon, Mail, Safari i iPod. Wszystko, co tylko Apple mógł, sprzątnął do Ustawień, które przeładowane są rozmaitymi suwakami kontrolującymi dodatkowe funkcje. Po zainstalowaniu aplikacji z App Store, często ich ustawienia również trafiają do ikony Ustawienia na pierwszym z pulpitów telefonu. Jesteśmy naiwni, jeśli sądzimy, że Apple dokłada na start choćby jedną prostą grę - wszystkiego szukać trzeba w App Store, a za co ciekawsze pozycje trzeba zwykle zapłacić. Prawda jest taka, że telefon nie pokazuje choćby 1/10 swoich możliwości bez wizyty w sklepie i dokupienia "dodatkowych ikonek". Wymienionym wyżej aplikacjom trudno jednak
odmówić gracji - zarządzanie czymś tak niezbędnym jak budzik jest po prostu wzorcowe i na tyle proste by tuż przed snem dało się wszystko ustawić nawet w stanie "lekkiej nieświadomości". Kalendarz umożliwia synchronizację z kilkoma kontami mailowymi, w tym z serwerami MS Exchange, a taki kalkulator po odwróceniu do pozycji poziomej oferuje szereg dodatkowych funkcji matematycznych. Jeśli już coś trafia do iPhone'a w standardzie, to zawsze jest to aplikacja bardzo mocno przemyślana pod względem ergonomii - prosta, ale nie prostacka.

App Store i iTunes

Cała zabawa z iPhone'ami zaczyna się tak naprawdę dopiero po zarejestrowaniu się w iTunes i podaniu magicznego numeru karty kredytowej. Jest on konieczny nawet jeśli zależy nam na płatnych aplikacjach. Wirtualne karty kredytowe do płatności internetowych są akceptowane przez sklep Apple'a, a przy tym znacznie bezpieczniejsze. Podczas rejestracji Apple pobiera z naszej karty jednego dolara, a następnie natychmiast go oddaje w celu sprawdzenia naszej wiarygodności. Rejestracji dokonać możemy za pomocą komputera i zainstalowanej na nim aplikacji iTunes lub bezpośrednio poprzez aplikację iTunes w telefonie komórkowym. Jeśli interesują nas tylko darmowe aplikacje, to nie musimy podawać numeru karty. Wystarczy przed zarejestrowaniem konta spróbować pobrać jakąś darmową aplikację i dopiero założyć konto. Wtedy na ekranie płatności pojawi się opcja "none". Obcowanie z iTunes jest obowiązkowe już od samego początku naszej iPhone'owej przygody. Telefon wyjęty z pudełka musi być najpierw podłączony do komputera z
wgranym iTunes, by dało się w ogóle go do końca włączyć.

Aplikacje i gry podzielone są na mnóstwo kategorii, mamy też widok stu najpopularniejszych aplikacji płatnych i darmowych. Programy pobierać możemy bezpośrednio na telefon lub najpierw na komputer, a dopiero potem synchronizować je z telefonem. Wszystkie programy raz zakupione umożliwiają uzyskiwanie darmowych aktualizacji oraz instalację ich na naszych innych urządzeniach (iPhone'y, iPody Touch, iPady). Ilość autoryzowanych urządzeń nie może jednak przekroczyć pięciu. Po osiągnięciu tego pułapu możemy jednak zresetować licznik i podać nasz login i hasło jedynie na aktualnie używanych urządzeniach.

Wszystkie dane zapisane w pamięci telefonu - od stanów gier, przez SMS-y, kontakty po zdjęcia i filmy oraz rozmaite ustawienia przez nas wprowadzone, są na bieżąco archiwizowane w komputerze, tuż po podłączeniu telefonu do komputera. Jeden iPhone może być zsynchronizowany tylko z jednym komputerem - resynchronizacja z innym komputerem powoduje wykasowanie muzyki, filmów i aplikacji, które przetrzymywane były na poprzednim. Wgrywanie muzyki i filmów możliwe jest zasadniczo tylko za pomocą iTunes. Aby jednak można było zacząć, najpierw pliki te musi sobie zsynchronizować sam iTunes. Osoby, które korzystają w domu z systemów Windows będą miały trochę problemów na początku z przestawieniem się z poczciwego Winampa czy Foobara na ciężkiego, zasobożernego iTunesa. Z drugiej jednak strony aplikacja wymusza porządek, uzupełnianie brakujących tagów w utworach i dość przejrzyście układa nasze zbiory, co po pewnym czasie procentuje. Na komputerach Apple'a iTunes działa zaskakująco szybko - dokładnie na odwrót względem
tego, co zobaczyć można na pecetach.

Poza granicami Polski iTunes jest furtką do zakupu legalnej muzyki, dzwonków, książek, teledysków, filmów czy seriali. To największy i najbardziej oblegany sklep tego typu na świecie. Każdy z tak zakupionych plików można jednym dotknięciem wgrać na iPhone'a, bez konieczności jakiejkolwiek konwersji i ze stuprocentową gwarancją najwyższej dostępnej jakości. W tym świetle łatwiej jest zrozumieć brak bezpośredniego dostępu do plików w wielkiej pamięci telefonu (16 lub 32 GB), jak i ograniczoną listę obsługiwanych formatów plików. Wszystko co nabędziemy w iTunes jest gotowe do przesłania do iPhone'a. Sęk w tym, że w Polsce iTunes oferuje jedynie podcasty i App Store, czyli sklep z ponad 300 tys. aplikacji i książek, ale już dostępu do milionów plików multimedialnych nie mamy.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Wybór aplikacji jest wręcz przytłaczający i aż 1/3 z nich jest bezpłatna (poziom ten raczej nie spadnie dzięki platformie reklamowej iAds). Mimo, że w Android Market również znaleźć można dziesiątki tysięcy aplikacji, to jednak Google w przeciwieństwie do Apple'a nie sprawdza ich jakości. W Android Market mamy w efekcie ogrom nie zawsze legalnych programów, łamiących wszelkie możliwe prawa autorskie oraz pozycji działających niestabilnie czy wręcz szkodliwych dla telefonu. Mało jest też aż tak dopracowanych graficznie programów, jak te w App Store. Z drugiej jednak strony, za głupi odtwarzacz plików DivX i XviD czy program do obróbki wideo iMovie trzeba w przypadku iPhone'a zapłacić, podczas gdy producenci konkurencyjnych smartfonów dają nam zwykle takie aplikacje gratis - bez żadnej łaski.

Do ceny iPhone'a trzeba jeszcze sporo doliczyć nim stanie się tak potężnym smartfonem, że właściwie nie będzie miał żadnej konkurencji i jedyne co będzie robił to wzbudzanie zazdrości. Pomaga nam jednak fakt, że wszystko co mieliśmy na starszym iPhone'ie bez problemu wędruje do nowego urządzenia. Raz zakupioną pozycję możemy instalować dowolną ilość razy na naszych urządzeniach Apple'a i do woli aktualizować bez ponoszenia dodatkowych opłat. Taki model płatności był do niedawna wyjątkiem, obecnie jednak zaczyna go stopniowo kopiować konkurencja i w podobny sposób nabyć można już aplikacje w Android Market.

Internet i GPS

Apple iPhone 4 łączy się z siecią za pomocą czterozakresowego modułu GSM, czterozakresowego modułu 3G i modułu WiFi. Maksymalne oferowane prędkości transmisji pakietowej to 7,2 Mb/s dla danych pobieranych i 5,76 Mb/s dla danych wysyłanych. Całość uzupełnia moduł Bluetooth w standardzie 2.1 i moduł GPS z funkcją AGPS oraz z dodatkowym kompasem cyfrowym. Do żadnego z powyższych modułów nie mamy prostego dostępu, bez uprzedniego wejścia do ustawień telefonu (dopiero po "odblokowaniu" telefonu da się dodać dodatkowe menu do górnej belki systemowej). Połączenie z Internetem da się współdzielić z komputerem z użyciem łączności Bluetooth lub przewodu USB (niekiedy usługa wymaga uprzedniej aktywacji u operatora). Łączność Bluetooth jak i USB nie daje nam możliwości bezpośredniego przesyłania plików z i do urządzenia (wyjątkiem jest przesyłanie zdjęć i filmów w kierunku z telefonu do komputera, z użyciem przewodu USB). Apple co chwila dodaje nowe funkcje bezprzewodowe, jak np. drukowanie plików przez drukarkę
sieciową czy możliwość podpięcia klawiatury Bluetooth, wciąż jednak nie uczynimy rzeczy tak podstawowej jak przesłanie zdjęcia za pomocą Bluetooth, nie wspominając nawet o MP3-kach czy filmach.

Przeglądarka Safari jest bardzo szybka i podobnie jak menu wiadomości - potrafi wręcz uzależnić. Tradycyjnie już, menu jest uproszczone do granic możliwości. Pod dotknięciu ekranu ukazuje nam się pole adresu internetowego i wyszukiwania. Podczas wprowadzania znaków na bieżąco wyświetlane są sugestie w oparciu o historię przeglądanych witryn, jak i dane z Internetu. Mamy możliwość otworzenia kilku stron jednocześnie, szybkiego zoomowania, centrowania na kolumnie tekstu, zaznaczania fragmentów stron, kopiowania i wklejania treści. Wszystko oparte jest o proste gesty, które momentalnie stają się naturalnym nawykiem użytkownika. Strony wyświetlane są w układzie pionowym lub poziomym, a przełączanie między nimi kontroluje akcelerometr. Olbrzymia rozdzielczość ekranu pozwala na sprawne ogarnięcie zawartości strony i wyszukanie treści nawet bez zoomowania. Czułość ekranu jest przy tym tak duża, a ekran jest do tego stopnia dobrze skalibrowany, że udaje się zwykle trafić w interesujące nas linki również bez
zoomowania. Przeglądarka działa naprawdę szybko, jednak nie aż tak szybko, by można było mówić o absolutnym liderze na rynku (co do czasów 3GS-a było zresztą prawdą). Obecnie iPhone'owe Safari dogoniła już systemowa przeglądarka Androida, która przy odpowiednio potężnej specyfikacji (jak np. w HTC Desire HD), potrafi być nawet odczuwalnie szybsza niż ta w urządzeniach Apple'a. Na domiar złego, przeglądarka Google'a oferuje też pełną obsługę technologii Flash, której próżno szukać w Safari. To właśnie między innymi z powodu braku obsługi zasobożernej technologii Flash Safari może się aż tak rozpędzać. Zamiast Flasha Apple proponuje HTML5, który znaleźć już można między innymi w serwisie YouTube.

Jako alternatywę zainstalować można też przeglądarkę SkyFire, która dodaje sporo udogodnień znanych z bardziej konwencjonalnych przeglądarek mobilnych, a dodatkowo ma możliwość odtwarzania plików strumieniowych zapisanych w technologii Flash. SkyFire dokonuje tej czynności w sposób dość nietypowy, bo najpierw (w locie) konwertuje plik na zdalnym serwerze do formatu HTML5, a dopiero potem wyświetla tenże na ekranie telefonu. Naturalnym rozwinięciem możliwości niemal każdego telefonu jest też Opera Mini oferująca kompresję otwieranych treści o nawet 90% pierwotnej ich objętości. Nie jest to jednak ta Opera Mini, którą znaleźć można na Androidzie, lecz produkt bliższy temu, co zobaczyć można np. pod Symbianem. Wstępnie wczytana strona to jedna wielka pikseloza i program nic sobie nie robi z tego, że jest wyświetlany na ekranie o jednej z najwyższych dostępnych w telefonach rozdzielczości.

W standardzie producent nie dostarcza nam głosowej nawigacji satelitarnej krok-po-kroku, no chyba, że zakupimy telefon w sieci Era, gdzie gratis otrzymać można offline'ową nawigację NAVIGON selekt (bagatela 1,71 GB). W najbardziej podstawowej wersji otrzymujemy jedynie zmodyfikowaną pod względem interfejsu aplikację Google Maps (pod ikoną Mapy) i kompas. Mapy, mimo swojej prostoty, okazują się zwykle bardzo użyteczne i w większości przypadków (szczególnie przy ruchu pieszym) skutecznie zastępują "prawdziwe" programy do nawigacji. W gruncie rzeczy przecież pokazanie kierunku i zaznaczenie na mapie celu to najczęstsze funkcje jakich na co dzień można wymagać. Telefon bardzo szybko łapie tzw. fixa, pod warunkiem jednak, że ma możliwość połączenia się z Internetem. W przeciwnym wypadku będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość podczas tzw. zimnego startu. Gdy pierwsze iPhone'y debiutowały na rynku, to właśnie brak pełnej nawigacji głosowej był jedną z najczęściej wymienianych ich wad. Teraz sytuacja odwróciła
się. Dzięki App Store iPhone'y stały się najatrakcyjniejszą z marketingowego punktu widzenia platformą dystrybucji rozbudowanych aplikacji do nawigacji satelitarnej i momentalnie pojawiła się wielka oferta tego typu programów. Od iGO, przez TomToma, Sygica, NDrive'a i Navigona po wreszcie nadchodzącą AutoMapę i ogrom pomniejszych propozycji. Nie ma na rynku żadnego telefonu, na który byłby aż tak wielki wybór dopracowanych aplikacji do nawigacji satelitarnej.

Wydajność i gry

W iPhone 4 znalazł się procesor ARM Cortex-A8 1 GHz, pod marketingową nazwą Apple A4, prawdopodobnie odtaktowany do 800 MHz, mamy też 512 MB pamięci RAM i znany z modelu 3GS akcelerator graficzny PowerVR SGX535. Wydajność karty graficznej to około 28 mln trójkątów na sekundę, więc jest teoretycznie zbliżona do PlayStation Portable. Trudno jest jednak porównywać typową konsolę do gier, stworzoną z myślą o jak najlepszych efektach wizualnych, do smartfonu. Gry na PSP mogą być bardziej dynamiczne i mieć więcej "konsolowych" efektów specjalnych, jednak te na iPhone 4 będą miały znacznie większą ilość detali, w związku z nieporównywalnie większą rozdzielczością ekranu. Na rynku są już telefony o bardziej wydajnych układach graficznych (np. Samsung I9000 Galaxy S), na żaden jednak nie ma aż tak wielkiej ilości gier jak na iPhone'y. Nie mówiąc nawet o propozycjach konkurencji, które by choć w połowie wykorzystywały możliwości chipu PowerVR SGX535. Nie ma na rynku niczego lepszego na potrzeby gier niż właśnie
iPhone'y. Niektóre tytuły sprzedają się w setkach tysięcy czy nawet milionach egzemplarzy. Średnia cena płatnej gry w App Store wynosi 1,21 dolara, oprócz tego jest ogrom darmowych gier (1/3 wszystkich aplikacji jest darmowa) - naprawdę jest z czego wybierać i na co popatrzeć.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że tak naprawdę, do gier równie dobrze nada się iPhone 3GS, wyposażony w dokładnie ten sam akcelerator graficzny. Nada się, pod warunkiem jednak, że nie będzie przeszkadzała nam "pikseloza" czterokrotnie mniejszej rozdzielczości ekranu i dłuższy czas wczytywania co bardziej rozbudowanych gier. Całość uzupełnia Game Center, czyli platforma zrzeszająca osoby grające na urządzeniach mobilnych Apple'a. Game Cener umożliwia zapraszanie do gry znajomych, korzystanie z funkcji automatycznego wyszukiwania przeciwników, sprawdzanie najlepszych graczy w tabelach wyników oraz uzyskiwanie dodatkowych punktów za określone osiągnięcia w grach. Od dłuższego już czasu na rynku były dostępne gry na iPhone'y umożliwiające prowadzenie rozgrywek sieciowych, teraz jednak funkcja gier sieciowych stała się standardowym elementem oprogramowania telefonu.

Gdy chodzi o ogólną wydajność systemu, to muszę powiedzieć, że nieco się rozczarowałem. Szybszy wydaje się Samsung Galaxy S, porównywalnie szybki (choć mniej równo pracujący) jest też Samsung S8500 Wave. Z kolei HTC Desire HD zostawia produkt Apple'a daleko w tyle. Po aktualizacji oprogramowania na starym 3GS-ie sądziłem, że nie do końca idealnie płynne animacje menu rozpędzą się do właściwej prędkości na modelu iPhone 4. Tak się jednak nie stało. Być może trochę wybrzydzam, ale system 3.1.X na modelu 3GS był jednak moim zdaniem znacznie lżejszy niż iOS 4.X na modelu iPhone 4. Mam dziwne wrażenie, że dokładanie kolejnych funkcji z edycji na edycję coraz bardziej obciąża nowe telefony Apple'a i gdy kiedyś można było mówić o topowej szybkości i ergonomii iPhone'ów, teraz została już tylko sama ich ergonomia. Zaznaczam jednak, że sprawa dotyczy porównania do najszybszych na rynku konstrukcji (bo do jakich innych porównywać przy tak wysokiej cenie) i w codziennym użytkowaniu na iPhone'a 4 raczej się nie czeka.
Tradycyjnie już dla Apple'a, telefon działa bardzo stabilnie i po naniesieniu łatek na wady wykryte w pierwszych tygodniach sprzedaży, o jakichkolwiek niekontrolowanych restartach nie ma mowy.

Aparat fotograficzny i galeria

Aparat fotograficzny telefonu robi zdjęcia w rozdzielczości 5 Mpix i nagrywa filmy w rozdzielczości 1280 x 720 pikseli przy 30 klatkach na sekundę (tzw. jakość HD). Nowa matryca aparatu powstała w oparciu o technologię tylnej iluminacji (BSI), dzięki której zwiększony został odstęp sygnału od szumu i co za tym idzie (przynajmniej w teorii) uzyskujemy ostry obraz nawet w trudnych warunkach oświetleniowych. Wykonywanie zdjęć ułatwią: dioda doświetlająca, 5-krotny zoom cyfrowy i funkcja tap-to-focus (znana też jako Touch Focus). Ta ostatnia funkcjonuje również podczas nagrywania wideo - pokazujemy palcem na czym ma być ostrość. Filmy jakości HD możemy edytować już z poziomu telefonu, by potem umieszczać je w sieci jednym tylko kliknięciem, jednak służąca do tego aplikacja iMovie kosztuje 4,99 dolarów (z ręką na sercu przyznać jednak muszę, że warto pieniądze te wydać). Telefon daje przy tym możliwość wyboru jakości eksportowanego wideo: 360, 540 lub 720 linii obrazu.

Autofokus pracuje bardzo szybko i celnie, nie można mieć zarzutów co do działania funkcji tap-to-focus. Irytują jednak brak dedykowanego przycisku pracującego jako spust aparatu i ekstremalnie ubogie menu. Podczas robienia zdjęć na ekranie wyświetla się tylko kilka przycisków: przełącznik na przednią kamerę, suwak foto-wideo, spust aparatu, skrót do galerii, tryb pracy lampy (auto, off, on) oraz włącznik funkcji HDR (zwiększającej zakres tonalny zdjęć). Ta ostatnia potrafi "odzyskać" niebo z przepalonej scenerii czy wydobyć detale ukryte w zacienionych miejscach, jednak efekty jej pracy nie zawsze są korzystne. Apple postanowił nie nadpisywać oryginalnego zdjęcia i przy aktywnej funkcji HDR zapisywane są automatycznie dwa pliki - bez funkcji HDR i z cyfrowo naniesionym HDR-em. Po dotknięciu ekranu wyświetla się nam dodatkowo suwak płynnego zoomu cyfrowego (5-krotny).

Jakość zdjęć uzyskiwanych za pomocą iPhone'a 4 jest zdecydowanie powyżej przeciętnej, gdy chodzi o telefony z aparatami 5 Mpix, nie jest jednak wybitna. Zerkając na zdjęcia z bliźniaczych pod względem aparatów fotograficznych Samsungów Wave i Galaxy S, nowy iPhone 4 wypada nieco lepiej. W Samsungach ciemne partie zdjęć często pozbawione są detali i poddane dość agresywnemu procesowi odszumiania. Matryca zastosowana w telefonie Apple'a lepiej radzi sobie z tymi miejscami, szumy są mniejsze i przy okazji mniej obrabiane przez telefon. Efekt końcowy jest nieco inny niż z dotychczas przeze mnie testowanych telefonów. Niezależnie od oświetlenia, zdjęcia mają delikatny szum, który nie jest wygładzany przez oprogramowanie i pośrednio dzięki temu zachowanych jest bardzo dużo detali. Kontury kontrastujących powierzchni nie mają obrysowań, próżno też szukać aberracji chromatycznych czy poważniejszych wad geometrii. Są za to problemy z pracą pod światło (straszne bliki), a zdjęcia mają zdecydowanie za bardzo podkręconą
saturację/kontrast. Podbite kolory mogą się jednak podobać, a już na pewno korzystnie wyglądają w filmach. Przeglądając EXIF-y dostrzec można zarejestrowane dane z GPS-u (geotagging), jak i niezbyt optymistyczne informacje dotyczące ustawień migawki. Wystarczy, że zrobi się trochę ciemniej i telefon najchętniej robiłby zdjęcia z migawką 1/15s, w przypadku której jest już całkiem łatwo o poruszone ujęcia. Co ciekawe, efekty końcowe pracy aparatu często są całkiem znośne nawet przy wartościach ISO rzędu 800 czy 1000. Na cuda jednak liczmy - gdy będzie zbyt ciemno, zdjęcie zamieni się w wielką czarną plamę z olbrzymią ilością kolorowego ziarna.

Nagrania wideo rejestrowane iPhone'm 4 są zdecydowanym atutem telefonu. Pliki o rozdzielczości 1280 x 720 pikseli iPhone 4 zapisuje w formacie *.MOV z szybkością transmisji wideo przekraczającą 11 tys. kb/s i audio 65 kb/s (1 kanał, 44 kHz). Daje to w efekcie nieco powyżej 77,5 MB na każdą minutę filmu, czyli w 32 GB pamięci pomieścimy niespełna 7 godzin nagrania. Dla osób lubujących się w częstym nagrywaniu filmów, 16-gigabajtowa wersja telefonu może zatem okazać się niewystarczająca. Tak jak wspominałem wyżej, kolorystyka nagrań odbiega od rzeczywistości - na filmach świat jest nieco bardziej kolorowy. W większości przypadków potraktujemy to jednak bardziej jako zaletę niż wadę. W dobrych warunkach oświetleniowych nagrania są po prostu rewelacyjnej jakości, mają mnóstwo detali i są wystarczająco płynne (widać zdecydowaną przewagę względem 25 klatek na sekundę w wielu produktach konkurencji).

Trudno też się przyczepić do jakości dźwięku. Gdy chodzi o jakość wideo prym wiedzie obecnie Nokia N8 - z praktycznym bezstratnym zoomem, genialną jakością dźwięku i jeszcze większą ilością rejestrowanych detali. Moim zdaniem jednak iPhone 4 lepiej radzi sobie z filmami przy bardzo słabych warunkach oświetleniowych (np. wieczorem w pomieszczeniach) - w Nokii N8 widoczne jest silne odszumianie, przez co obraz staje się mniej naturalny niż ten na iPhone'ie 4. Dioda doświetlająca może być włączona również podczas kręcenia filmów. Przy dłuższej zabawie w fotografa/kamerzystę zdarzało się, że telefon rozgrzewał się.

Galeria dostępna jest jako skrót w menu aparatu fotograficznego lub bezpośrednio z pulpitu, pod ikoną Zdjęcia. Po wejściu do aplikacji zobaczymy listę albumów. Oprócz "Rolki z aparatu" mogą znaleźć się tu inne albumy, które łatwo zsynchronizujemy za pomocą iTunes. Po otworzeniu danego albumu zobaczymy siatkę miniatur, którą przesuwać można w pionie. Na dole siatki znajdują się dwa panele: albumy oraz miejsca. Ten drugi powoduje wyświetlenie mapy na której rozmieszczone są nasze zdjęcia w zależności od lokalizacji ich wykonania. Mamy też możliwość udostępniania, kopiowania oraz zdalnego drukowania naszych zdjęć. Podczas oglądania nagranych przez nas plików wideo towarzyszy nam belka nawigacyjna prezentująca zamiast typowego paska postępu, klatki z filmu. Trudno o lepszy sposób na szybkie wyszukiwanie interesujących nas fragmentów nagrań. Galeria pracuje niesamowicie szybko i nie musimy czekać na wygenerowanie się miniatur, co jest typowe w telefonach konkurencji.

iPod: muzyka i filmy

Muzykę i filmy, które chcemy wgrać na telefon musimy najpierw przygotować na komputerze. Synchronizujemy je z iTunes, a potem przesyłamy z iTunes do telefonu. O ile zgodność rozmaitymi formatami plików audio nie powinna sprawiać problemu, o tyle już gorzej będzie, gdy chodzi o formaty plików wideo. Będziemy musieli właściwie ograniczyć się jedynie do plików kodowanych do MPEG-4, a te w innych formatach najpierw skonwertować. Jest jednak możliwość wyjścia z tej sytuacji bez tracenia czasu na konwersję: aplikacja yxplayer2 za 3,99 euro. Program obsługuje większość popularnych formatów wideo - z MKV, FLV, WMV, ASF i AVI włącznie, w tym pliki kodowane DivX-em i XviD-em w rozdzielczości HD. Na upartego działają nawet napisy, jednak jedynie formatach SMI, SUB i STR. Pliki wideo w tym wypadku wgrywamy do telefonu również przez iTunes, jednak w menu zarządzania aplikacjami na telefonie (transfer jest bardzo szybki, rzędu kilkunastu megabajtów na sekundę). Niezależnie od użytego programu, iPhone 4 oferuje szybkie
przewijanie oglądanych plików wideo oraz powiększanie filmu na pełny ekran drogą kadrowania (cały czas zachowywane są proporcje pliku).

Pliki wideo zakupione w iTunes (seriale, filmy, teledyski etc.) lub jedynie z iTunes zsynchronizowane, trafiają do wspólnej z plikami muzycznymi aplikacji iPod. W aplikacji znajdziemy skróty do zgromadzonej muzyki posegregowanej według albumów, gatunków czy wykonawców, jak i odrębne kategorie wideo, książki audio, podcasty czy iTunes U - uniwersytet iTunes z materiałami edukacyjnymi (głównie darmowymi).

Na dole ekranu mamy belkę z czterema skrótami podręcznymi, które możemy swobodnie modyfikować. W oknie utworu, obok regulacji głośności, suwaka postępu i przycisków next, back i play znajdziemy też przycisk zapętlania utworów (całej playlisty lub pojedynczego utworu) oraz włącznik losowej kolejności odtwarzania. W każdej chwili możemy otworzyć widok albumu, jak i wrócić do pełnej listy utworów czy wykonawców - w zależności od wybranego przez nas sortowania. Dodatkowo mamy też widok okładek w trybie panoramicznym (to właśnie Apple pokazał go po raz pierwszy). Po dotknięciu danej okładki odwraca się ona, wyświetlając listę piosenek w danym albumie. Całość pracuje niesamowicie szybko i nie sprawa najmniejszych problemów, gdy chodzi o ergonomię. Warunkiem wygody korzystania jest jednak porządek w naszej bibliotece na komputerze i zaimportowanie okładek albumów.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Do tej pory o iPhone'ach można było powiedzieć tyle, że mają wręcz wzorcową jakość audio, tylko mogłyby troszkę głośniej grać na słuchawkach. Do iPhone'a 4 trafiła dokładnie ta sama elektronika do obsługi dźwięku, którą znaleźć można w tablecie internetowym Apple iPad, co przyniosło pozytywny efekt w postaci topowej jakości dźwięku połączonej z nieco wyższą niż do tej pory głośnością. Niewiele jest na rynku telefonów komórkowych, które mogą próbować równać się z nowym iPhone'm. Szkoda tylko, że mocniejszy sygnał na wyjściu słuchawkowym nie poszedł w parze z rozszerzeniem możliwości głośnika - ten w iPhone'ie 4 jest cichszy od głośnika w iPhone'ie 3GS. W dalszym ciągu iPhone'om obce jest pojęcie radia FM - próżno szukać go w menu; jedyne co pozostaje to instalacja radia internetowego. Cieszą natomiast: możliwość podłączenia telefonu do telewizora, ogrom ilości dostępnej pamięci (16 lub 32 GB) i bardzo długi czas pracy w trybie odtwarzacza multimedialnego (do 10 godzin oglądania filmów lub bo 40 godzin
słuchania muzyki).

Brak widżetów pod znakiem zapytania pozostawia ergonomię korzystania z odtwarzacza muzycznego, gdy ten pracuje w tle. W zestawie nie dostajemy słuchawek z rozbudowanym pilotem, trzeba więc radzić sobie jakoś inaczej. Przy zablokowanym telefonie dwukrotne naciśnięcie przycisku Home powoduje wyświetlenie przycisków sterujących odtwarzaczem. Jeszcze ciekawej sprawa wygląda w stanie gotowości - dwukrotne naciśnięcie Home pozornie wyświetla jedynie aktywne w tle aplikacje. Owszem możemy wrócić do odtwarzacza, ale nie jest to konieczne w przypadku podstawowych czynności. Listę aktywnych aplikacji da się bowiem przesunąć w prawo, by uzyskać dostęp do przycisków nawigacyjnych odtwarzacza, a gdy te przesuniemy ponownie w prawo, naszym oczom ukaże się dodatkowo suwak regulacji głośności. Jeszcze ciekawszą opcją jest przytrzymanie przycisku Home lub tego na przewodzie słuchawek i po prostu powiedzenie "graj utwory Enya", "pomieszaj", "wstrzymaj muzykę", "następny/poprzedni utwór" czy nawet zapytać "czyj to utwór?".
Pełną listę komend znaleźć można w instrukcji telefonu, jak i przesuwającą się w tle uruchomionej aplikacji sterowania głosowego. Ostatnim ze sposobów na sterowanie odtwarzaczem jest funkcja "shake to shuffle" - jeśli jest aktywna, wystarczy potrząsnąć telefonem by piosenka przeskoczyła na kolejną losowo wybraną.

Podsumowanie

Telefony Apple'a są strasznie ograniczone. Brakuje w nich dziesiątków funkcji, które znaleźć można w Nokiach czy Samsungach. Jeśli jednak już Apple dodaje jakąś funkcję do menu, to okazuje się zwykle, że każda inna propozycja konkurencji jest mniej wygodna, mniej przemyślana - mniej idealna. Daleki jestem jednak od określenia iPhone'a 4 telefonem idealnym. Do braków iOS można się dość łatwo przyzwyczaić i rzeczywiście na dłuższą metę można iPhone'y polubić, ale nie są to telefony idealne dla każdego. Wstępną selekcję odbiorców robi już sama cena iPhone'ów - stanowczo za wysoka, mimo użycia drogich materiałów i zaimplementowania wielu niespotykanych właściwości. Sam choć miałem chrapkę na iPhone'a 4, w tej samej cenie (łączna kwota za 2 abonamenty i sprzęt) dostałem tablet internetowy i HTC Desire HD. Mimo jednak niewątpliwych zalet Androida, jakaś tęsknota do filozofii obsługi "jabłkofona" we mnie pozostała.

Wiele osób krzyczy, że da się dostać te same funkcje co w iPhone'ach dużo taniej, wybierając telefony konkurencji (sam zresztą w tym kierunku poszedłem). Mało kto jednak pamięta, że olbrzymia ich część w swojej obecnej formie została bezczelnie skopiowana właśnie z produktów Apple'a. Zaczynając od obsługi telefonu tylko i wyłącznie palcami (dzięki ekranowi pojemnościowemu), przez multitouch, akcelerometr, poziomy widok okładek w odtwarzaczu muzycznym, obsługiwaną gestami przeglądarkę internetową, kinetyczne przewijanie list, SMS-y poukładane w czaty, czujnik zbliżania wyłączający ekran podczas rozmowy, przez App Store z aplikacjami możliwymi do instalowania na wielu urządzeniach, po ostatnie hity takie jak iBooks, iMovie (wkrótce pewnie też Game Center) czy wiadomości email z wielu kont mailowych zebrane w pojedynczym widoku. Wszystko to stworzył od podstaw lub doprowadził do niesamowitej ergonomii Apple, a efekt końcowy zwyczajnie sklonowała konkurencja. Android, bada OS, Symbian, Windows Phone 7 - analogie
do pomysłów Apple'a są praktycznie wszędzie. Jeśli się jednak choć raz spróbowało "prawdziwego jabłka", to żaden inny telefon nie jest potem go w stanie zastąpić.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Czy warto kupić iPhone'a 4? Moim zdaniem zdecydowanie tak - pod warunkiem jednak, że operator zaproponuje go nam w cenie poniżej tysiąca złotych, przy umowie na góra 24 miesiące, w abonamencie, który wielkością nie będzie jakoś specjalnie odbiegał od naszych dotychczasowych rachunków (przy doliczonym ryczałcie na internet). W przeciwnym razie pozostaje zacisnąć zęby i z bólem przyznać, że na nowe jabłuszko nas po prostu nie stać.

Wady:
- wysoka cena
- wada konstrukcyjna anteny ograniczająca zasięg
- stosunkowo cichy głośnik zewnętrzny
- bardzo ograniczone możliwości personalizacji menu
- trudne dodawanie nowych dzwonków
- brak możliwości dodawania nowych dźwięków wiadomości
- możliwość pełnej synchronizacji telefonu z tylko jednym komputerem
- synchronizacja multimediów jedynie poprzez iTunes
- brak funkcji Smart Dial i raportów SMS
- ograniczona funkcjonalnie łączność Bluetooth i USB
- brak szybkiego dostępu do ustawień łączności
- brak menadżera plików
- brak wsparcia dla kodeków DivX i XviD
- obsługa niestandardowych kart SIM (microSIM)
- brak gniazda kart pamięci
- brak sprzętowego spustu aparatu fotograficznego
- brak obsługi elementów Flash przez przeglądarkę internetową
_ (UWAGA, wiele z wymienionych wad da się usunąć poprzez dodatkowe aplikacje z AppStore lub tzw. jailbreak telefonu) _

Zalety:
- wyjątkowo zwarta, wykonana z wysokiej jakości materiałów obudowa
- genialnej jakości ekran
- szybkie menu mimo pracy wielozadaniowej
- bardzo przemyślany pod względem ergonomii dostęp do podstawowych funkcji
- wysoka jakość rozmów (system noise cancellation)
- wygodne sterowanie głosem
- stosunkowo długi czas pracy na baterii
- WiFi b/g/n z FaceTime, HSPA, GPS, cyfrowy kompas
- czujniki: zbliżania i jasności otoczenia, akcelerometr, trójosiowy żyroskop
- wyjście TV
- wysokiej jakości zdjęcia (5 Mpix) i nagrania wideo (HD)
- perfekcyjna jakość dźwięku na słuchawkach
- duża ilość pamięci wewnętrznej (16 lub 32 GB)
- dostęp do olbrzymiej ilości aplikacji dodatkowych (AppStore)
- najbogatsza na rynku i najlepsza pod względem jakości oferta gier
- bogate opcje synchronizacyjne (w tym perfekcyjnie działający Exchange)
- prosta archiwizacja i przywracanie pamięci telefonu

testtelefoniphone
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (78)