Zmiany w Niemczech. Politycy ponad podziałami wybrali kierunek na kolejne lata
Niedawne rekordowe powodzie ewidentnie wpłynęły na poglądy naszych zachodnich sąsiadów. Niemieccy politycy nie tylko chcą transformacji energetycznej, ale również pragną jej przyśpieszenia.
28.08.2021 14:03
Obecna niemiecka strategia energetyczna przewiduje wygaszenie wszystkich elektrowni węglowych do 2038 roku. Wydarzenia ostatnich tygodni sprawiły jednak, że niemal wszystkie ugrupowania polityczne w Niemczech, są skłonne rozważyć przyśpieszenie zakładanej reformy.
W czasie debaty zorganizowanej przez organizację Klima-Allianz, członkowie wszystkich partii, poza skrajnie prawicowym AfD (Alternatywa dla Niemiec), przychylili się do pomysłu wcześniejszego zerwania z węglem i wyrazili gotowość do podjęcia aktywnych działań w tym kierunku.
Co nie dziwi, propozycja spotkała się z najcieplejszym przyjęciem ze strony Annaleny Baerbock reprezentującą Partię Zielonych. Ugrupowanie już wcześniej potwierdzało, że wejdzie w skład tylko takiej koalicji, która będzie dążyć do realizacji celów Porozumienia Paryskiego, a zatem ograniczenia wzrostu globalnych temperatur o maksymalnie 1,5 stopnia ponad średnią z okresu przedindustrialnego.
Olaf Scholz z SPD również poparł ideę wcześniejszego porzucenia węgla. Przypomniał przy tym, że rok 2038 nie stanowi formalnej daty transformacji, lecz najpóźniejszy dozwolony termin. Jego zdaniem wszystko zależy od rozwoju odnawialnych źródeł energii, która powinna stać się priorytetem dla przyszłego rządu.
Z kolei reprezentujący rządzące obecnie CDU Andreas Jung, dodał, że znaczenie będą miały również ceny uprawnień do emisji ustalane przez Unię Europejską. Jednocześnie stwierdził, że jego zdaniem Niemcy pozbędą się węgla do 2034 roku.
Bardziej optymistyczna była Janine Wissler z Lewicy. Jej partia opowiada się za wyłączeniem elektrowni cieplnych już w 2030 roku. Wissler uważa, że rozwój OZE można wymusić przed odpowiednie regulacje i podatki. Skrytykowała przy tym obecny rząd, za sprzyjanie przemysłowi górniczemu.
Nawet jeżeli obietnica przyśpieszenia zmian jest realna, to droga do jej realizacji na pewno nie będzie łatwa. Utrudnili ją sobie sami Niemcy, popierając ruchy antyatomistyczne. Oparcie bezpieczeństwa energetycznego dużego państwa niemal wyłącznie na farmach wiatrowych i fotowoltaice wydaje się ryzykowne.
Tymczasem Polska czerpie z elektrowni węglowych ponad 70% energii elektrycznej i mało prawdopodobne, aby pozbyła się ich przed końcem obecnego półwiecza.