Zmiana biegunów Ziemi już się dzieje. Naukowcy są podzieleni co do losu naszej planety
Paraliż komunikacji cyfrowej i analogowej, zakłócenia w działaniu elektroniki, brak prądu, wzrost zachorowalności na nowotwory oraz kataklizmy naturalne - według niektórych naukowców taki los czeka naszą planetę w momencie zamiany biegunów na Ziemi. Czy takie katastroficzne wizje rzeczywiście mogą się spełnić? Jedno jest pewne - przebiegunowanie ziemi trwa, a do tego dzieje się coraz szybciej.
Ziemskie pole magnetyczne to naturalnie występujące promieniowanie pochodzące z wnętrza naszej planety. Przypomina ona swoim wyglądem dipol, gdzie jeden biegun skierowany jest w stronę geograficznego bieguna północnego, a drugi w stronę południowego. Oddziaływanie magnetyczne rozciąga się na kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, tworząc magnetosferę. Co jakiś czas, w całkowicie naturalny sposób, dochodzi do zamiany biegunów miejscami. Naukowcy obliczyli, że takie zjawisko zachodzi średnio raz na 25. tys. lat, choć zdarzały się znacznie dłuższe przerwy. Ostatnie znane ludzkości przebiegunowanie miało miejsce około 780 tys. lat temu. Nie jest to zatem rzecz niezwykła w historii naszej planety. Czy są zatem powody do obaw?
Alarm związany z tym, że zamiana ziemskich biegunów wchodzi w szczytową fazę, podnoszony jest regularnie co kilka lat. Stanowi to wprost idealną pożywkę dla hollywoodzkich produkcji, dzięki którym powstają przeróżne filmy katastroficzne, wieszczące całkowity koniec naszej planety. Naukowcy uspakajają jednak –. tak źle z pewnością nie będzie.
Od czasu kiedy Europejska Agencja Kosmiczna wysłała w kosmos trzy satelity Swarm, naukowcy dysponują bardzo dokładnymi danymi na temat zmian w ziemskim polu magnetycznym. Dane, czy to się nam podoba, czy też nie, twardo świadczą o tym, że pole magnetyczne słabnie, a to główna oznaka, że przebiegunowanie już się zaczęło. Najnowsze zebrane dane pokazują również, że proces ten w ostatnim czasie wyraźnie przyspieszył. Według wcześniejszych danych sądzono, że cały proces może trwać nawet 500. lat, jednak najnowsze liczby pokazują, że może być to zaledwie 100 lat. Tak duże rozbieżności wynikają z tego, że jeszcze nigdy ludzkość nie była świadkiem opisywanego zjawiska i ciężko jednoznacznie określić zarówno czas jego trwania, jak i potencjalne skutki. Proces jednak trwa i obecnie bieguny przesuwają się prędkością około 90-160 metrów na dobę.
Co się może wydarzyć?
W wielu katastroficznych publikacjach możemy przeczytać, że jako pierwsze ucierpią zwierzęta, a szczególnie ptaki. Pozbawione pola magnetycznego miałyby wpadać na siebie, czy też mieć problemy z odnalezieniem właściwego kierunku swoich wędrówek. Poza zwierzętami morskimi, większość gatunków (w tym ptaki) do orientacji w terenie wykorzystuje także obraz nieba, położenie gwiazd czy wygląd linii brzegowej, dlatego tutaj nie powinniśmy się niczego obawiać.
Jednym z elementów całego procesu jest stopniowe zanikanie magnetosfery. Chroni ona naszą planetę przed wiatrem słonecznym i promieniowaniem kosmicznym. To w określonych sytuacjach może doprowadzić do negatywnych konsekwencji. Wiemy już, co się dzieje podczas bardzo silnych burz słonecznych. W przeszłości doszło do sytuacji, w których paraliżowało to pracę linii przesyłowych oraz elektrowni. W sytuacji znacznie mniejszej ochrony, do awarii może dochodzić częściej, a przerwy w dostawach elektryczności mogą być dłuższe.
Profesor Richard Holme z uniwersytetu w Liverpoolu, zajmujący się badaniem tego typu zjawisk, twierdzi, że długotrwały brak energii elektrycznej może doprowadzić do niepokojów społecznych, a w konsekwencji do anarchii i być może rozpadu całych społeczności. Problemem może być również komunikacja, która opiera się dziś na łączności satelitarnej i komórkowej. Przy zbyt dużym promieniowaniu kosmicznym i oddziaływaniu wiatru słonecznego, urządzenia odmówią współpracy. Uszkodzeniu mogłyby także ulec magnetyczne nośniki danych, czyli np. twarde dyski komputerów.
Musielibyśmy także zapomnieć na jakiś czas o opalaniu czy też ekspozycji na słońce w ogóle. Już dziś wiadomo, że w nadmiarze przyspiesza ona starzenie się skóry, ale także prowadzi do rozwoju nowotworów takich jak czerniak. Przy braku lub zmniejszonej ochronie polem magnetycznym, musielibyśmy zrezygnować z wylegiwania się na plażach.
Co zrobić?
Zaufać naukowcom! Program Swarm powstał po to, aby obserwować zmiany pola magnetycznego, a także móc realnie ocenić ramy czasowe tego nieuniknionego zjawiska. Naukowcy pracują także nad sposobami, które pozwolą zabezpieczyć centra danych, energetykę i systemy łączności, niezbędne do funkcjonowania współczesnego świata. Przebiegunowanie nie zdarzy się jutro czy za tydzień, tak samo jak nie potrwa ono kilka miesięcy lub lat. Przed wszystkimi konsekwencjami pewnie jednak nie uda się nam uciec, a niektóre z nich będą dotkliwe.
Zobacz także - Naukowcy z NASA odkryli planety, na których może istnieć życie:
_ Leszek Pawlikowski _