Zaćmienie Księżyca. 31 stycznia 2018 r. dojdzie do astronomicznej kumulacji
Dobra wiadomość: już w tym tygodniu dojdzie do niezwykle rzadkiego zjawiska. Zła: w Polsce najciekawsze nas ominie. Na szczęście mamy internet.
29.01.2018 | aktual.: 30.01.2018 09:07
Zjawisko nosi nazwę Super Blue Blood Moon. 31 stycznia 2018 roku będziemy świadkami Superksiężyca. Oznacza to, że Księżyc w pełni będzie znajdował się bliżej Ziemi niż zwykle. A dokładnie 358,993 tys. km od nas. Możemy liczyć na to, że pełnia będzie jaśniejsza i większa.
"Nie dalej jak 1 stycznia 2018 i 4 grudnia 2017 byliśmy świadkami jeszcze większych zbliżeń Księżyca i Ziemi (odpowiednio 356 565 i 357 492 km odległości). Tak więc po prostu czekamy teraz na fajną, nieco jaśniejszą pełnię" - pisze Aleksandra Stanisławska z portalu crazynauka.pl.
Ciekawsze jest to, że Superksiężyc połączy się z dwoma innymi zjawiskami. Pierwszym będzie całkowite zaćmienie, widoczne niestety tylko dla mieszkańców Azji, Australii i części Ameryki Północnej. To właśnie dlatego Księżyc będzie miał "krwistą" barwę.
"Kiedy na tarczę Księżyca nasuwa się głęboki cień Ziemi (a więc rozpoczyna się zaćmienie całkowite), promienie słoneczne padające na nasz glob od przeciwległej strony względem Księżyca ulegają załamaniu w ziemskiej atmosferze – podobnie jak to ma miejsce podczas wschodu i zachodu Słońca. Promienie słoneczne padają pod małym kątem w stosunku do powierzchni naszej planety, przechodząc przez grubszą warstwę powietrza niż w ciągu dnia. W tym świetle fale o mniejszej długości (kolor niebieski i fioletowy) są rozproszone i nie docierają do naszych oczu, a widoczne pozostają dla nas fale o największej długości – czerwone. (...) Właśnie takie przefiltrowane przez atmosferę światło jest jedynym, które pada na Księżyc podczas całkowitego zaćmienia” - tłumaczy Stanisławska.
Ostatnie zjawisko to Blue Moon, Niebieski Księżyc. Blue w nazwie nie oznacza, że Księżyc będzie niebieski. Chodzi o angielskie powiedzenie “once in a blue moon”, które oznacza, że coś zdarza się niezwykle rzadko. Jak właśnie dwie pełnie występujące w jednym miesiącu. Pełnia występuje co 29,5 dnia, więc większość miesięcy ma tylko jedną pełnię. W tym roku pierwsza wystąpiła 1 stycznia, a na drugą właśnie czekamy. Stąd całe zamieszanie związane z rzadkością wydarzenia, bo zbiegło się dodatkowo z zaćmieniem.
Z zaćmieniem, którego w Polsce nie będzie dało się zaobserwować. Nie ma co liczyć na powtórkę z sierpnia 2017 roku. Dlaczego?
"Faza całkowita zaćmienia zakończy się o godz. 15:07 polskiego czasu, na ponad godzinę-półtorej przed wschodem Księżyca. Powtórna faza częściowa, będąca w dalszym ciągu etapem bardzo łatwo i wyraźnie widocznym dla nieuzbrojonego oka potrwa do 16:11. Od tej pory rozpocznie się powtórna faza półcieniowa, będąca ostatnim etapem zjawiska - widoczna tylko do pewnego stopnia, tym bardziej im większe zanurzenie Księżyca w strefę półcienia i im wyżej na niebie się on znajduje" - czytamy na portalu polskiastrobloger.pl.
Co to w praktyce oznacza? Wschód Księżyca nieopodal naszej północno-wschodniej granicy państwowej nastąpi około 16:10. To obszar "najbardziej uprzywilejowany, który ujrzy Księżyc nad horyzontem w początkowych momentach fazy półcieniowej sięgającej 95-100 proc". W Polsce centralnej Księżyc wzejdzie około godziny 16:25, czyli wtedy, gdy "będzie zanurzony zaledwie w 45-50 proc".
Załapiemy się jedynie na końcówkę. "Tak naprawdę dla większości kraju zjawisko będzie skrajnie nieefektowne i wyczerpie wszystkie przesłanki dla definicji maksymalnie pechowych okoliczności w danym zaćmieniu Księżyca" - wyjaśnia Polski Astrobloger.
Na szczęście wszyscy będziemy mogli załapać się na relację na żywo, którą szykuje NASA. Zamiast patrzeć w niebo, tym razem lepiej zerkać na ekran monitora lub telefonu.