Wystarczy kilkadziesiąt złotych, aby uchronić dom przed stratami na setki tysięcy
28.07.2016 | aktual.: 29.12.2016 08:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wszyscy ubezpieczamy nasze mieszkania na wypadek pożaru, zalania, włamania i innych nieszczęść. I słusznie, bo lepiej dmuchać na zimne. Ale nie ma co ryzykować utraty dorobku całego życia, szczęściu można pomagać. Zwłaszcza, że urządzenia i czujniki dostępne w polskich sklepach są już w naprawdę przystępnych cenach.
Wielu z nas ubezpiecza mieszkania na wypadek pożaru, zalania, włamania i innych nieszczęść. I słusznie, bo lepiej dmuchać na zimne. Ale nie ma co ryzykować utraty dorobku całego życia, szczęściu można pomagać. Zwłaszcza że urządzenia i czujniki dostępne w polskich sklepach są już w naprawdę przystępnych cenach.
Czujnik czadu
Czujnik czadu ostrzega przed zabójczym tlenkiem węgla. Ten związek jest o tyle niebezpieczny, że jest bezwonny, bezbarwny i niedrażniący, za to bardzo toksyczny. Czujniki czadu kosztują kilkadziesiąt złotych. Ale za to producent daje przeważnie gwarancję na kilka dobrych lat (nawet na 10), jest to więc praktycznie jednorazowy wydatek.
Jaki czujnik czadu (czyli tlenku węgla) wybrać? Taki, który o przekroczonym poziomie substancji informuje nie tylko za pomocą migającej diody, ale też dźwiękiem. Dobrze, jeśli czujnik będzie działać i na prąd i na baterie. Wówczas w razie jakiejkolwiek awarii elektryczności dalej będzie mógł nas ostrzec. Powinien jak najczęściej dokonywać pomiaru składu powietrza - odświeżanie wyników co 10 minut to zdecydowanie zbyt rzadko. Część czujników wyposażona jest w wyświetlacz, na którym na bieżąco można sprawdzać poziom tlenku węgla.
Czujnik dymu
Czujnik dymu ostrzega o rozpoczynającym się pożarze. W marketach można go kupić już od ok. 25 złotych w tej najprostszej wersji.
Taka czujka będzie "tylko" ostrzegać przed ogniem, ale są też urządzenia, które można podłączyć do systemu alarmowego. Wówczas w razie niebezpieczeństwa uruchomione zostaną zraszacze.
Kto przede wszystkim powinien zainwestować w taki czujnik? Osoby palące, właściciele kominków i kuchni gazowych, a także właściciele mieszkań, w których znajdują się gazowe podgrzewacze wody z otwartą komorą spalania.
Pamiętaj o kablach
To prosta zasada, którą warto stosować w kuchni. W dodatku - zupełnie darmowa. O co chodzi? Otóż warto rozdzielić kuchenki, piekarniki, tostery czy frytownice od innych urządzeń elektrycznych, kabli, butli gazowych czy ujścia wody.
Czujnik gazu
Często zdarza się, że w sklepach można kupić czujnik gazu i tlenku węgla (czadu) jako jedno urządzenie. Jeśli jednak macie w domu kotłownię, warto zainwestować w osobny czujnik.
Wykrywa ono gaz ziemny i gaz koksowniczy. Najlepiej jeszcze przed wyjściem do sklepu wiedzieć, jakiego rodzaju czujkę chcemy kupić. Na co zwracać uwagę? Najlepiej, jeśli zasilanie takiego czujnika będzie sieciowo-bateryjne. To znaczy, że niezależnie od tego, czy w domu będzie prąd, czujnik zadziała. Głośność sensora powinna być na tyle duża, żebyśmy mieli pewność, że obudzi nas nawet w środku nocy. Warto też sprawdzić, czy urządzenie wyposażone zostało w przycisk, za pomocą którego możemy przetestować, czy w ogóle działa.
Czujnik gazu kosztuje od 50 zł w górę.
Czujnik zalania
Awaria pralki albo lodówki może przydarzyć się każdemu. Nie zawsze można się przed nią uchronić, ale można szybko działać w razie problemu. Właśnie na wypadek takich sytuacji warto kupić czujnik zalania.
Takie urządzenie kosztuje ok. 70 złotych. Oczywiście, jeśli możemy pozwolić sobie na większy wydatek, warto zainwestować w czujnik z automatycznym zaworem dopływu wody. Taka inwestycja na pewno najlepiej zabezpieczy nasze mieszkanie przed zalaniem. Natomiast, jeśli nasz budżet jest ograniczony, wybierzmy podstawowy czujnik zalania, który o awarii powiadomi nas nie tylko sygnałem dźwiękowym, ale również za pomocą telefonu.