"Wróżka Ognia" zabija! Nie daj się podpuścić głupiemu żartowi i nie siej paranoi
„Wróżka Ognia” – gra, która polega na odkręceniu gazu w kuchence i pójściu spać. Oczywiście skierowana dla najmłodszych, podobnie jak "Niebieskie wieloryby" czy inne zwierzęta, które kazały im wyrządzać sobie krzywdę. Tym razem jednak mamy do czynienia z trollingiem tak oczywistym, że niemal niedorzecznym.
16.08.2017 | aktual.: 16.08.2017 17:10
"Jak zostać Wróżką Ognia Winx w warunkach domowych? O północy, gdy wszyscy już pójdą spać, wstań z łóżka i zrób 3 okrążenia po pokoju, a następnie wypowiedz magiczne słowa: <
Nie, nie zbiera. Tak jak "Niebieski wieloryb" czy "Samobójcze selfie". To też nie jest żadna nowość. Pierwsze wzmianki o grze pojawiły się już w marcu tego roku. Jednak pływający ssak miał większą siłę przebicia. Nie wierzycie? Google Trends również to potwierdza.
**Na górze porównanie frazy "Niebieski Wieloryb" i "Wróżka Ognia"
Informacja pojawiła się na większych i mniejszych portalach. Teraz przypomniał sobie o niej lokalny serwis, którego nazwy z litości nie wymienię. Dlaczego? Bo w tekście, który ma służyć jako ostrzeżenie, opisano historię poparzonej dziewczynki, ofiary "Wróżki Ognia", której zdjęcie znajduje się w sieci. Co czytamy dalej?
"W internecie można zobaczyć zdjęcia ofiar tej zabawy. Czy prawdziwe? Tego nie wiadomo."
W internecie można zobaczyć również zdjęcia Adolfa Hitlera z iPhone'em. Czy prawdziwe? Tego nie wiadomo. Takie relatywizowanie natomiast nie jest szczerą próbą ostrzeżenia rodziców, tylko napędzaniem nowej paranoi.
Na szczęście nieudanie, bo nie ma informacji o więcej niż jednej ofierze tej "gry”. Na stronie portalu Snopes, analizującego tego typu doniesienia, można przeczytać, że owszem, jedna 5-latka została poparzona, ale w zupełnie innych okolicznościach.
Dr Marcin Napiórkowski, semiotyk kultury i twórca bloga Mitologia Współczesna, tłumaczy mi, że cała sytuacja jest niczym innym jak żartem.
- Mem, jak i cała instrukcja, jak stać się wróżką, to nic innego jak trolling. Twórca chciał wyśmiać i sprowokować część internautów, którzy mogą nie zrozumieć konwencji tej piętrowej ironii – mówi. - To "wyzwanie” jest tak absurdalne, że osoba obyta w sieci od razu wyłapie, że to toporna i oczywista próba strollowania tych mniej obytych. Przypomina mi sytuację, kiedy do internetu wyciekły informacje, że Sony wykorzystuje psie noski do produkcji padów do PlayStation. To była oczywiście nieprawda, ale część osób, które są wrażliwe na prawa zwierząt, uwierzyła. Podobnie jest z "Wróżką Ognia". To nic innego jak tzw. bait – zarzutka, której jedynym celem jest to, by internauci mogli wyśmiać naiwność innych – dodaje.
Po raz kolejny dostaliśmy szokującą lekcję: nie wszystko, co jest w internecie, jest prawdą.