Wielkie nadzieje. Ministerstwo Cyfryzacji ma realną szansę na cyfrową rewolucję w szkołach
Ministerstwo Edukacji Narodowej prognozuje, że 4 września naukę rozpocznie 2 667 799 uczniów klas I-VII. Dla niektórych będą to powroty do znanych już szkolnych murów, młodsi zaś rozpoczną swoją pierwszą poważną przygodę z edukacją. Także z tą cyfrową. Nowa podstawa programowa zakłada naukę informatyki już od najmłodszych lat. Pytanie tylko na czym?
01.09.2017 | aktual.: 01.09.2017 16:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Analogowe realia
Urszula Stępień, dyrektorka Zespołu Szkół w Czarnej (woj. Podkarpackie), w rozmowie ze mną do tematu zajęć informatyki podchodzi z pewną dozą powściągliwości.
– Nauka programowania w mojej szkole będzie się odbywać tak, jak wszystkie przedmioty, czyli zgodnie z Podstawą Programową. Jednak zajęcia te będą realizowane z wykorzystaniem przestarzałego sprzętu, który jest sukcesywnie uzupełniany. Jako pedagodzy zdajemy sobie sprawę, że absolwenci nie staną się "programistami", ale być może poszerzą się ich kompetencje – komentuje.
Statystyki dla polskich szkół nie są niestety łaskawe. Przede wszystkim co siódma placówka nie posiada dostępu do internetu. W co trzeciej natomiast połączenie jest tak wolne, że nie pozwala na sprawnie korzystanie z zasobów sieci.
W ramach programu „100 mega na 100-lecie” do 2019 roku wszystkie szkoły w Polsce będą miały dostęp do szybkiego internetu o przepustowości 100 MB. Ponad 30 tysięcy placówek zostanie włączona do Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej (OSE), m.in. dzięki sieci Orange, która porozumiała się z Ministerstwem Cyfryzacji. W ramach umowy operator podłączy ponad 4,5 tysiąca szkół do sieci światłowodowej.
Dobrze mieć możliwości korzystania z szybkiego internetu. Pozostaje jednak postawione wyżej pytanie na jakim sprzęcie. Eksperci ostrzegają, że wiele szkół posiada urządzenia z czasów projektów MEN realizowanych w latach 2004-2008. W skrócie – przestarzałych, tak jak te w Czarnej.
A nawet na takie urządzenia nie załapały się wszystkie placówki. Według statystyk, 88 proc. szkół podstawowych i 73 proc. wygaszanych obecnie gimnazjów ma w swoich murach pracownie komputerowe. Inną kwestią są kompetencje nauczycieli – na ich szkolenia MEN planuje wydać 124 mln zł.
Cyfrowe marzenia
Jak zatem będą wyglądać lekcje informatyki dla dzieci? Odpowiedział mi Karol Manys, rzecznik prasowy Ministerstwa Cyfryzacji.
– Żyjemy w takich czasach, że dostęp do Internetu staje się dobrem tak powszechnym, jak dostęp do bieżącej wody czy elektryczności. Dziś nawet połowa szkół nie ma szybkiej sieci. I to właśnie chcemy zmienić. Dzięki budowie Ogólnopolskiej Sieci edukacyjnej docelowo wszystkie szkoły będą mieć szybki Internet – tłumaczy. - To cały pakiet działań, który traktujemy, jako inwestycję w przyszłość - dla wielu z tych placówek to będzie cywilizacyjna zmiana. Chcemy też, by już od najmłodszych lat dzieci mogły się uczyć kodowania. To zajęcia, które uczą logicznego myślenia i rozwiązywania problemów, a to jest potrzebne każdemu– konkluduje.
Decyzja o nauce programowania od pierwszej klasy, oraz zwiększenie liczby godzin zajęć z informatyki z 210 do 280 od klasy czwartej może być odczytywana jako odpowiedź nie tylko na zapotrzebowanie rynkowe na informatyków. Manys zauważa, że pomoże zasypać różnice edukacyjne u dzieci z większych i mniejszych miast.
– Zajęcia z kodowania dla najmłodszych to forma zabawy, nie siedzenie przed ekranem. To jeden z elementów wyrównywania szans między dziećmi z mniejszych ośrodków, a tymi z większych – zauważa. – W tych drugich rodzice coraz częściej wysyłają swoje pociechy na zajęcia dodatkowe z kodowania. W mniejszych często nawet nie mają takich szans. Dzięki wsparciu ze strony funduszy unijnych chcemy doprowadzić do tego, by każde dziecko miało podobny start w edukacji – podkreśla.
Nauka informatyki dla najmłodszych będzie zatem formą rozrywki z elementami nauki. Do tego analogową – powyższe cele można bowiem zrealizować przy pomocy odpowiedniego zestawu puzzli czy zadań. Tych jest zresztą pełno na rynku. Przykładem jest inicjatywa Samsung „Mistrzowie Kodowania Junior”, gdzie jednym z modułów jest właśnie kodowanie bez komputera.
Nauka kodowania bez komputera
Na podobnych zasadach działa gra ScottieGo, która jest połączeniem gry planszowej z aplikacją mobilną, a których gości swego czasu gościliśmy. Zdecydowali się na wersję dedykowaną zarówno dla klientów indywidualnych, jak i szkół.
Na czele rewolucji
Obecnie jesteśmy krajem specjalistów – w światowym rankingu serwisu HackerRank informatycy znad Wisły zajęli trzecie miejsce. To bardzo dobry wynik, ale trzeba pamiętać, że osiągnięty głównie z powodu pasji, jaką młodzi darzą nowe technologie, a nie przez zachęty nauczycieli. Komputery odkrywamy na własną rękę.
W raporcie z 2013 roku 41,4 proc. uczniów deklarowało, że sieć odkrywali sami, bez żadnego przewodnictwa. Statystyki niepokoją nie tylko z powodu tego, że młodzi surfują bez nadzoru. To pokazuje bierność starszych, którzy mają przecież szansę pokazać, do czego można wykorzystać komputer – w tym kontekście jako narzędzie służące do realizacji bardzo konkretnych celów.
Profesor Grzegorz Mazurek, lider studiów związanych z digitalizacją biznesu w Akademii Leona Koźmińskiego i ekspert w radzie ds. cyfryzacji Ministerstwa Cyfryzacji mówi mi wprost: kodowania trzeba uczyć od najmłodszych lat.
– Nauka programowania powinna zacząć się nawet wcześniej niż w szkole podstawowej – już w przedszkolu. Spójrzmy na programowanie szerzej – nie przez pryzmat pisania „jakiegoś niezrozumiałego kodu”, lecz przez naukę myślenia algorytmicznego, procesowego – wyjaśnia. – Jeśli komuś się wydaje że rynek na programistów za kilka lat się nasyci to jest w ogromnym błędzie. Za rogiem czekają na nas kolejne rewolucje technologiczne – na przykład Internet Rzeczy czy Blockchain. Już teraz porównuje się ich znaczenie do komercjalizacji internetu dwadzieścia lat temu – podkreśla.
Słowa Mazurka potwierdzają wcześniejsze wypowiedzi Manysa – Ministerstwo Cyfryzacji zdaje sobie sprawę z ograniczeń polskich szkół. Wprowadzając „analogowe” lekcje programowania dla najmłodszych, z jednoczesną rozbudową infrastruktury internetowej, przygotowuje grunt pod wyższą jakość edukacji dla dzieci, które zaczynają przygodę ze szkołą. Nadzieje są wielkie, jak się jednak okazuje, ich realizacja jest przygotowana dokładnie i z uwzględnieniem polskich realiów.