W PRL‑u każdy Polak zabierał to na wczasy

W PRL-u każdy Polak zabierał to na wczasy
Źródło zdjęć: © PAP / Chris Niedenthal

Dziś często na wycieczki pod namiot zabieramy smartfony lub laptopy. Z jednej strony zapewniają nam one stały kontakt ze światem oraz stanowią źródło najważniejszych informacji o okolicy, w którą się wybieramy, jednocześnie jednak stanowią "smycz", która nie pozwala nam się całkowicie odciąć od obowiązków dni powszednich. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała kilkadziesiąt lat temu.

Dziś często na wycieczki pod namiot zabieramy smartfony lub laptopy. Z jednej strony zapewniają nam one stały kontakt ze światem oraz stanowią źródło najważniejszych informacji o okolicy, w którą się wybieramy, jednocześnie jednak stanowią "smycz", która nie pozwala nam się całkowicie odciąć od obowiązków dni powszednich. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała kilkadziesiąt lat temu.

Wtedy wyjeżdżający na urlop całkowicie znikał z pola widzenia szefa i rodziny. Nie oznacza to jednak, że na urlop nie zabierał sprzętu i gadżetów. Czasy PRL to okres powstania wielu dobrze pamiętanych do dziś marek, a szczególnym sentymentem darzymy te, które kojarzą nam się z letnim wypoczynkiem. Zebraliśmy wakacyjny niezbędnik peerelowskiego wczasowicza - u niektórych wywoła nostalgiczne wspomnienia, a młodszym pokaże, że kiedyś dało się spędzać wakacje bez internetu.

1 / 10

Namiot

Obraz
© PAP / Tomasz Listopadzki

Niezbędny element wyposażenia każdego szanującego się wczasowicza. Podczas gdy dziś namiot z powodzeniem schować możemy w plecaku, namioty z czasów PRL charakteryzowały się dużo większą masą, na którą składały się solidne stelaże ze sporymi rurami, grube płachty i zapas charakterystycznych, aluminiowych śledzi. Wszystko to sporo ważyło, przez co trzy- i czteroosobowe modele musiały być transportowane przez co najmniej dwie osoby. Większych modeli lepiej było w ogóle nie zabierać na wczasy, jeśli nie mieliśmy swojego samochodu - a ten był w tamtych czasach zazwyczaj poza zasięgiem młodego Polaka.

Inną kwestią było rozkładanie takiego "kolosa". Po pierwsze - w tamtych czasach namioty wymagały w miarę twardego podłoża, które pozwoli solidnie umiejscowić śledzie i naciągi utrzymujące w pionie całą konstrukcję. Drugą kwestią było długotrwałe i dosyć trudne stawianie namiotu - często zajmowało to sporo czasu i nerwów. Jak jednak udało nam się taki namiot rozbić, mogliśmy poczuć się jak pan na zamku.

2 / 10

Radio przenośne

Obraz
© PAP / Chris Niedenthal

Dzisiaj każdy nosi przy sobie telefon, z którego puszczać może muzykę, co wyjątkowo często wykorzystują gimnazjaliści w środkach komunikacji miejskiej. W czasach PRL ten problem nie występował, jednak nie wynikało to z braku technicznych możliwości - wystarczyło mieć zasilane bateriami radio z logiem Zjednoczenia Przemysłu Elektronicznego i Teletechnicznego "Unitra", aby nawet w całkowitej głuszy umilić współwczasowiczom pobyt muzyką z Pierwszego Programu Polskiego Radia.

Radio przenośne to był znak rozpoznawczy każdego ówczesnego gadżeciarza przebywającego na biwaku. Dochodząca spod namiotu lub domku wczasowego muzyka oznaczała sygnał do rozpoczęcia wieczorku zapoznawczego albo potańcówki, zorganizowanej bez wiedzy "Kaowca" zatrudnionego przez ośrodek wypoczynkowy.

3 / 10

Kajak/rower wodny

Obraz
© PAP / Jerzy Ochoński

Obowiązkowe elementy wczasów nad wodą. Znajdowały się na wyposażeniu zakładowych ośrodków wypoczynkowych i często dostęp do nich był nieodpłatny, ponieważ koszt ich zakupu pokrywał Fundusz Świadczeń Pracowniczych. Co prawda pieniądze Funduszu pochodziły z pensji pracowników, ale o tym już tak często nie pamiętamy - znacznie łatwiej przychodzi nam pamiętanie, że "wczasy były za darmo".

Rowery wodne, ze względu na swoje rozmiary, rzadko znajdywały się w rękach prywatnych. Inaczej sprawa wyglądała z kajakami - te często były składane, co miało pozwalać na ich łatwiejszy transport. Niestety, nawet po złożeniu, ich rozmiary były całkiem spore. W połączeniu z tradycyjny namiotem ery PRL stanowiły więc zestaw wypoczynkowy tylko dla ludzi o wyjątkowo dużej krzepie.

4 / 10

Gazowa kuchenka turystyczna

Obraz
© Thinkstockphotos

Kompromis pomiędzy "cywilizowanym" korzystaniem ze stołówek, a dzikim "podgrzewaniem" potraw na ognisku. Tego typu urządzenia zasilane były z butli gazowej, wypełnionej mieszaniną propan-butan.

Kuchenki turystyczne nie były standardowym wyposażeniem wygodnych wczasowiczów z ośrodków wypoczynkowych (gdzie zresztą często były zakazane), a raczej wybierane były przez osoby wybierające się na wycieczki z dala od cywilizacji, bądź tam, gdzie niemożliwe jest rozpalenie ogniska - np. na jachcie.

5 / 10

Latarka

Obraz
© Ipgehtnicht / Wikimedia / CC

Oczywiście latarki dalej są w użyciu, jednak daleko im do dawnej popularności. W końcu po co dziś kupować oddzielne urządzenie, skoro na biwaku można w nagłym wypadku "poświecić telefonem"?

Kiedyś natomiast latarka była niezbędnym elementem wyposażenia każdego przezornego wczasowicza. Pozwalała nie tylko bezpiecznie poruszać się po zmroku w miejscach, w których po godz. 22 gasło światło, ale umożliwiała też wieczorne czytanie książek w namiocie. W tamtych czasach rodzice przestrzegali, że takie czytanie psuje wzrok, ale dziś ten problem jest marginalny - mało które dziecko z własnej woli czyta książki, a co dopiero przy świetle latarki.

Wyjątkowo powszechnym w czasach PRL modelem była płaska latarka sygnalizacyjna zasilana bateriami 3R12 4,5 V. Powstała z myślą o nadawaniu sygnałów alfabetem Morse'a przez jednostki wojskowe, ale dzięki kolorowym przesłonom popularna stała się także wśród cywilów - zwłaszcza tych młodszych.

6 / 10

Walkie Talkie

Obraz
© PAP / Mikheyev Andrei

Kolejny sprzęt, który stał się ofiarą rozpowszechnienia telefonów komórkowych. Profesjonalne radiotelefony dziś dalej są w użyciu, jednak mało kto stosuje je jako źródło komunikacji w czasie wakacyjnych wyjazdów.

Pierwsze Walkie Talkie powstały już w trakcie drugiej wojny światowej, a w naszym kraju popularność zaczęły zdobywać dopiero w latach osiemdziesiątych. Dzieciom czasów PRL umożliwiały urozmaicenie zabawy w podchody, a dorosłym powalały na komunikację podobną do dzisiejszych telefonów komórkowych. Co prawda ich zasięg był ograniczony do góra kilkuset metrów, ale przynajmniej połączenia były za darmo.

7 / 10

Lunety i lornetki

Obraz
© PAP / Leszek Fidusiewicz

W pewnym momencie mogło się wydawać, że każdy obywatel Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej poczuł potrzebę dokładnego przyglądania się ptactwu zamieszkującemu jeziora i szuwary w okolicach ośrodków wczasowych. I ilość używanych lornetek nie miała oczywiście nic wspólnego z ilością kobiet opalających się na pobliskich plażach...

Dziś przyrządy optyczne przeznaczone do obserwacji odległych obiektów nie są już standardowym elementem biwakowego wyposażenia - w końcu jak chcemy coś dokładniej zobaczyć, zawsze możemy zrobić "zoom" aparatem, który zajął ich miejsce na liście wczasowych niezbędników.

8 / 10

"Ruska gierka"

Obraz
© Butko / Wikimedia / CC

Nintendo 3DS, Playstation Vita, czy powracające ciągle w tym zestawieniu smartfony i tablety - wybór przenośnych systemów elektronicznej rozrywki jest dziś wyjątkowo bogaty. Kiedyś było z tym znacznie gorzej, a uzależniony od gier amator komputerowej rozrywki miał tylko jedną w miarę komfortową metodę na zabranie swojego hobby także pod namiot - urządzenia marki Elektronika, powszechnie nazywane mianem "ruskich gierek".

Wilk i jajka, bramkarz i piłki, czy też wędkarze i rybki - wybór bohatera i jego celu mieliśmy niewielki. Za każdym razem zresztą chodziło o to samo, czyli odpowiednie poruszenie naszej postaci w prawą lub w lewą stronę ekranu. Najpopularniejsza wśród tworów Elektroniki była wersja z wilkiem, ale jeśli komuś udało się zdobyć jakiś bardziej nietypowy model urządzenia, to z miejsca przyciągał tabuny ciekawskich rówieśników, przychodzący ze standardową prośbą "no weź, daj chociaż raz zagrać".

Oczywiście, na jednym razie nigdy się nie kończyło.

9 / 10

Telewizor przenośny

Obraz
© WP.PL | WP.PL

Fakt - oferta programowa telewizji w tamtych czasach nie zachwycała. Jeśli jednak ktoś chciał również podczas urlopu śledzić obrady sejmu lub obejrzeć przed snem wieczorynkę, mógł zabrać ze sobą telewizor przenośny.

Niestety, tego typu urządzenia zazwyczaj wymagały zasilania z sieci, tak więc nie były pierwszym wyborem w trakcie planowanie wypoczynku z dala od cywilizacji. Niektóre modele umożliwiały jednak zasilanie z akumulatora 12 V, dzięki czemu można je było podłączyć do gniazda samochodowej zapalniczki. Z tego powodu były one prawdziwym marzeniem każdego taksówkarza, ale także świetnie urozmaicały wypoczynek na łonie natury - o ile oczywiście wbudowana antena teleskopowa wystarczyła do złapania tam sygnału.

10 / 10

Przyczepa kempingowa Niewiadów N126

Obraz
© PAP / Paweł Wyszomirski

Prawdziwy klejnot czasów PRL. Ta przyczepa kempingowa zaprojektowana została specjalnie z myślą o innym hicie tamtego okresu - małym fiacie 126P, od którego zresztą wzięła swoją nazwę. Posiadanie obu tych pojazdów charakteryzowało ówczesnego człowieka sukcesu.

Przez lata przyczepy wyprodukowane w Zakładach Sprzętu Precyzyjnego "Niewiadów" umożliwiały Polakom spędzenie wakacji na kółkach. Już nie trzeba było martwić się o namiot czy pokój w ośrodku - teraz nocleg zabieraliśmy ze sobą. Przyczepy Niewiadów N126 posiadały wszystko, czego potrzeba na wyjeździe: aneks kuchenny, miejsce do spania, łazienkę czy nawet lodówkę.

Chociaż przyczepy tego typu już znacznie rzadziej spotykamy na drogach, to warto wspomnieć, ze produkowane są do dziś w praktycznie niezmienionej formie. Jeśli więc ktoś ma ochotę na zmotoryzowane wczasy w stylu PRL, przygotować musi się na wydatek rzędu 30 tysięcy złotych.

prlnamiotkemping
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (815)