Ukraińcy znowu zaatakowali Krym. Drony zadały Rosji bolesne straty
Ukraińcy kontynuują ataki nękające Rosjan na Krymie, które potrafią zadawać bolesne stary. Do tej kategorii można definitywnie zaliczyć uszkodzenie systemu przeciwlotniczego Pancyr-S1 oraz zniszczenie radaru.
Jak podaje kanał na Telegramie ASTRA, w wieczornym ataku 21 września w pobliżu wsi Wołoczajewka w rejonie rozdolnieńskim miały zaatakować dwa drony, które zniszczyły stację radarową. Ponadto w pobliżu wsi Donskoje w rejonie symferopolskim trafiony miał zostać system Pancyr-S1.
Możliwe, że była to część większego ataku obejmującego przynajmniej kilkadziesiąt maszyn, skoro Rosyjskie Ministerstwo Obrony przyznało, że nad Krymem zestrzelono 12 dronów a kolejne cztery nad Morzem Czarnym. Celem najpewniej były obiekty na terenie 31. Dywizji Obrony Powietrznej, a drony mogły być także tłem dla także użytych pocisków manewrujących (najprawdopodobniej Neptun)
Możliwe, że Ukraińcy ponownie wykorzystali morskie drony w formie lotniskowców dla dronów "Baba Jaga" przenoszących z kolei mniejsze drony FPV do finalnego ataku co już miało parę razy miejsce.
Pancyr-S1 - kluczowy system Rosjan za arabskie pieniądze
Wprowadzony do rosyjskich sił zbrojnych w 2012 roku Pancyr-S1 stanowi najnowszą odpowiedź Rosji na zagrożenia ze strony dronów, pocisków manewrujących oraz śmigłowców. System ten zastąpił kosztowne w eksploatacji zestawy 2K22 Tunguska, oferując bardziej ekonomiczne rozwiązanie w zakresie obrony przeciwlotniczej.
Ciekawostką jest, że Pancyr-S1 mógł w ogóle nie powstać gdyby nie zaangażowanie finansowe Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). W latach 90. XX wieku ZEA poszukiwały nowoczesnego systemu artyleryjsko-rakietowego i zdecydowały się wesprzeć rosyjskie prace rozwojowe. Dzięki temu już na początku XXI wieku pierwsze egzemplarze Pancyra-S1 zamontowane na niemieckich ciężarówkach trafiły do ZEA, a Rosja swój system zamówiła blisko dekadę później.
Pancyr-S1 został wyposażony w dwa radary – jeden odpowiada za wykrywanie celów, a drugi za naprowadzanie uzbrojenia. To obejmuje dwie armaty automatyczne 2A38M kalibru 30 mm o szybkostrzelności do 2500 strzałów na minutę każda uzupełniane przez wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych.
Część lufowa systemu umożliwia korzystanie z różnorodnej amunicji i pozwala na zwalczanie celów oddalonych nawet o 4 km co dobrze sprawa się w zwalczaniu dronów. Z kolei sekcja rakietowa składa się z 12 pocisków, rozmieszczonych po sześć sztuk w dwóch grupach, co pozwala na jednoczesne zwalczanie kilku celów. Według rosyjskich źródeł pociski naprowadzane radiokomendowo w najnowszych wersjach mogą razić obiekty oddalone nawet o 20 km i znajdujące się na wysokości do 15 km.
Warto zaznaczyć, że nie są one typem "odpal i zapomnij" przez co obsługa musi naprowadzić pociski aż do momentu ich trafienia w cel. Ponadto w porównaniu z nowoczesnymi rozwiązaniami, takimi jak Skynex, rosyjski system nie wykorzystuje amunicji programowalnej.
Do tego dochodzi też kwestia problemów z namierzaniem celów wykonanych w technologii stealth, takich jak Storm Shadow, a także z małymi dronami, w tym polskimi Warmate czy nawet prostymi konstrukcjami FPV szczególnie jeśli ich piloci starają się imitować lot ptaków. W takich przypadkach elektronika radaru może uznać je za tło i nie wyświetlać ich operatorowi radaru.