Tomahawki i broń hipersonicza trafią do Europy. Rosjanie już zareagowali

Przedstawiciele rządów Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec podczas szczytu NATO w Waszyngtonie ogłosili plany rozmieszczenia jednostek artylerii dalekiego zasięgu w 2026 r. Wśród broni, która trafi do Niemiec mają być pociski rakietowe SM-6 i Tomahawk oraz "rozwojowa broń hipersoniczna". Ostatni raz słynne Tomahawki były rozmieszczone w Europie w czasach zimnej wojny. Ich przeniesienie do Niemiec, tak samo jak i pocisków SM-6 sprawi, że Europa zyska możliwości, których do tej pory nie miała. Do sprawy odniósł się już Rosjanie.

Tomahawk chwilę przed trafieniem w cel
Tomahawk chwilę przed trafieniem w cel
Źródło zdjęć: © Crown copyright
Karolina Modzelewska

11.07.2024 | aktual.: 11.07.2024 12:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W oświadczeniu wydanym w trakcie szczytu NATO oba kraje poinformowały, że "epizodyczne rozmieszczenia" stanowią przygotowanie do dłuższego rozmieszczenia broni dalekiego zasięgu typu pociski SM-6, Tomahawk i rozwijającej się broni hipersonicznej o zasięgu większym niż obecne zdolności w Europie, donosi Deutsche Welle. Podkreślono również, że "wykorzystanie tych zaawansowanych zdolności pokaże zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w NATO i ich wkład w zintegrowane odstraszanie europejskie"

Tomahawki wracają do Europy

Pociski Tomahawk opracowano w latach 70. i wdrożono do służby w 1983 r. Powstało kilka ich wariantów, a wersja lądowa, znana również jako BGM-109G Gryphon w latach 80. XX wieku została rozmieszczona w Europie, w krajach takich jak Wielka Brytania, Niemcy Zachodnie, Włochy i Holandia, o czym przypomina Defense Romania.

Był to jeden z elementów pokazu sił i możliwości USA podczas zimnej wojny. Zasięg operacyjny pocisku o długości ok. 6 m, masie 1300 kg (w czym 300 kg to masa głowicy bojowej) szacuje się bowiem na ponad 2,7 tys. km. Wystrzelony z terytorium wspomnianych państw mógł więc razić cele znajdujące się na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zawarty w 1987 r. pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim "Traktat o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych krótkiego i średniego zasięgu", znany też jako "Traktat INF" sprawił jednak, że Tomahawki zniknęły z Europy. Umowa zakładała całkowitą likwidację pocisków rakietowych średniego i krótkiego zasięgu, czyli pocisków o zasięgu od 500 do 5500 km.

Jej efektem było zniszczenie ok. 2700 radzieckich i amerykańskich pocisków balistycznych i manewrujących bazowania lądowego. Porozumienie zostało jednak zerwane w 2019 r. Stany Zjednoczone wycofały się wówczas z Traktatu INF. Administracja Donalda Trumpa argumentowała swoją decyzję tym, że Rosja od wielu lat łamie zasady INF. Kreml oczywiście zaprzeczał tym oskarżeniom. Obecnie nic nie stoi na przeszkodzie dla powrotu Tomahakwów do Europy. Podobnie jak i pocisków SM-6, których zasięg szacuje się na 370–450 km.

Doniesienia o planowanym rozmieszczeniu broni dalekiego zasięgu w Europie nie umknęły uwadze Rosjan. Jak donoszą rosyjskie, państwowe media, głos w tej sprawie zabrał wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow. "Rosja opracuje militarną odpowiedź na planowane rozmieszczenie w Niemczech amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu" - podkreślił. Riabkow dodał też, że jego zdaniem decyzja o rozmieszczeniu rakiet w Niemczech ma na celu zaszkodzenie bezpieczeństwu Rosji.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Komentarze (3)