Test WD TV Live Hub - dobry odtwarzacz... dla Amerykanina

Test WD TV Live Hub - dobry odtwarzacz... dla Amerykanina
Źródło zdjęć: © WD

04.03.2011 14:10, aktual.: 05.01.2012 09:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Krótki czas królowania odtwarzaczy DVD i Blu-Ray dobiega końca. Być może to dość odważna teza, ale niezupełnie pozbawiona podstaw. Wraz z coraz szybszymi łączami nadchodzi era multimediów, udostępnianych na żądanie i przechowywanych na dyskach komputerów. Zbieranie stosów płyt na półkach przestało być wygodne w czasach, gdy możemy mieć 1 TB danych zapisany na niewielkim dysku przenośnym. W takich realiach na rynek wkraczają coraz odważniej odtwarzacze multimediów. Jednym z takich urządzeń jest WD TV Live Hub. To już trzecie urządzenie tego typu, jakie wprowadził na rynek amerykański producent, czy pozbawione jest wad poprzedników? Przekonajmy się

Opis testowanego urządzenia należy zacząć od tego, czym w ogóle jest WD TV Live Hub. Otóż jest to „multimedialne centrum rozrywki”. Za tą szumną nazwą kryje się po prostu odtwarzacz multimediów w postaci filmów, muzyki i zdjęć z wbudowanym dyskiem twardym - w tym przypadku o pojemności 1 TB, czyli całkiem sporej. Poza podstawową funkcjonalnością, testowane urządzenie zostało wyposażone w kilka dodatków, takich jak połączenie z internetem i siecią domową, dostęp do popularnych serwisów internetowych czy integracja z bazą danych o filmach.

Obraz
© (fot. WD)

Wyciągamy sprzęt z pudełka

Sprzęt otrzymujemy estetycznie zapakowany, a w pudełku poza samym odtwarzaczem i pilotem, znajdziemy tylko zasilacz, gwarancję i obrazkową instrukcję podłączenia w kilku krokach. Jedno, czego zabraknie to kabel sieciowy, który konieczny jest, aby podłączyć odtwarzacz do routera - bez tego stracimy niemal połowę funkcjonalności urządzenia. Z tego miejsca pragnę więc zaapelować do producenta, aby co najmniej poinformował wyraźnie na pudełku, że kabel sieciowy nie jest dołączony - drogie WD, przeciętny klient naprawdę nie posiada w domowej skrzynce z narzędziami przewodów RJ-4. i nie domyśli się, że trzeba takowy kupić wraz ze sprzętem. Nie bądźcie jak producenci drukarek, którzy nie dołączają nigdy potrzebnego kabla USB. Braknie też kabla HDMI, ale to akurat trochę większy wydatek i mógłby znacząco podnieść cenę urządzenia. Poza tym, nie każdy podłącza odtwarzacz za pomocą tego interfejsu, więc jestem w stanie wybaczyć ten brak. Choć znowu przydałaby się wyraźna informacja na opakowaniu - jako klient
spodziewam się, że biorę sprzęt z półki w sklepie, idę z nim do domu i zestaw będzie zawierał wszystko, co niezbędne, aby zacząć z niego korzystać.

Sam odtwarzacz jest niewielki, czarna, plastikowa obudowa ma wymiary 31,7. mm x 198 mm x 154 mm (wys. x głęb. x szer.), a całość waży 550 g. Na przedzie obudowy znajdziemy przycisk włączający i wyłączający urządzenie, wyświetlacz pokazujący logo WD, które świeci po włączeniu odtwarzacza (można je wyłączyć poprzez menu) oraz port USB - bardzo wygodne rozwiązanie, pozwalające w wygodny sposób podłączyć pendrive'a lub dysk zewnętrzny. Z tyłu obudowy znajdują się natomiast gniazda pozwalające podłączyć urządzenie do telewizora: kompozytowe, komponentowe, HDMI, wyjście optyczne, port Ethernet, drugi port USB i gniazdo zasilacza. Ten zestaw złączy pozwala podłączyć WD TV Live Hub właściwie do każdego telewizora. Na szczęście producent zrezygnował z błyszczących plastików i urządzenie nie zbierają odcisków palców. Na spodzie obudowy znajduje się niewielki wentylator, który szybko stał się moim koszmarem, ale o tym później. Umieszczono tu również otwory, które pozwalają powiesić odtwarzacz na ścianie – drobny, acz
przydatny szczegół. Ogólnie, za jakość wykonania sprzętu należy się duży plus. Wszystko jest estetycznie i porządnie wykończone, dzięki czemu nie będziemy się musieli wstydzić tego sprzętu przed znajomymi. Do WD TV Live Hub dołączony jest również pilot zdalnego sterowania, który działa na podczerwień. Jest on stosunkowo nieduży, chociaż jest grubszy niż typowe piloty. Od spodu pokryty został gumą i wyprofilowany tak, aby wygodniej leżał w dłoni. Ogólnie pilot sprawdza się całkiem nieźle, jest wygodny, a przyciski są rozmieszczone intuicyjnie, dzięki czemu bardzo łatwo i szybko uczymy się nim posługiwać. Do ideału brakuje tylko przycisków do sterowania głośnością - musimy przez to korzystać z pilota do telewizora.

Obraz
© W pudełku nie znajdziemy praktycznie niezbędnego kabla sieciowego (fot. WD)

Pozostając przy stronie sprzętowej WD TV Live Hub, muszę przyczepić się do dwóch poważnych braków. Po pierwsze zabrakło wbudowanej karty bezprzewodowej. Brak obsługi Wi-Fi w urządzeniu, którego działanie opiera się między innymi na przesyłaniu plików poprzez sieć lokalną to w dzisiejszych czasach spory minus. Na szczęście mój router znajduje się blisko telewizora, gdyby jednak był on w innym pomieszczeniu to miałbym spory kłopot z połączeniem przewodowym. Drugim poważnym mankamentem testowanego sprzętu jest jego głośna praca. Zastosowany na spodzie obudowy wentylator jest niewielkich rozmiarów, więc aby schłodzić dysk twardy, musi się obracać z dużą prędkością. Powoduje to na tyle głośny i irytujący szum, że momentami przeszkadzał on nawet w oglądaniu filmów. Co więcej, po wyłączeniu urządzenia przyciskiem Power na pilocie, przechodzi ono w stan wstrzymania, ciągle podtrzymując zasilanie. Osoby, które lubią zasypiać w kompletnej ciszy będą zmuszone co wieczór wyłączać WD TV Live Hub przyciskiem Power na
obudowie, inaczej grozi im niewyspanie lub wpadnięcie w furię.

Włączamy urządzenie

Po połączeniu urządzenia z telewizorem poprzez HDMI, z routerem za pomocą znalezionego w czeluściach kartonu ze starym sprzętem komputerowym kabla, włączeniu odtwarzacza i nastawieniu się na ignorowanie szumów wentylatora, możemy przejść do skonfigurowania sprzętu. Okazało się to bardzo proste, wchodzimy do menu Setup (Konfiguracja), wybieramy polecenie Network Settings (Ustawienia sieciowe), a następnie Automatic (Automatycznie) i wszystkie ustawienia zostają pobrane z routera - możemy cieszyć się pełną funkcjonalnością urządzenia. Po ustanowieniu połączenia z internetem zostaniemy jeszcze zapytani, czy chcemy pobrać aktualizację - po wyrażeniu zgody wszystko dzieje się automatycznie. Podsumowując, konfiguracja urządzenia jest bardzo prosta i intuicyjna, nikt nie powinien mieć z tym problemu, no chyba, że nie zna angielskiego.

Obraz
© Urządzenie możemy podłączyć do każdego nowego telewizora (fot. WD)

No właśnie. Naiwnie pomyślałem, że skoro urządzenie sprzedawane jest w Polsce, to tak renomowany producent jak Western Digital, na pewno nie oszczędzał na jego lokalizacji. Rzeczywiście jestem naiwny. Osoby, które czytają ten test, jako pomoc w decyzji o zakupie, a nie znają angielskiego, mogą skończyć lekturę. Oprogramowanie pozwala na wybranie kilku języków, ale naszej rodzimej mowy wśród nich nie uświadczymy.

Korzystanie czas zacząć

Chwilę po uruchomieniu odtwarzacza ujrzymy bardzo ładnie wykonane, przejrzyste menu. Poruszamy się po nim za pomocą przycisków pilota. Początkowo, trochę irytujący jest stosunkowo długi czas reakcji urządzenia na wciśnięcie przycisku, ale szybko można się do tego przyzwyczaić. Korzystanie z odtwarzacza multimediów rozpocząłem od rzeczy podstawowej, czyli „uzbrojenia”. go w materiały multimedialne. Wgrywanie plików może się odbywać na kilka sposobów. Producent zaleca zainstalowanie w komputerze oprogramowania WD Discovery (w języku angielskim), które montuje WD TV Live HUB w systemie operacyjnym jako dysk sieciowy. W ten sposób mamy możliwość kopiowania plików na dysk odtwarzacza bezpośrednio z poziomu komputera.

Obraz
© Pilot jest wygodny, choć dość gruby (fot. WD)

Innym sposobem jest podłączenie nośnika USB. Po podłączeniu pendrive’a lub dysku zewnętrznego zostaniemy zapytani czy zsynchronizować dane z WD TV - inaczej mówiąc, czy skopiować zawartość pendrive'a na dysk wewnętrzny odtwarzacza. Jeśli wybierzemy polecenie Cancel (Anuluj), będziemy mieli możliwość odtwarzania zawartość z dysku USB. Transfer plików na wbudowany dysk twardy odbywa się z prędkością ok. 1. Mbit/s, a więc dość szybko. Po zakończeniu synchronizacji (jeśli się na nią zdecydowaliśmy) ujrzymy informację, że przebiegła ona pomyślnie i dysk USB zostanie odłączony. WD TV Live HUB sam rozpozna typ wgrywanych plików i umieści je w odpowiedniej kategorii.

Na głównym ekranie menu mamy do wyboru kilka kategorii: Setup (Konfiguracja), Services (Usługi), Video (Wideo), Music (Muzyka), Photos (Zdjęcia) i Files (Pliki). W prawym górnym rogu wyświetlana jest skrócona prognoza pogody w postaci ikony pokazującej aktualny stan „świata za oknem” (mgła, deszcz, słońce itp.) oraz temperatury, obok znajdziemy również zegar. Muszę przyznać, że interfejs urządzenia jest bardzo estetyczny i przykuwający wzrok, do tego stopnia, że nawigowanie po opcjach i usługach staje się nie tylko koniecznością, ale wręcz przyjemnością. W tym miejscu warto zauważyć, że producent zadbał o możliwość indywidualnej konfiguracji wyglądu interfejsu. Po otwarciu karty Setup (Konfiguracja) i wybraniu podmenu Apperance (Wygląd) otrzymujemy możliwość zmiany języka (jak już wspominałem, nie ma języka polskiego) czy ustawienia rozmiaru ekranu w procentach (min. 70%). Możemy również wybrać motyw interfejsu użytkownika. Motywy można pobrać z sieci, choć wybór nie jest zbyt
szeroki - jeden, domyślny jest zainstalowany, a do pobrania są trzy inne. Można też zmienić samo tło interfejsu wybierając z materiałów WD - znowu niezbyt bogatych lub ustawiając własne zdjęcie. Przewidziano też możliwość zdefiniowania czasu, po jakim włączy się wygaszacz ekranu (nigdy, 5. 10 lub 15 min) oraz rodzaju wygaszacza (latające logo WD, losowy pokaz slajdów lub pokaz slajdów z konkretnego folderu ze zdjęciami).

Bogate możliwości konfiguracji

Menu Setup pozwala na skonfigurowanie wielu mniej lub bardziej przydatnych funkcjonalności. Pozycja Audio/Video Output umożliwia wybranie źródła obrazu spośród opcji: HDMI, Composite, Component. W przypadku HDMI mamy również możliwość ustawienia głębi kolorów - 8 lub 1. bit. Zdefiniować możemy również format ekranu - normalny lub szerokoekranowy (16:9) oraz wyjście audio.

Wciskając na pilocie niebieski przycisk, praktycznie z poziomu dowolnego menu otrzymujemy dostęp do elementów, które oznaczyliśmy jako Ulubione. Do ulubionych możemy dodać dowolny element: film, utwór muzyczny, zdjęcie, całe foldery, a nawet obsługiwane serwisy internetowe. Wystarczy najechać na dany element, wcisnąć na pilocie przycisk Opcje i zaznaczyć element jako Ulubiony. Z poziomu menu Video Settings (Ustawienia wideo) można ustawić sekwencję odtwarzania wideo (pojedynczy film, powtarzanie jednego filmu, powtarzanie wszystkich filmów), rozmiar czcionki napisów, obramowanie napisów (cienkie lub grube), włączyć/wyłączyć domyślne wczytywanie napisów czy wybrać domyślny sposób wyświetlania elementów wideo (lista, mała siatka, duża siatka, galeria lub podgląd).

Podobne ustawienia oferuje menu Music Settings (Ustawienia muzyki), które pozwala zdefiniować sekwencję odtwarzania audio (normalne odtwarzanie, powtarzanie pojedynczego utworu, powtarzanie wszystkich, odtwarzanie losowe, powtarzanie wszystkich i odtwarzanie losowe jednocześnie), sposób wyświetlania ścieżek audio (po tytule lub po nazwie pliku), wł./wył. wyświetlanie w tle informacji o odtwarzanym utworze, wł./wył. Wznawianie odtwarzania utworów od momentu ich zatrzymania - dla utworów dłuższych niż 1. min. oraz określić sposób wyświetlania elementów (lista lub siatka).

W menu Photo Settings (Ustawienia zdjęć) zmienimy sekwencję wyświetlania pokazu zdjęć (normalnie, losowo, powtórz wszystkie, powtórz wszystkie i losowo), możemy wybrać sposób przechodzenia między zdjęciami (do wyboru jest 7 efektów przejścia oraz efekt losowy), czas wyświetlanie pojedynczego zdjęcia (od 3 s do 5 min.), skalowanie zdjęcia (rozmiar oryginalny, dopasowanie do ekranu, pełny ekran), sposób wyświetlania elementów (lista, mała siatka, duża siatka).

Menu Network Settings (ustawienia sieciowe) umożliwia, poza określeniem podstawowych parametrów sieciowych urządzenia, takich jak serwer Proxy, czy nazwa wyświetlana w sieci, na skonfigurowanie WD TV Live HUB do pracy jako serwer multimediów DLNA, współdzielony dysk sieciowy lub serwer iTunes.

Obraz
© (fot. WD)

Operation (działanie) to z kolei menu, które pozwoli zmienić przypisanie funkcji do poszczególnych przycisków pilota czy zmianę ustawień synchronizowania USB. Możemy wybrać typ plików, które mają być automatycznie kopiowane na dysk urządzenia po podłączeniu zewnętrznego nośnika do portu USB, czy skonfigurować automatyczne odtwarzanie plików multimedialnych.

Ostatnie dwie pozycje menu Setup to System i About Mochi. Pierwsze pozwala na ustawienie zegara i daty, wyczyszczenie biblioteki multimediów, wybranie kodowanie znaków w napisach do filmów (np. polskich znaków za pomocą Windows-1250), można też sprawdzić dostępną pojemność dysku i go sformatować, zarejestrować urządzenie w firmie WD, wyłączyć diodę WD na urządzeniu, przywrócić ustawienia fabryczne, ponownie uruchomić urządzenie, sprawdzić aktualizację firmwareu i wł./wył. jej sprawdzanie automatyczne. Druga pozycja - About Mochi pozwala uzyskać informację o wersji firmware i adresie sieciowym IP urządzenia.

Menu Services (usługi) urządzenia WD TV Live HUB zapewnia dostęp do dodatkowych usług sieciowych. Możemy skorzystać z AccuWeather.com - prognozy pogody, w której dostępne są polskie miasta, bez problemu odnalazłem Gdańsk, dzięki czemu na głównym ekranie miałem dostęp do bieżącej prognozy dla mojego miasta. Pozycja Facebook to dedykowany interfejs do obsługi Facebooka, trochę mniej czytelny niż ten w komputerze, ale wystarczający, by na bieżąco mieć dostęp do wszystkich elementów, wiedzieć co się dzieje u znajomych i publikować własne wpisy na tablicy. Obsługa za pomocą pilota nie należy co prawda do najwygodniejszych, ale producent przewidział możliwość podłączenia klawiatury przez port USB. W specjalnej wersji serwisu zdjęciowego Flickr możemy przejrzeć ostatnio dodane zdjęcia, najbardziej interesujące fotki, najpopularniejsze tagi, czy wyszukać znajomych. Z kolei Live365.com to serwis radiowy. Niestety tylko 10 stacji jest darmowych. Do całej bazy możemy uzyskać dostęp po założeniu
konta w serwisie i zostaniu członkiem VIP za około 7 dolarów miesięcznie. Włączone radio może grać w tle, nawet po wyjściu z usługi. Aby zatrzymać muzykę, wystarczy wcisnąć przycisk Stop na pilocie. Kolejnym serwisem, jaki oferuje nam WD jest Mediafly - serwis z materiałami informacyjnymi po angielsku. Obejrzenie części materiałów nie wymaga zalogowania, ale by spersonalizować informacje będziemy musieli założyć konto w serwisie. Kanałów jest naprawdę sporo od wiadomości CNN w formie radiowej (mogą lecieć w tle) przez poradniki wideo dla młodych mam, na nauce języków obcych skończywszy. Pandora Internet radio to, jak sama nazwa wskazuje, radio internetowe, ale niestety dostępne tylko na terenie USA. Polacy przy próbie uruchomienia usługi zobaczą tylko komunikat, że nie jest ona dostępna w naszym kraju. Urządzenie oferuje również dostęp do specjalnie przygotowanej wersji serwisu YouTube. Po zalogowaniu otrzymamy pełną funkcjonalność serwisu, z odtwarzaniem ulubionych utworów itp. Wszystko
oczywiście dostosowane do obsługi przez pilota WD TV Live Hub. Niestety nie możemy wybrać lokalizacji Polska, są Niemcy, jest Rosja, a my jesteśmy dziurą pasującą do kategorii Worldwide (Świat).

Coś dla oka

W menu Video zgromadzone są materiały rozpoznane jako pliki wideo. Poza samą możliwością odtwarzania wybranych materiałów możemy wcisnąć jeden z czterech kolorowych przycisków pilota. Zielony pozwala sortować lub filtrować materiały. Sortować możemy wg daty, alfabetycznie, według ocen i wg ostatnio oglądanych. Filtrowanie pozwala natomiast wybrać, które filmy mają być wyświetlane na liście (wszystkie, tylko te znajdujące się w folderach, filmy z konkretnego gatunku, tylko listy odtwarzania, tylko Ulubione). Czerwony przycisk pozwala wybrać źródło wyświetlanych materiałów. Może to być wbudowany dysk i podłączone do portów USB napędy, sam wbudowany dysk, dysk sieciowy lub zewnętrzny serwer multimediów. Dwie ostatnie opcje wymagają skonfigurowania odpowiedniego połączenia. Przycisk żółty pozwala wybrać sposób wyświetlania materiałów, z czego najciekawszym, choć może nie najbardziej przejrzystym jest Podgląd, gdzie poza podstawowymi informacjami o pliku, jak jego nazwa, rozmiar czy format, zobaczymy
niewielkie okno z podglądem materiału wideo. Przycisk niebieski pozwala wywołać menu ulubionych materiałów. Każdy plik multimedialny możemy oznaczyć jako ulubiony i uzyskać do niego dostęp z dowolnego poziomu interfejsu, właśnie za pomocą niebieskiego przycisku pilota.

Po wciśnięciu na pilocie przycisku Opcje, zostanie wyświetlone menu możliwych operacji dla danego materiału wideo. Możemy pobrać informacje o filmie - ciekawa opcja, która pozwala na pobranie podstawowych informacji, jak tytuł, rok produkcji, reżyser, czas trwania czy krótki opis filmu. Rozpoznawanie opiera się o nazwę pliku, ale jeśli wyszukiwanie w sieci się nie powiedzie, zawsze można wpisać nazwę filmu ręcznie. Co ciekawe, przeszukiwanie bazy danych następuje w czasie rzeczywistym, dzięki czemu zazwyczaj nie musimy nawet wpisywać całego tytułu filmu, albo podać tylko kilka słów kluczowych i wybrać odnalezioną pozycję z listy. Baza filmów jest bogata - znalazł się w niej nawet tak stary i nietypowy film jak polska Hydrozagadka z 197. roku. Po rozpoznaniu informacji, zostaną one zapamiętane i na liście film otrzyma miniaturę oraz podstawowe informacje. Poza tym możemy dodać film do kolejki odtwarzania, ocenić w skali od 1 do 5 gwiazdek, oznaczyć jako ulubiony, przenieść lub skopiować w inne miejsce dysku,
usunąć, przejść do trybu edycji wielu plików naraz (np. żeby skopiować kilka filmów w jedno miejsce) i udostępnić dany materiał na Facebooku. Podczas odtwarzania filmu, możemy wcisnąć przycisk Back (wstecz) - moment, w którym przerwaliśmy zostanie zapamiętany, a przy kolejnym otwarciu pliku zostaniemy zapytani czy wznowić odtwarzanie od miejsca, w którym je przerwaliśmy. Opcja ta nie ogranicza się tylko do ostatniego filmu, dzięki czemu każdy z domowników może oglądać i przerywać odtwarzanie innego materiału i w każdej chwili zacząć tam, gdzie skończył.

WD TV Live HUB radzi sobie bez problemu z odtwarzaniem materiałów wideo właściwie we wszystkich popularnych formatach: AVI (Xvid, AVC, MPEG1/2/4), MPG/MPEG, VOB, MKV (H.264. x.264, AVC, MPEG1/2/4, VC-1), TS/TP/M2T (MPEG1/2/4, AVC, VC-1), MP4/MOV (MPEG4, h.264), M2TS, WMV9. Nie uświadczymy również żadnych trudności przy oglądaniu materiałów w wysokiej rozdzielczości, z filmami Full HD włącznie. Gorzej jest z napisami. Urządzenie obsługuje formaty: SRT, ASS, SSA, SUB, SMI. Jak widać, na liście zabrakło najbardziej popularnego w naszym kraju formatu TXT – po raz kolejny poczułem, że amerykańska firma potraktowała Polskę jak zaścianek. Zmuszeni więc będziemy konwertować napisy TXT do jednego z obsługiwanych formatów. Warto natomiast pochwalić WD, za bezproblemową obsługę polskich czcionek.

Coś dla ucha

Menu Music (muzyka) zawiera oczywiście pliki rozpoznane jako audio. Podobnie jak w przypadku plików wideo, możemy sortować i filtrować utwory. Do opcji filtrowania dochodzą jeszcze wyświetlanie tylko utworów danego artysty lub z danej płyty. Czerwony przycisk pilota znowu pozwala na zmianę źródła danych, żółty daje już tylko dwie opcje wyświetlania: kafelki lub lista, a niebieski wywołuje Ulubione. Tutaj również możemy wyszukać informacje o pliku, oznaczyć go jako ulubiony, ocenić, przenieść, skopiować lub usunąć oraz edytować wiele plików. Nie mamy jednak opcji udostępniania audio na Facebooku. Odtwarzanie plików może przebiegać w tle, przy czym na górze ekranu wyświetlana jest informacja o odtwarzanym w danej chwili utworze. Muzyka przestaje być odtwarzana, gdy uruchomimy materiał wideo, a po wyjściu z filmu odtwarzanie nie jest wznawiane. Podobnie, jak w przypadku filmów, obsługiwane są wszystkie popularne formaty audio: MP3. WAV/PCM/LPCM, WMA/WMA Pro, AAC, FLAC, MKA, AIF/AIFF, OGG, Dolby Digital
Plus, DTS. Jak na porządny odtwarzacz przystało, mamy również możliwość tworzenia i odtwarzania list w jednym z popularnych formatów: PLS, M3U, WPL.

Album zdjęć na telewizorze

Menu Photos (zdjęcia) zawiera wszystkie obrazy zgromadzone na dysku. Ponownie mamy możliwość filtrowania zawartości, wyboru źródła danych, wyświetlenia plików na jeden z trzech sposobów (małe i duże miniatury oraz lista). Po wybraniu menu opcji danego pliku, otrzymamy podobne polecenia jak poprzednio, ale bez możliwości przeszukiwania bazy danych z informacjami (co jest dość oczywiste), możemy za to udostępnić zdjęcie na Facebooku lub ustawić jako tło interfejsu. Otwarcie zdjęcia przyciskiem OK., pokazuje pojedynczą fotografię, a przyciskiem Play rozpoczyna pokaz slajdów - proste i intuicyjne. Lista obsługiwanych formatów nie jest zbyt imponująca: JPEG, GIF, TIFF, BMP, PNG.. Powinno to jednak w zupełności wystarczyć każdemu domorosłemu amatorowi fotografii.

Zarządzanie plikami

Ostatnie menu to Files (pliki), które pozwala zarządzać plikami zgromadzonymi na dysku. Możemy je kopiować, przenosić lub usuwać. Dostępny jest tylko widok listy, no i możemy wybrać sortowanie oraz filtrowanie plików, jak również źródło danych. Dużo wygodniej zarządza się jednak danymi na dysku z poziomu systemu Windows domowego komputera, gdzie możemy otworzyć dysk sieciowy WD TV Live Hub i edytować wszystkie dane, tworzyć nowe foldery itp.

Podsumowanie

WD TV Live Hub to kompletne urządzenie multimedialne, które rzeczywiście zasługuje na miano centrum multimedialnej rozrywki. Nie można złego słowa powiedzieć o jakości wykonania, szczególnie w warstwie interfejsu. Urządzenie obsługuje właściwie wszystkie popularne formaty multimediów i z powodzeniem może służyć za centralny zbiór wszystkich naszych filmów, muzyki i zdjęć. Nie obyło się jednak bez pewnych zgrzytów. Niewielki wentylator jest irytująco głośny i skutecznie uniemożliwia zasypianie, zabrakło również obsługi Wi-Fi, co w dzisiejszych „bezprzewodowych”. czasach powinno być standardem. Jednak największym minusem jest całkowity brak lokalizacji urządzenia na polski rynek. Osoby nie znające angielskiego będą miały problem z obsługą interfejsu, do tego nie odtworzymy najpopularniejszego w naszym kraju formatu napisów - TXT. No i ten nieszczęsny komunikat przy niektórych usługach „dostępne tylko na terenie USA” brzmi trochę jak „nie jesteś dość fajny by tego używać”. Na koniec pozostaje kwestia ceny. W
Stanach Zjednoczonych nowe urządzenie możemy dostać już za około 150 dolarów, czyli jakieś 450 zł. Zakładając, że w Polsce nie dostajemy jego pełnej funkcjonalności, spodziewałbym się adekwatnej ceny. Niestety, w kraju nad Wisłą WD TV Live Hub kosztuje około 700 zł. Gdyby kosztował połowę tej ceny - byłbym pierwszy w sklepowej kolejce, ale w obecnej sytuacji, może warto się jeszcze zastanowić.

Zalety:

- solidne i estetyczne wykonanie
- ładny i intuicyjny interfejs
- obsługa wszystkich niezbędnych formatów plików
- dostęp do popularnych serwisów
- bezproblemowe działanie

Wady:

- głośne chłodzenie
- brak Wi-Fi
- brak polskiej lokalizacji
- brak obsługi napisów TXT
- część usług dostępna tylko w USA
- cena

Ocena: 7/10

_ (Grzegorz Barnik) _

Komentarze (2)